Postaw mi kawę na buycoffee.to

Jeśli podoba Ci się to co robimy i chciałbyś nam dać o tym znać, możesz po prostu postawić nam kawę. Będzie nam miło. Poczujemy się lepiej i zmotywuje nas to do dalszego pisania.

Kensho.

Dotychczas islandzki artysta Ari (Guðmundsson) wydał dwa albumy długogrające: „Fræ” (2017; recenzja TUTAJ) i „Radikoj” (2019; recenzja TUTAJ) oraz jedną EPkę „EP” (2020; recenzja TUTAJ).

Natomiast 25 października 2021 roku premierę miał trzeci longplay Ariego pod tytułem „Kensho”. Na płycie gościnnie zaśpiewali Toggi, a chórki wykonaliHans Pjetursson (Vigri) i Búi Bendtsen. Album został zmiksowany przez Halldóra Á. Björnssona.

Najpierw może wyjaśnię tytuł omawianego albumu. Pojęcie Kensho to japoński termin z tradycji Zen, w którym ken znaczy „widzieć”, a sho oznacza „charakter, istotę”. Dosłownie pojęcie Kensho można rozumieć jako „wgląd w swoją własną naturę” i dotyczy to uświadomienia sobie tego kim się jest i zrozumienia pojęcia sensu własnego istnienia. Drugą istotną kwestią jest to, że album „Kenso” stanowi ostatnią część wydawniczej trylogii, którą Ari rozpoczął cztery lata temu. Na marginesie dookreślę, że mam tu na myśli LP, bo EPka była materiałem dodatkowym w twórczości Islandczyka.

Pierwsze prace nad albumem „KenshoAri rozpoczął podczas pierwszej fali Covid-19, aby zająć czymś wolny czas i myśli. Muzyk wyjaśnia, że duży wpływ na teksty pochodzące z tej płyty miała ówczesna sytuacja epidemiologiczna na świecie. Zaś sam album w dużej mierze został skomponowany dla jego dwóch córek dając im nadzieją na lepszą przyszłość i lepszy świat. Mimo to, jest to album uniwersalny.

Najnowsze wydawnictwo islandzkiego muzyka utrzymane jest w podobnej, wypracowanej na wcześniejszych płytach, estetyce. „Kensho” to zestaw dziesięciu kompozycji, które stanowią fuzję różnorodnych stylistycznych inspiracji Ariego, które podporządkowane zostały indie pop rockowej konwencji. Jest to muzyka łącząca brzmienia gitarowe z syntezatorami i elektroniką, okazjonalnie doprawione smykami. To całkiem zgrabny zbiór ładnych, łagodnych i nastrojowych oraz miłych dla ucha piosenek, które poruszają uczuciem tęsknoty, a równocześnie niosą nadzieję i podnoszą na duchu. „Kensho” cechuje unikalny i niepowtarzalny klimat rozmarzenia i lekkiego oniryzmu, który roztacza się nad całością. Płyta wydaje się być przemyślana, a przez to spójna.

Utwory pomimo swojej delikatności i lekkości są angażujące, przejmujące i poruszające. Takie uczucia są kreowane nie tylko przez opisane wyżej brzmienie, ale również za sprawą pełnych harmonii chórków oraz sugestywnych linii wokalnych Ariego, których słucha się z ogromną przyjemnością. Jego czuły i hipnotyzujący głos świetnie dopełnia pieczołowicie wykreowane muzyczne pejzaże i sprawia, że słuchacz jest w stanie naprawdę coś poczuć co zaświadcza o ponadprzeciętnej wartości „Kensho”. Album przynosi wiele satysfakcji i z pewnością nadaje się do wielokrotnej eksploracji. I nic nie stoi na przeszkodzie, aby te utwory  ogrywać od rana do nocy. Mam zamiar z tego skwapliwie skorzystać.

Kensho” to udane zamknięcie muzycznej trylogii islandzkiego muzyka, z którą łatwo jest się zaprzyjaźnić. Ari poradził sobie bezbłędnie i nagrał płytę, która potrafi zainteresować, zachęcić do refleksji i wpłynąć na ducha słuchacza.  

 

 

Ari :: Kensho

1. April/September 03:35
2. Careless Word 04:02
3. Quicksand (In the dark) 02:42
4. Parades 04:01
5. By the sea 04:24
6. Bright lights, dark city 03:03
7. Out of the blue 04:08
8. A Girl called desire 04:06
9. After the flood 04:05
10. Kensho 03:45

 

 

Ari : facebook / bandcamp/ soundcloud / spotify

Ari :: Kensho (recenzja)
4.5Wynik ogólny
Ocena czytelników 0 Głosów