Z daleka może przypominać pokrywę lodową albo czysty błękitny akwen, fragment strumyka, w którym odbijają się niebo i drzewa. Gdy przyjrzeć się z bliska, widzimy zamkniętą w kryształowej szczelinie geometryczną żółtą gwiazdę.

Mowa o Negative Glacier Kaleidoscope, zagłębionej w ziemi ponad 300-kilogramowej instalacji – kalejdoskopowym układzie luster zasilonym delikatnym diodowym światłem. To przykładowy pomysł Olafura Eliassona na „sztuczki” z percepcją i czerpanie inspiracji z natury i krajobrazu. Jeden z nielicznych, które można było zobaczyć w Polsce.

negative+glacier+kaleidoscope+photo+Jens+Ziehe

Olafur Eliasson to uznany rzeźbiarz i autor projektów o duńsko-islandzkich korzeniach. Urodził się w Kopenhadze w 1967 roku. Jego rodzice, ojciec – kucharz, matka – krawcowa, znaleźli się tam rok wcześniej, emigrując z Islandii. Po rozwodzie ojciec wrócił do ojczyzny, gdzie cała rodzina spędzała lato i wakacje. Choć początkowo, jak sam przyznaje, miał dość naiwne pojęcie o byciu artystą, pod koniec lat 80-tych Eliasson zdecydował się zdawać na Królewską Akademię Sztuk Pięknych w Kopenhadze. Dziś prestiżowy ranking Kunstkompass umieszcza go w pierwszej dziesiątce najważniejszych żyjących twórców. Co ciekawe, jest on w tym gronie zdecydowanie najmłodszy.

Oszałamiający sukces odniósł, zawieszając gigantyczne słońce pod sufitem londyńskiej galerii Tate Modern (The Weather Project, 2003, zobacz tutaj).

The Weather Project

The Weather Project

Jednak wydaje się, że islandzki artysta najbardziej lubi pracę w plenerze. Wiele jego najbardziej znanych i spektakularnych dzieł ma ścisły związek z architekturą, np. kryształowa elewacja centrum koncertowo-konferencyjnego Harpa w Reykjaviku (zobacz tutaj), obrotowa kładka pieszo-rowerowa nad kanałem Christianshavn (Circle Bridge, 2015, zobacz tutaj) czy szklana ścieżka z panoramicznym widokiem nad muzeum ARoS (Your Rainbow Panorama, 2011, zobacz tutaj).

Harpa

Harpa

Circle Bridge

Circle Bridge

W Polsce mogliśmy do tej pory oglądać tylko kilka jego prac: opisaną na wstępie Negative Glacier Kaleidoscope (2005) w Parku Rzeźby na Bródnie (zobacz tutaj), Maszynę Twojej Rzeczywistości (2010) na Krakowskim Przedmieściu (zobacz tutaj) i uwspółcześniony model camery obscury w galerii Fundacji Galerii Foksal (2005) (zobacz tutaj).

 

W młodości Olafur Eliasson był członkiem grupy breakdance Harlem Gun Crew. Występowali oni na przyjęciach, a dwa razy z rzędu wygrali nawet szwedzkie zawody w breakdance. Olafur przez kilka lat zarabiał, ucząc tej techniki tańca. „W 1984 roku byłem całkowicie przekonany, że to sztuka. Dziś w to wątpię” powiedział magazynowi 032c.

 

Artysta mechanik

Olafur z inżynierską wprawą korzysta z nauk ścisłych i różnych zdobyczy techniki. Niczym zapalony fizyk eksperymentuje z pryzmatem, w dużej mierze koncentrując się na kwestii percepcji i mechaniki postrzegania, zwłaszcza koloru i zależności między światłem a barwą. Często jednak za teatralnym efektem jego prac kryją się złożone warunki optyczne i zjawiska przyrodnicze: ruch, światło, woda, temperatura powietrza. Zastanawiacie się, jak jedna osoba może posiąść taką wiedzę? Niepotrzebnie. „Ja sam nic nie wiem, po prostu próbuję połączyć ludzi” przyznał Olafur z rozbrajającą szczerością w jednym z wywiadów. Artysta ściśle współpracuje z naukowcami i architektami. Studio, które założył w 1995 roku w Berlinie, zatrudnia około 90 osób, w tym m.in. stolarzy, elektryków, ślusarzy, inżynierów optyków, elektroników, informatyków, techników, którzy, niczym pracownicy laboratorium badań przestrzennych, budują plastikowe modele i montują ściany z pryzmatycznych luster.

Olafur Eliasson

Olafur Eliasson

Adam Przywara, student kolegium MISH na Uniwersytecie Warszawskim (w ramach którego realizuje zajęcia w Instytucie Historii Sztuki, Filozofii i na Wydziale Artes Liberales) przez kilka tygodni miał okazję przebywać w tym laboratorium: „Byłem u Olafura na stażu przez miesiąc, około 5 lat temu i to, co zapamiętałem najlepiej, to atmosfera pracy w jego studiu. Jest wielkości kilku dużych kamienic, podzielone na kilka sektorów pracy – każdy z nich zajmuje się innym rodzajem materiału, kwestiami biurowymi etc. Codziennie wszyscy pracownicy biura jedzą wspólny wegański posiłek, a wokół budynku i na jego dachu hoduje się warzywa. Biuro, oprócz swojej głównej działalności – produkcji dzieł, realizuje szereg dodatkowych działań, jak mała galeria, wydawanie książek kucharskich i najróżniejsze inne działania. Jeśli myślę o Olafurze, to z jeden strony jest on dla mnie bardzo ważnym, wybitnym artystą poruszającym tematy natury/kultury, z drugiej strony kimś, kto świetnie potrafi zorganizować wokół siebie ludzi i wytworzyć atmosferę wzajemnego zaufania i współpracy”.

 

Islandia – moje ulubione miejsce

…powiedział Olafur Eliasson w swoim wystąpieniu na TEDex (zobacz tutaj). Rzeczywiście rodzinne strony są niewątpliwym natchnieniem w twórczości artysty. Na przykład opisując w jednym z wywiadów swój projekt Circle Bridge, Olafur wspomina: „Zainspirowały mnie łodzie rybackie, które widziałem jako dziecko na Islandii. W porcie kutry były usytuowane zaraz obok siebie. Aby trafić na łódź mojego ojca, musiałem przejść najpierw przez dwie czy trzy inne łodzie. Niekiedy można było przemierzyć port tylko przez chodzenie po łodziach”.

Do opisu swojej twórczości artysta sięga także wyjaśniając centralny problem swojej twórczości, jakim jest odbieranie i doświadczanie krajobrazu przez człowieka. A konkretnie zjawisko, w którym pozycja i ruch jednostki sprawiają, że przestrzeń staje się namacalna i negocjowalna: „Wchodząc” w krajobraz, możemy doświadczać wymiarów przestrzeni: oceniać odległość i to, ile czasu zajmie przemierzenie jakiegoś obszaru. Możemy też mówić o wielkości i głębokości krajobrazu – jego przestrzenność w dużej mierze zależy od pór roku, pory dnia, stosunku do światła” wyjaśnia Olafur. „Dlatego ciągle powracam na Islandię. Jestem zainteresowany rodzajem animowanego krajobrazu, który tam znajdziemy. Jego objętość staje się bardzo wyraźna. Szczególnie lubię to uczucie powinowactwa do skali mojego ciała. Średnia wysokość wzgórz, do 400, 600, 800 czy 1000 metrów, sprawia, że są one łatwe do zrozumienia, fizycznie rzecz biorąc. Potrafimy zmierzyć, że wejście na 1000-metrową górę trwa dwie, trzy lub cztery godziny. Oznacza to, że patrząc na elementy krajobrazu, mogę nadal odnieść się do wymiarów mojego ciała” (zobacz tutaj).

Podobny wątek Olafur poruszył także podczas wspomnianego wystąpienia na TEDex: „Wiele spacerowałem po górach Islandii. Kiedy wkracza się w nową dolinę, nowe otoczenie, ma się przed sobą pewien widok. Obserwowany w bezruchu krajobraz niekoniecznie pozwala określić swój ogrom. Zmienia się to w momencie rozpoczęcia ruchu. Góry, wierzchołki zaczynają się poruszać razem z tobą: duże góry w oddali poruszają się mniej, a te na pierwszym planie bardziej. Kiedy przystaniesz, zaczynasz się zastanawiać, czy to dolina na godzinną czy trzygodzinną wędrówkę. Jeśli na horyzoncie pojawi się wodospad, patrzysz na niego i myślisz: „woda spada tak wolno, to tak daleko – gigantyczny wodospad”. Jeśli woda spada szybciej, to znaczy, że wodospad jest mniejszy i w mniejszej odległości od ciebie, bo prędkość spadającej wody jest dość stała i twoje ciało instynktownie o tym wie. Okazuje się więc, że wodospad może być więc narzędziem do pomiaru przestrzeni”.

W 2008 roku Olafur Eliasson postanowił zademonstrować to zjawisko z dala od Islandii – wznosząc cztery gigantyczne wodospady na East River w Nowym Yorku (zobacz poniżej)

 

Islandia jest już nie tyle inspiracją, ile wyłącznym tematem wielu prac fotograficznych Olafura, na których stara się on uchwycić tak fascynującą dla zachodnich turystów egzotyczność wyspy. Od lat 90-tych artysta raz/dwa razy w roku odwiedza rodzinne strony, aby robić zdjęcia w ramach Iceland series – fotograficznego studium krajobrazu wyspy. Zrealizował już kilkadziesiąt cykli składających się na wizualne archiwum zróżnicowanego terenu, topografii, formacji geograficznych, zjawisk przyrodniczych i zmieniających się warunków naturalnych Islandii. Jego fotografie mają wydźwięk osobisty i eksperymentalny, często powstają intuicyjnie podczas przechadzki z małym, podręcznym aparatem. Każde z ujęć dokumentuje konkretne miejsce w określonym etapie, a widziane razem tworzą szerokie, spójne wrażenie wizualne.

Artysta przyznaje, że przy tym projekcie niezbędna jest jego osobista wiedza o historii i geologii kraju: „Choć robiłem projekty fotograficzne w różnych miejscach świata, to praca tak szczegółowa, jak ta na Islandii, wymaga znajomości lądu i całej jego specyfiki” (zobacz tutaj).

 

Widz świadomy swojej roli

Część zdjęć Olafura Eliassona gromadzi wydana w zeszłym roku publikacja Contact is Content (zobacz tutaj). Jak głosi opis na stronie: „daleka od samego tylko dokumentowania terenu, poprzez żywe obrazy odzwierciedla nasz stosunek do natury, fizycznej przestrzeni, w której żyjemy.[…]To wizualna narracja, która zabiera widza blisko i daleko, prosi go, aby się obrócił, spojrzał na krajobraz na nowo, i w końcu – spojrzał na siebie”.

Contact is content (Seljalandsfoss)

Contact is content (Seljalandsfoss)

Jako artysta dąży do tego, aby widzowie byli świadomi własnej roli w procesie doświadczania sztuki. Wierzy, że kiedy zyskamy poczucie przestrzeni, jej wielowymiarowości i powiązania z czasem, możemy zdać sobie sprawę z wpływu na otoczenie. Wtedy nabiera znaczenia tworzenie przestrzeni dostępnych, przestrzeni wrażliwych na indywidualizm i zbiorowość.

Jego przesłanie może wydawać się niektórym aż nazbyt idealistyczne. Brzmi ono następująco: „poczucie, że ze swoim ciałem jesteśmy częścią krajobrazu, a nie tylko obserwatorami, sprawia, że stajemy się częścią świata, a co za tym idzie – współdzielimy za niego odpowiedzialność”.

Dlatego prace artystyczne zdaniem Olafura nie powinny służyć tylko do oglądania. „Myślę, że mając doświadczenie sztuki, wchodzimy do świata. To jak mieć rzeczywistość” powiedział kiedyś na zakończenie rozmowy z Chrisem Gilbertem dla BOMB Magazine (zobacz tutaj). Myśl tę rozwinął później w rozmowie z portalem Co.design : „Kontemplacja i refleksja są wspólnym mianownikiem wielu moich prac. To żądanie podjęcia wysiłku, aby zobaczyć siebie w kontekście sytuacji, w której się jest. To może być nawet mikrokontekst. Czasami sztuka – a dobra sztuka zawsze – nakłada na ciebie ten wymóg. Sprawia, że zaczynasz pracować, zaczynasz dawać. Czyni cię producentem przestrzeni, sytuacji, życia, a nie tylko konsumentem” (zobacz tutaj).