„Barany. Islandzka opowieść”
tytuł oryginalny: Hrútar
reżyseria: Grímur Hákonarson
scenariusz: Grímur Hákonarson
obsada: Sigurður Sigurjónsson, Theódór Júliusson, Charlotte Bøving, Jon Benonysson, Gunnar Jónsson, Þorleifur Einarsson, Sveinn Ólafur Gunnarsson, Ingrid Jónsdóttir
muzyka: Atli Örvarsson
zdjęcia: Sturla Brandth Grøvlen
rok produkcji: 2015
zwiastun: tutaj
EDDY: „Wiem, co masz w piwnicy” – Barany. Islandzka opowieść
Edda to najważniejsza islandzka nagroda filmowa, przyznawana od 1999 roku w Reykjavíku. Ceremonia ich wręczenia odbywa się corocznie w październiku bądź listopadzie. W 2016 roku film Barany. Islandzka opowieść zwyciężył aż w dziesięciu kategoriach (film roku, aktor roku, aktor drugoplanowy roku, reżyser roku, scenariusz roku, charakteryzacja roku, dźwięk roku, montażysta roku, scenograf roku i zdjęcia roku), a w jeszcze dwóch (kostiumolog roku, muzyka roku w filmie kinowym/telewizyjnym) był nominowany.
Dwóch braci – Gummi i Kiddi – żyje po sąsiedzku, ale nie rozmawiają ze sobą od czterdziestu lat. Obydwoje są właścicielami stad rasy Bolstad, bardzo rzadkiej, ostatniej w ich dolinie. Po konkursie na najlepszego barana Gummi odkrywa, że baran jego brata, zdobywcy pierwszego miejsca, choruje na trzęsawkę. To bardzo zakaźna choroba i w związku z tym musi nastąpić ubój wszystkich owiec w okolicy. Dla mieszkańców jest to tragedia, gdyż te zwierzęta są całym ich życiem, źródłem utrzymania. Niektórzy decydują się na wyjazd, nie widząc sensu w pozostaniu w dolinie bez swoich stad. Jednak Gummi ma inny plan, który później zostaje odkryty przez Kiddiego.
Nie będzie łatwo ocalić rasę islandzkich baranów, ale braciom bardzo na tym zależy. To jedyna rzecz, o którą tak naprawdę dbają. Widać to po ich kiepskich kontaktach z innymi ludźmi czy dziurawych ubraniach – tym rzeczom do perfekcji daleko, ale za to ich stada są bardzo zadbane, najlepsze. Jednak czy istnieje szansa, by uratować zwierzęta?
O fabule niewiele więcej można napisać, bowiem Barany to film bardzo powolny, spokojny, pozbawiony akcji, a jednocześnie bardzo dramatyczny. Szczególnie ostatnie sekwencje są pełne dramaturgii, natomiast otwarte zakończenie pozostawia pewien niedosyt, pragnienie, by dowiedzieć się, jak skończyła się – bądź co bądź – smutna historia skłóconych braci.
Jeśli chodzi o zdjęcia, to ukazane w nich zostały przepiękne, surowe krajobrazy Islandii, w stonowanych kolorach, okraszone minimalistycznym soundtrackiem (recenzja tutaj). W dramacie znajduje się też kilka naprawdę zabawnych scen, ale jest to humor raczej specyficzny.
Barany są inteligentnym i przyjemnym dla oka filmem, ale – przede wszystkim – to nie jest wesoła opowieść. Seans odradzam osobom w nie najlepszym humorze, szukającym czegoś lekkiego do obejrzenia – tu potrzebna jest ochota na refleksję lub dramat.