Prezentujemy Wam specjalny dodatek do dwuczęściowego słuchowiska „Proces o czary i polowanie na czarownice w Islandii” (część I – tutaj, część II – tutaj), w którym między innymi wyjaśniamy specyfikę poruszanego zjawiska, jakże odmiennego od tego jakie było ono w europie kontynentalnej.
Próby walki z czarną magią i okultyzmem przeciągały się w Europie przez kolejne stulecia. Ich spadek odnotowano dopiero w połowie XVII wieku, a dokładnie około 1660 roku. Co ciekawe Islandia przez długi czas nie przyłączała się do walk z czarami i czarną magią. Jednakże w końcu ta „europejska kościelna moda” dotarła także i tutaj. Chociaż doszło to tego bardzo późno, gdyż za początek islandzkich prześladowań, który zwykło się określać Erą Stosów, uważa się rok 1654.
Być może z uwagi na duży dystans do Europy kontynentalnej lub specyfikę samej wyspy, prześladowania czarownic nie przybrały tutaj aż takich rozmiarów, jak w pozostałej części świata. Dodatkowo sam proces o czary i polowania na czarownice był zgoła odmienny na północnych peryferiach Europy.
Dla przykładu w Islandii odbyło się ok. 170 procesów o czary, z czego uznano za winne i skazano zaledwie 21 osób. Ewenementem na skalę światową jest też to, iż wśród tych 21 osób, była tylko jedna kobieta. Głównym powodem takiego stanu rzeczy była struktura społeczna wyspy, inna niż w europie kontynentalnej. Na wyspie nie było przecież dużych skupisk ludzi, stąd kobiety mieszkające samotnie były regułą a nie wyjątkiem jak w większości innych miejsc, gdzie samotniczy tryb życia kobiet był jednym z zasadniczych powodów podejrzeń o czary.
Po drugie w Europie kontynentalnej wyobrażenia na temat czarów i czarownic były bardzo barwne: sabaty, latanie na miotle, spółkowania z diabłem, itd. Natomiast w Islandii czary stanowiły bardziej element pogańskiej tradycji i codziennego życia, miał związek z tamtejszym folklorem. Wzmianki o czarach i magii, proroczych snach oraz rozmaitych zdolnościach nadnaturalnych pojawiają się przecież w sagach. Mówi o nich między innymi „Saga o Volsungach”, w których opisane wydarzenia rozgrywają się na przełomie V i VI wieku. Także „Saga o Eryku Rudym” wspomina wiedźmę Thorbjorg, która jest przedstawiana jako prorokini, wizjonerka, völva, czy też „Mała Wieszczka”. „Saga o Ludziach z Laxardal” też ukazuje jeden przypadek zastosowania magii – przez rodzinę Kotkela, która wznosi śpiewy i inkatacje wywołujące potężną zamieć, mającą pozbawić życia ich wrogów. W wyniku użycia czarów Kotkel i jego żona Grima giną ukamienowani. Szeroko o zjawiskach paranormalnych traktuje też „Saga o Njalu”, w której pojawiają się opisy doznań mistycznych, np. jasnowidzenia, objawiania się duchów zmarłych, omenów, działania wiedźm, klątw i walkirii.
Także w „Hávamál – Pieśni Najwyższego” pojawiają się strofy, gdzie mowa o poszukiwaniach run przez Odina.
„Wiem, że wisiałem
Na wietrznym drzewie
Przez dziewięć nocy,
Włócznią rażony;
Odina ofiara,
Samemu sobie,
Na drzewie owym,
Które nieznane
Z korzeni wzrasta
Nikomu znanych.
Nikt mi nie podał
Jadła ni napoju;
Patrzyłem na dół
I runy podjąłem,
Krzycząc je wziąłem;
Potem spadłem w dół.
Zaklęć dziewięć wziąłem
Od wszechmogącego syna
Bölþorna, ojca Bestli,
I pić dostałem
Miodu cennego,
Co go lał Óðreri.
Zacząłem mężnieć
I wiedzę zdobywać
Rosnąć i dojrzewać,
Słowo za słowem
Słowa szukało,
Czynu za czynem
Czyny szukały.
Runy odnajdziesz
I jasne znaki,
Znaki ogromne
I jednoznaczne,
Co zaklęć śpiewak barwił,
Wszechmocni stworzyli,
A twórca rytował.
Odin dla Ásów,
Dla Elfów – Dáinn,
Zasię dla karłów Dvalinn,
Ásviður olbrzymom;
Niektóre sam kreśliłem.
Wiesz-li jak rytować?
Wiesz jak odczytywać?
Wiesz jak trzeba barwić?
Wiesz jak udowadniać?
Wiesz jak wznosić modły?
Wiesz jak blót uprawiać?
Wiesz jak wysłać przekaz?
Jak ofiarę zabić?
Lepsza skromna prośba
Niż zbyt suty blót,
Za każdą ofiarę
Zapłaty czekają;
Lepiej mniej darować
Niż zbyt wiele stracić;
Tak Þundur napisał
Zanim ludzi stworzył;
Potem powstał z głębi
I wrócił ponownie.”
Trzeba pamiętać, że w nawet w XV wiecznej Islandii bardzo żywe były staropogańskie zwyczaje, sama magia była podziwiana, zaś chrześcijaństwo słabo rozwinięte. Islandczycy wykorzystywali wtedy magię zazwyczaj (choć nie tylko) do czynienia dobra – ochrony przed złą pogodą, demonami i innymi nieprzyjaznymi siłami, a także uzdrawianiem. Magię kojarzono przede wszystkim z wiedzą i inteligencją, która w średniowieczu była domeną mężczyzn.
Natomiast w 1654 roku kościół i władze duńskie wydały ustawę o tzw. „przyzwoitości”, a że Islandia znajdowała się wówczas pod jurysdykcją Danii musiała również się do niej stosować. Islandzkie duchowieństwo zostało zobowiązane do wytropienia wszystkich przejawów niechrześcijańskich, w tym osób zajmujących się czarami. W konsekwencji okazało się, iż na Islandii większość osób parających się czarami stanowili mężczyźni. Stąd na wyspie spalono na stosie znacznie większą liczbę magów i czarnoksiężników, aniżeli czarownic. Dlatego jeśli mówimy o procesie o czary na Islandii to tak naprawdę powinniśmy mówić tutaj o polowaniu na magów i czarnoksiężników, a nie polowaniu na czarownice.
Odmiennością na Islandii było to, że nie stosowano tutaj tortur. Przyznanie się do winy było koronnym dowodem. Do oskarżenia wystarczało wskazanie („powołanie”, łac. nominatio) kolejnych podejrzanych przez osobę już skazaną. Za szczególnie ważne dowody uważano powołanie przez dzieci, które uważano za niewinnych, a więc nieskażonych świadków.
Analizując dokumenty można też zauważyć, że inne były w Islandii przesłanki do procesów o czary. Tutaj w zasadzie nie karano tyle za uprawianie czarnej magii (chociaż też), co bardziej za samo posiadanie magicznych symboli, przedmiotów i run, które w konsekwencji miałyby powodować szkody i choroby u ludzi lub zwierząt domowych. Herezja i satanizm były tam niemal nieobecne.
Przy okazji trzeba wiedzieć, że islandzkie runy czy magiczne symbole spisywane były na papierze lub rzeźbione w drewnie, kości lub na innych materiałach. Najczęściej były to litery pochodzące z łacińskiego alfabetu, ale ułożone w sposób nietypowy i dziwaczny. Bywało i tak, że runiczne litery czy znaki składały się z kilku połączonych ze sobą run. W porównaniu z praktyką w innych krajach czary w Islandii opierały się na słowie, niewątpliwie z powodu tego, że język był zawsze najważniejszym czynnikiem nadprzyrodzonym w życiu kulturalnym Islandii. Wierzono, że w samym języku istniała siła zdolna do zmieniania zdarzeń. Moc języka i słowa mogła być używana do czynienia tak dobra jak i zła. Ta wiara jest wyraźna i przejawia się w wielu dokumentach dotyczących czarów w Islandii, w których pojawiają się odniesienia do języka pisanego.
Podczas gdy w czasach pogańskich nikt nie wątpił w magię, moc i mądrość, konwersja na chrześcijaństwo bardzo zmieniła to postrzeganie. Chrześcijaństwo zdemonizowało kult pogański, a także magię i czarostwo.
W XVII wieku wraz z napływem „europejskiej mody” uznano, że moc czarownika nie pochodzi tak naprawdę z jego języka, ale od samego diabła. W ten sposób rodzima tradycja intelektualna zderzyła się z demonologią. Według demonologii wszystkie rodzaje magicznych praktyk, niezależnie czy czyniły dobro czy zło uznano za herezję, gdyż według nowego spojrzenia „biała” i „czarna” magia miały szatańskie pochodzenie; zatem czarodzieje byli w zmowie z diabłem.