0001077119_100

Wersja audio recenzji albumu
0 :: Null & Void

Islandzki metalowy zespół 0 powstał w 2012 roku i tak naprawdę jedyne co o nim wiemy to, że tworzy go pięciu muzyków, w tym dwóch ze znanej i cenionej blackmetalowej grupy Misþyrming.

Członkowie zespołu 0:

D.G. – gitara
TMS – perkusja
S.S. – wokal
Ö.S. – gitara
H.K.F. – bas

Zespół 0 w dniu 11 sierpnia 2014 roku zadebiutował albumem zatytułowanym „Null & Void”, który został wydany za pośrednictwem wytwórni Vánagandr. Materiał na krążek był nagrywany w studiu Gryfjan przez Erlinga Banga i D.G., który wykonał również miksy i mastering płyty.

Co ciekawe, zawartość „Null & Void” stanowi „tylko” jeden utwór, jednak trwający ponad 34 minuty (!). To nieprzerwany strumień intrygujących odcieni depresyjnego i melancholijnego black/doom metalu. Kompozycja ma złożoną, wielowarstwową formę, która wraz z jej trwaniem ewoluuje i zmienia się, przybierając coraz to nowe kierunku i kształty. Brzmienie  tego nagrania jest surowe, złowrogie i ponure. Muzyka miażdży swoim wolnym rytmem i przygnębiającą atmosferą. Jednak od czasu do czasu przyśpiesza i muzycy dają wtedy upust swojej energii i black metalowej zaciekłości. Oczywiście za każdym razem te wybuchy znajdują swój finał w głębokim dole doomu. Mamy tu również sporo obudowanych melancholią momentów, na których tle bardzo często przewijają się ciekawe melodie, będące swoistym kontrapunktem dla posępnych i czarnych akordów. Obrazu hipnotycznej całości dopełniają wokale. Depresyjne upiorne jęki wokalisty mieszają się z melodyjnymi harmoniami oraz krzykami szaleństwa, który co jakiś czas wyrywa nas ze stanu apatii i otępienia.

Na debiutanckiej płycie 0 przewodzi wszechogarniające uczucie bezsensowności egzystencji i beznadziei. Smutek, pustka, rozpacz, osamotnienie, bezradność, bezsilność i wściekłość. Nie powinniśmy się jednak dziwić tego typu emocjom emocjom i opisywanemu stanowi rzeczy. Nie przez przypadek przecież taka a nie inna nazwa zespołu oraz albumu. Do myślenia daje też sama okładka, która pięknie łączy ból, cierpienie, zrezygnowanie i wszelką marność. Obraz idealnie oddaje stan zapadania się w nicość.

Wiem, że brzmi to jak opis nieprzeniknionej ciemności bez światełka na końcu tunelu.  Pomimo wszystko słuchanie płyty „Null & Void” nie jest udręką. Co więcej jest ona na tyle wyrafinowana i tworzy tak niezwykle zgrabną całość, że słucha się jej bardzo przyjemnie. Muzycy udowadniają, że potrafią przekuć swoje wewnętrzne cierpienie i zmagania z demonami w sposób tak ekstrawertyczny i kreatywny, aż ujmujący. Coś pięknego i smutnego równocześnie!  Dlatego słuchacze mocno doświadczeni i sponiewierani emocjonalnie przez życie powinni omijać ten album raczej szerokim łukiem. Gdyż w przeciwnym razie mogą oni odnaleźć w tej muzyce piekielne upodobanie i zapragną karmić nią swoje wewnętrzne demony.

 

R-7133045-1434456454-5655.jpeg

 

 

 

0 :: Null & Void

1. Null & Void 34:18

 

 

 

 

 

 

0 : bandcamp

0 :: Null & Void
4.6Wynik ogólny
Ocena czytelników 0 Głosów