• Szukaj
  • O stronie
    • O stronie
    • Redakcja
    • Kontakt
  • Aktualności
  • Islandia
    • Relacje
    • Kultura
    • Geografia
    • Historia
    • Natura/Miejsca
  • Artykuły
  • Muzyka
    • Recenzje albumów
    • Zapowiedzi albumów
    • Wywiady
    • Podsumowania
    • Muzyka z Wysp Owczych
    • Muzyka z Grenlandii
    • Playlista
  • Filmy
  • Książki
    • Proza
    • Literatura faktu
  • Fotografia
    • Islandia
    • Fotorelacja
  • English
    • About the website
    • About us
    • Album reviews
    • Interviews
    • Articles
    • Contact
  • Radio Stacja Islandia
    • Podcast
    • Słuchowisko
    • Audio recenzja
  • Patronaty
  • Partnerzy
 logo
  • O stronie
    • O stronie
    • Redakcja
    • Kontakt
  • Aktualności
  • Islandia
    • Relacje
    • Kultura
    • Geografia
    • Historia
    • Natura/Miejsca
  • Artykuły
  • Muzyka
    • Recenzje albumów
    • Zapowiedzi albumów
    • Wywiady
    • Podsumowania
    • Muzyka z Wysp Owczych
    • Muzyka z Grenlandii
    • Playlista
  • Filmy
  • Książki
    • Proza
    • Literatura faktu
  • Fotografia
    • Islandia
    • Fotorelacja
  • English
    • About the website
    • About us
    • Album reviews
    • Interviews
    • Articles
    • Contact
  • Radio Stacja Islandia
    • Podcast
    • Słuchowisko
    • Audio recenzja
  • Patronaty
  • Partnerzy

Andvaka :: Andvana (recenzja)

Marcin KozickiGrudzień 9, 2019
Recenzje albumów0 komentarzy

Andvaka to islandzki metalowy zespół, który powstał w 2019 roku w Reykjaviku.

O grupie Andvaka wiemy tylko tyle, że tworzy ją trzech anonimowych muzyków (przypuszczam, że jednym z nich jest I z projektu ZAKAZ, ale mogę się mylić). Ponadto z profilu tego metalowego tria na platformie bandcamp możemy wyczytać, że nazwa zespołu jest islandzkim pojęciem, które oznacza stan bezsenności, ale w dosłownym tłumaczeniu można je także rozumieć jako wezwanie ducha, co jest niewątpliwie trafnym sformułowaniem dla wysoce mistycznego brzmienia Islandczyków.

28 września 2019 roku zespół Andvaka wydał swój debiutancki album zatytułowany „Andvana”. Rejestrację, miksowanie i mastering materiału wykonano w Krummafótur Studio. Dodam, że tytuł albumu w języku islandzkim oznacza poronienie lub martwe narodziny, zarówno w sensie dosłownym i metaforycznym, kiedy istnienie ludzkie nie ma żadnego sensu ani znaczenia, przynosi jedynie ból i działa na szkodę swoich stwórców, to wstrząsające poczucie żalu i braku oświecenia.

Na płycie „Andvana” znalazło się trzy rozbudowane kompozycje, które niewątpliwie stanowią spójną, nierozerwalną całość ubraną w czarny całun „poważnego” metalowego grania. Można je odbierać jako melancholijne żałobne pieśni metalowe ku czci mroku i zagłady. Andvaka stworzył naprawdę spektakularne dzieło będące udaną próbą połączenia atmosferycznego black metalu z funeralnym doom metalem przyobleczonym w woal dark ambientu i drone. Wprawne ucho wychwyci także odwołania do post metalu, a nawet do post-rocka i shoegaze.

Mimo nieśpiesznego tempa w poszczególnych kompozycjach „Andvana” dzieje się naprawdę dużo. Muzycy umiejętnie prowadzą nas przez wykreowany przez siebie świat, który jest zimny, posępny, opuszczony i pełen mrocznych zaułków. Utwory są długie, ale w ogóle się tego nie czuje. Komponowane przez nich dźwięki są naznaczone niezwykłym klimatem, dzięki któremu słychać, że ta muzyka musiała powstać na Północy. Andvaka umiejętnie stopniuje napięcie i sprawnie buduje atmosferę, w której dużo jest ciemności, rozpaczy, liryzmu i melancholii. Ta żałobna i ponura atmosfera zachęca do zadumy i refleksji. Jest w niej coś niesamowicie przygnębiającego i pięknego zarazem. Zespół hipnotyzuje nas swoją muzyką, dąży do tego, by umysł słuchacza uległ ich dźwiękom i zatopił się w nich. Na pierwszym planie mamy tutaj wolno poruszające się ciemne mgławice szumiących gitar, które pochłaniają spotykane na swojej drodze wszelkie światło i radość. Mimo braku radykalnych zmian tempa, partie gitar pozostają ciekawe. Zapewne dlatego, że równolegle do nich pojawiają się też inne linie gitar. Dobrą robotę robi też ociężała perkusja, która odurza nas miarowym rytmicznym transem, który potęguje wrażenie ogarniającego nas zewsząd przygnębienia i smutku. Bardzo emocjonalnego wyrazu tym elegijnym metalowym pieśniom nadają ponure i posępne, a równocześnie charyzmatyczne i podniosłe czyste wokale, które niekiedy przeistaczają się w pełen determinacji growl. W ten pozbawiony optymistycznego przesłania świat przenikają natchnione i spokojne nokturny. Mocno uduchowione fragmenty tworzone przez przestrzenne, rozmyte gitary i miłe dla ucha partie klawiszy, które mają swój niepowtarzalny urok i nadają większej głębi muzyce Andvaka. Co tu dużo mówić, świetnie się tego słucha.

Umiejętnie skontrastowany, urozmaicony i dopracowany intrygujący materiał „Andvana” świadczy o wysokiej klasie i umiejętnościach jego autorów, którzy swoją czarną sztukę przygotowują w otchłani rozpaczy i wznoszą na wyższy poziom wrażliwości. Efekt prac jest zniewalający. Debiutancki album Andvaka ma w sobie coś mistycznego i hipnotycznego, co każe pozostać z nim na dłużej. Wróżę temu zespołowi świetlaną przyszłość.

 

 

 

 

Andvaka :: Andvana

1. Partur I 08:05
2. Partur II 11:28
3. Partur III

 

 

 

 

 

Andvaka : bandcamp

Andvaka :: Andvana (recenzja)
4.9Wynik ogólny
Ocena czytelników 1 Głosuj

ambient metalAndvakaatmospheric black metaldoom metaldronefuneral doom metalmuzyka islandzkamuzyka z Islandiipost black metalpost metalshoegaze

Udostępnij
Tweet
Poprzedni wpisHamradun :: Hetjuslóð (recenzja)
Następny wpisNúmer Núll :: Skítugur Sjór (recenzja)
Marcin Kozicki

Redaktor naczelny i założyciel www.stacjaislandia.pl, współredaktor portalu www.muzykaislandzka.pl oraz współprowadzący dział muzyczny na stronie www.icelandnews.is. Dziennikarz, recenzent muzyczny i podcaster. Prezenter radiowy w www.proradio.pl, w której prowadzi audycję "Stacja Islandia". Pasjonat muzyki, szczególnie tej pochodzącej z dalekiej północy – Islandii, Wysp Owczych, Grenlandii i Alaski. Islandofil i Islandoholik.

Powiązane posty

  • Jóhann Jóhannsson :: Gold Dust (recenzja)

    Marcin KozickiWrzesień 10, 2021
  • Dynfari :: Sem Skugginn

    Marcin KozickiGrudzień 6, 2013
  • Náttfari :: D-sessions (recenzja)

    Marcin KozickiSierpień 28, 2019
  • Robert the Roommate :: Robert the Roommate (recenzja)

    Marcin KozickiGrudzień 25, 2013
  • GREYSKIES :: The Mind is Like the Moon (recenzja)

    Marcin KozickiListopad 11, 2021
  • Jón Jónsson :: Heim (recenzja)

    Marcin KozickiWrzesień 16, 2015
  • Atli Örvarsson :: No Limit (recenzja)

    Marcin KozickiPaździernik 6, 2022
  • ZAKAZ :: Hof úr Holdi (recenzja)

    Marcin KozickiMarzec 25, 2020

Polecamy muzykę:

 

Follow us:

Dołącz do nas:

Muzyka

 

Foto / Video

Facebook