Bezlitośni islandzcy brutal death metalowcy z Devine Defilement powracają z nowym zabójczym mini albumem.

Devine Defilement ma na swoim koncie trzy wydawnictwa: album EP „Depravity” (2018), longplay „Obliviora” (2019; recenzja TUTAJ) i album koncertowy „Live Defilement” (2019; recenzja TUTAJ).

Członkowie zespołu Devine Defilement to:

Arek Alenjikow – bas, chórki
Árni Hoffritz – gitara, chórki
Ingólfur Ólafsson – wokal
Snorri Björnsson – gitara
Stefán Friðriksson – perkusja

1 marca 2020 roku ukaże się najnowsze wydawnictwo Devine Defilement, jest to album EP zatytułowany „Primitive Gospel”. Materiał na płytę został nagrany w L87 Studio przez Snorriego Björnssona. Jego miksowaniem i masteringiem zajmował się Haukur Hannes. Gościnnie w utworze „ Crucificial Lobotomy” pojawia się Unnur Björk Jóhannasdóttir. Okładkę zaprojektował Headsplit Design.

Albumik „Primitive Gospel” składa się z czterech kompozycji, które trwają łącznie ponad 18 minut. Może to i dobrze, że ten materiał nie trwa dłużej, bo jest na tyle ciężki i brutalny, że w większych dawkach mógłby prowadzić co najmniej do uszczerbku na zdrowiu słuchacza. A tak można się przynajmniej przy tych „dewianckich hałasach” nieco rozmarzyć. Z pewnością już na wstępie należy pochwalić produkcję. Jest dużo lepsza niż wcześniej. Brzmienie ma odpowiednio dużo mięcha i krwi, miażdży slamowym groove’m, a gęste i szybkie partie instrumentów oraz dziki growl nie tracą na czytelności, są wyraźne i poukładane.

Zaś sam Devine Defilement jest wciąż jak potężny, masywny i kolczasty walec, jak bojowe szatańskie narzędzie stworzone do zniszczenia tego świata i przynoszące zagładę ludzkości. Muzycy przekraczają granice ekstremy. Okrutnymi i agresywnymi gitarami wwiercają się w naszą czaszkę, masywną perkusją kopią w lędźwie, a dodatkowo jak szaleni wrzeszczą nam złowrogo do ucha. Idzie oszaleć. Zresztą nawet okładka tego wydawnictwa uruchamia odpowiednie zapadnie w naszej wyobraźni. No, ale nie może być inaczej, gdyż na tym w końcu powinien polegać slamming brutal death metal.

Uważam zatem, że nowe wydawnictwo Islandczyków jest jak najbardziej warte uwagi. „Primitive Gospel” jest cudownie prymitywne, świńskie, brudne i paskudne. Pełno na tej płycie bujającego groove’u, druzgoczących walców, slamowych riffów i beatblastujących ofensyw, zdarzają się też chore sample. To sadystyczne ścierwo zostało przyrządzone w najlepszych proporcjach i podane w taki sposób, że wygląda i smakuje jak rarytas. Tym samym wynosi Devine Defilement do pierwszej ligi islandzkiego slamu. Co prawda muzycy nie odkrywają koła na nowo, ale słucha się ich bardzo dobrze. Jeżeli zatem macie ochotę na mocarny i pozbawiony jakichkolwiek kompromisów metal, to śmiało po ten krążek sięgajcie. Ja bawiłem się przy nim świetnie.

 

 

 

 

Devine Defilement :: Primitive Gospel

1. Crucificial Lobotomy
2. Scalped
3. Storyteller
4. Archaic Conviction

 

 

 

 

Devine Defilement : facebook / bandcamp / spotify

Devine Defilement :: Primitive Gospel (recenzja)
4.7Wynik ogólny
Ocena czytelników 1 Głosuj