Po wydanym na początku 2014 roku debiucie „Dulvitund” (recenzja) muzyczny projekt Dulvitund prowadzony przez Þórira Óskara Björnssona w dniu 1 sierpnia 2015 roku powrócił ze swoim drugim wydawnictwem noszącym tytuł „Lífsins Þungu Spor”.
Dulvitund na swoim najnowszym albumie w dalszym ciągu koncentruje się na ludzkiej kondycji psychicznej, zmaganiu się człowieka z depresją i szarą, monotonną codziennością. Artysta celebruje swoją sztukę mroku. Mroku surowego, niepokojącego i tajemniczego, ale też pięknego i zmysłowego. Taka sama jest również muzyka zawarta na „Lífsins Þungu Spor”.
Sześć epickich kompozycji umieszczonych na płycie zbudowano na bazie flirtu starej elektroniki ze współczesnym eksperymentalnym podejściem, a także na podstawie przestrzennych syntezatorów i klawiszy oraz rozmytych partii gitary. Podkład rytmiczny tworzą tu rzadziej bity, a częściej perkusja. W tym osobliwym tyglu mieszają się elementy dark ambient, dark/cold wave, ponury doom goth, eklektyczny minimal post-electropop, industrial, masywny drone, a nawet rímur. Od czasu do czasu pojawia się także miejsce na sample oraz złowrogie wokalizy. Obok niepokojących krzyków, które z pewnością wywierają wpływ na atmosferę, bardziej interesującym i oryginalnym rozwiązaniem jest wkomponowanie w utwór fragmentu rimur, który tworzy niemal mistyczny nastrój. To piękne nawiązanie do tradycji muzyki islandzkiej i jej bogatego folkloru.
W ramach swojej samodzielnej działalności Þórir Óskar Björnsson stworzył sporo nietuzinkowej muzyki. Trzeba przyznać, że na swoim najnowszym wydawnictwie twórcy udało się podnieś poprzeczkę nieco wyżej niż na debiucie. Materiał robi znakomite wrażenie i „jest na czym zawiesić ucho”. Całość muzyki powiązany mrocznym i czarnym sznurem dźwięków tworzy tutaj obraz mocno przejmujący, dotykający swoją atmosferą niepokoju i rozpaczy nasz udręczony umysł, a nawet cierpiącą duszę. Gęsta dźwiękowa czerń przyprawia o ciarki i jeży włos na głowie. Stężenie niepokoju zawarte na płycie jest niemałe. No, ale nie ma się co dziwić! To w końcu dźwiękowa podróż w głąb przepastnych mroków psychicznego wnętrza człowieka. A tam nie zawsze jest kolorowo i bezpiecznie. Nietrudno natknąć się na miejsca mało atrakcyjne, które albo mrożą nas swoim lodowatym chłodem, albo odpychają stęchlizną i nieprzyjemnie oblepiającą nas wilgocią, albo straszą ciasnymi i dusznymi zakamarkami, w których ukrywa się coś kudłatego i pełzającego.
„Lífsins Þungu Spor” to trwająca ponad czterdzieści pięć minut hipnotyczna wariacja na temat psychiki współczesnego człowieka. To dźwiękowa inkarnacja strachów, lęków i obaw związanych zarówno z tym co nieznane i znane. Album jest jak mroczna otchłań, ale pomiędzy tym mrokiem i melancholią dostrzec (usłyszeć) można także cień światła (sic!) i nadziei. Należy jednak pamiętać, że swoista i niepokojąca atmosfera jest obecna cały czas, nawet w momentach, które wydają się mieć w sobie więcej światła. Ten materiał nie pozostawia obojętnym.
Jeśli następna płyta Þórira Óskara Björnssona okaże się co najmniej tak samo dobra, to aż strach się bać! Wielbiciele najmroczniejszych odmian elektroniki przybywajcie i słuchajcie! Wasze mroczne ambientowe fantazje nie będą zawiedzione!
Dulvitund :: Lífsins Þungu Spor
1. Lífsins þungu spor (Life’s heavy footprint) 11:20
2. Þú sem ógnar tilveru minni (You are threatening my existence) 03:38
3. Undir moldinni (Under the earth) 05:18
4. Sjúkdómur (Disease) 08:07
5. Á niðurleið (On the way down) 04:36
6. Eftirsjá (ég sakna þín) (Regret (I miss you)) 13:02
Dulvitund : facebook // bandcamp