Jeśli podoba Ci się to co robimy i chciałbyś nam dać o tym znać, możesz po prostu postawić nam kawę. Będzie nam miło. Poczujemy się lepiej i zmotywuje nas to do dalszego pisania.
Gdzie teraz można znaleźć prawdziwy grunge? Na Islandii!
Jeśli z jakiegoś powodu nie znacie jeszcze postaci islandzkiego artysty Einara Vilberga to odsyłam Was chociażby do recenzji jego poprzedniego solowego krążka „Upside Down & Everywhere In Between” (2022, recenzja TUTAJ), który ukazał się na początku obecnego roku.
Wokalista, gitarzysta, kompozytor, autor tekstów, producent muzyczny, właściciel studia nagraniowego HLJÓÐVERK oraz frontman alternatywnego zespołu rockowego NOISE wydał niedawno swój drugi solowy album pod tytułem „Overflow”. Premiera płyty miała miejsce 23 września 2022 roku. Einar Vilberg pracował nad tym albumem całkowicie samodzielnie. Sam napisał cały materiał i teksty, nagrał i wykonał wszystkie partie wokalne i instrumentalna, a także zajmował się miksami i masteringiem materiału.
Przypomnę, że artysta od jakiegoś czasu pracował równocześnie nad dwoma albumami, roboczo nazywanymi „Acoustic” i „Heavy”. Tym pierwszym był wspomniany na wstępie „Upside Down & Everywhere In Between”, który faktycznie cechował się nastrojowym i akustycznym brzmieniem, gdzie oprócz gitar akustycznych, mogliśmy usłyszeć również dźwięki fortepianu i partie smyczkowe. Zaś materiałem „Heavy” jest omawiany dziś krążek „Overflow”, który zgodnie z założeniami powinien brzmieć mocniej i ciężej. I tak dokładnie jest.
Einar Vilberg daje tutaj upust swojej fascynacji alternatywnym rockiem lat 90. i grunge’ową sceną Seattle, np. Nirvana, Pearl Jam, Soundgarden, Stone Temple Pilots, Smashing Punpkins („Gish”). Śmiem twierdzić, że robi to najlepiej ze wszystkich znanych mi współczesnych artystów. W swoich numerach świetnie oddaje atmosferę i brzmienie tamtej sceny. Robi to również w sposób autentyczny, ciekawy i kreatywny. Na „Overflow” islandzki singer-songwriter z niezwykłą łatwością łączy ciężkiego rocka z melodyjnymi, popowymi rozwiązaniami i wydaje się mieć doskonały zmysł do komponowania wpadających w ucho melodii. Połączenie szorstkich i lekko zadziornych riffów, hałaśliwych dźwięków i wzniosłych melodii, szybko zadomawia się w serduszku słuchacza. Nie sposób pominąć znakomicie śpiewającego Einara.
Na płycie „Overflow” nie brakuje świeżości, energii i przede wszystkim dobrych, zapamiętywanych melodii. Album na pewno wywoła miłe uczucie i uśmiech u osób ceniących sobie porządne rockowe/grunge’owe granie. Fajnie jest posłuchać nowej płyty Einara Vilberga, która wywoła podobne uczucia jak te sprzed lat, zwyczajnie mnie wciągnie i sprawi, że będę chciał do niej wracać. „Overflow” wywołał multum wspomnień. Właśnie takiego krążka mi brakowało. Solidne wydawnictwo warte bliższego zapoznania się.
Einar Vilberg :: Overflow
1. Intro 0:30
2. Distorted Eyes 3:49
3. Something To Lean On 3:10
4. Overflow 4:01
5. You Weren’t There 3:34
6. Silhouette Of The Sun 14:47
Einar Vilberg : website / facebook / spotify