Dziś chciałbym Wam przedstawić album, który należałoby wrzucić do szufladki opisanej jako  „muzyka elektroniczna, minimalistyczna, eksperymentalna, drone, noise, ambient, industrial, soundtrack”. No takaż to jest mikstura stylistyczna.

0007906140_10

Mam tu na myśli wydawnictwo, które nosi tytuł „Fyrirsátursflói”. Jest to płyta, która powstała z okazji uczczenia drugiej rocznicy funkcjonowania internetowego wydawnictwa/wytwórni Þorn Kollektiv, która przypada na dzień 14 lipca. I jest to coś doprawdy specyficznego. Po pierwsze przez wspomniany powód powstania, zaistnienia tego krążka. A po drugie, z uwagi na to, że znalazła się na nim tylko jedna kompozycja. Ale za to trwająca ponad 34 minuty. No i po trzecie jest to muzyczna praca będąca wynikiem połączenia się sił i talentów dwóch różnych artystów, którzy współpracowali ze sobą po raz pierwszy.

Pierwszym z nich jest K. Fenrir – czyli Kristján Fenrir, producent muzyczny i kompozytor, który pochodzi z Islandii. Tu się urodził i wychowywał. Potem przez kilka miesięcy rezydował także w Turku w Finlandii. A obecnie mieszka w Holandii. Fenrir tworzy muzykę eksperymentalną i minimalistyczną, a przede wszystkim podszytą mrokiem, strachem i lękiem. Brzmieniowo porusza się w stylistyce dark ambient, drone, noise i industrial. Do tej pory artysta wydał kilka albumów. Odsyłał do dwóch recenzji: “Drifting Towards the End” (recenzja TUTAJ) i „25 Yeras Later” (recenzja TUTAJ).

A drugim artystą współpracującym przy omawianym projekcie jest Jóhannes Gunnar Þorsteinsson tworzący jednoosobowy projekt, który kiedyś nosił krótką i prostą nazwę ZIZ. Jego twórczość utrzymana jest w klimacie dark ambient/drone, muzyk wykorzystuje również gitarowe post rockowe riffy i nagrania terenowe. Aha jeszcze jedna ważna rzecz, bo kiedyś ten projekt nazywał się po prostu ZIZ, a obecnie nazwa ta została nieco rozbudowana i skomplikowana bo brzmi void ZIZ().

Podobnie jak wcześniej odsyłam do recenzji jednego z albumów: “Óhljóð, Tilraunir & Munaðarleysingjar” (recenzja TUTAJ).

Przejdźmy do omawianego wydawnictwa „Fyrirsátursflói”. Jak wspominałem mamy tutaj jedną kompozycję trwającą 34 minuty. I jest to ponad pół godziny rozciągających się wolno dźwięków i tonów z gatunku drone, noise i ambient, które układają się w mocno sensualną i atmosferyczną całość. Tutaj nie ma piosenek, zwrotek i refrenów ani melodii. To raczej osobliwe zjawisko dźwiękowe. A dźwięki te płyną powłóczyście, falują nieśpiesznie, niekiedy nawarstwiają się i modelują przestrzeń zapewniając muzyce swoistą transowość. I kochani nie da się tego słuchać inaczej niż głośno, a jeszcze najlepiej ze słuchawkami na uszach, bo tylko wówczas jesteśmy w stanie wychwycić pełną paletę przygotowanych dźwięków.

Zdaję sobie sprawę, że nie jest to album dla każdego. Bo tego typu muzykę albo się kocha albo nienawidzi. Tu nie ma kompromisu ani półśrodków. A nie jest to też muzyka, którą łatwo polubić, bo brak jej radiowej przebojowości czy popowej chwytliwości. Ale jeśli ktoś lubi eksperymenty i dziwaczności, ma otwarty umysł na tego typu rzeczy to ze smakiem pochłonie ten album.

 

a0886612020_10

 

 

 

 

Fenrir & void ZIZ() :: Fyrirsátursflói

1. Fyrirsátursflói 34:22

 

 

 

 

 

K. Fenrir : facebook / bandcamp / soundcloud / thornkollectiv

void ZIZ() : facebook / bandcamp / soundcloud

Fenrir & void ZIZ() :: Fyrirsátursflói
4.5Wynik ogólny
Ocena czytelników 1 Głosuj