Gísli Þór Ólafsson – muzyk (Contalgen Funeral) i poeta, o którym pisaliśmy już wcześniej przy okazji recenzji jego poprzedniego albumu „Bláar raddir” (2013) (recenzja tutaj).
W 2014 roku ukazał się trzeci album artysty zatytułowany „Ýlfur”. Gisli ponownie jest autorem swojej muzyki i tekstów. Niezmiennie gra tutaj na kilku instrumentach, m.in. gitara, bas, organy. Tak jak poprzednio współpracuje z nim Sigfús Arnar Benediktsson, jego przyjaciel z zespołu Contalgen Funeral, który gra na perkusji, gitarze i klawiszach. Całość nagrań znów przeprowadzono w Stúdíó Benmen i oczywiście ich produkcją zajmował się Sigfús. Okładkę płyty przygotowała Auður Eyleif Einarsdóttir.
Album „Ýlfur” zawiera dziesięć utworów, które wcześniej ukazały się na kasecie magnetofonowej wydanej przez artystę w 1998 roku w zaledwie kilku egzemplarzach.
Wszystkie utwory zostały skomponowane przez Gisli’ego. Do pięciu z nich napisał również własne teksty. W kolejnych czterech utworach wykorzystał wiersze Geirlaug’a Magnússon’a znajdujące się w książce „Þrítíð” wydanej w 1985 roku, a w ostatnim piątym wykorzystał wiersz Gyrðir’z Eliasson’a zawarty w książce „Tvö tungl„, która ukazała się w 1989 roku.
Na nowym albumie Gísli podąża podobną ścieżką, którą znamy z poprzedniego wydawnictwa. Podobną wcale nie znaczy taką samą. Autor zaprasza nas na kolejną podróż po zakamarkach duszy wędrowca – poety i barda. Posługuje się przy tym znaną nam już ekspresją i charakterystycznym głosem. Wokalista nie kombinuje wokalnie, nie wymyśla cudów. Jego spokojny, liryczny śpiew i lekko zachrypnięty głos tworzą na płycie natchniony klimat opowieści barda. Artysta z nikim się nie ściga, nie walczy o popularność, nie ma ciśnienia, by być na szczytach list przebojów. Po prostu robi swoje – z dbałością snuje melancholijne poetyckie pieśni.
Oprócz tego, że jego muzyka ma w sobie szczerą autentyczność i naturalność, jest w niej także wiele uroku. I to zdecydowanie dużo więcej niż wcześniej. Nowy krążek wprost emanuje jakimś magnetyzmem. Utwory na „Ýlfur” posiadają nietuzinkowe i zręcznie skrojone aranżacje. W większości kompozycji na płycie dominują spokojne i kojące dźwięki, ale naprawdę sporo znajduje się tutaj ciekawych motywów oraz dźwiękowych i brzmieniowych smaczków.
Bazę wyjściową muzycznych konstrukcji Gisli’ego stanowią akustyczne i elektryczne gitary, bas i perkusja. Ale w sposób niezwykły zostały one uzupełnione również innym instrumentarium. Mam tutaj na myśli szczególnie brzmienie klawiszy, syntezatorów i organ. To właśnie zastosowanie partii tych instrumentów wydaje się istotne dla omawianego krążka. Wypełniają one odpowiednio przestrzeń, poszerzają ciekawie muzyczne granice i tworzą eteryczny klimat.
Gísli Þór Ólafsson przygotował na „Ýlfur” niesztampową muzykę i kiedy się jej słucha na usta ciśnie się dwa słowa „oniryczny folk”.
Gísli Þór Ólafsson :: Ýlfur
1. Grasrót
2. Tapaður andi
3. Einnar nætur blús
4. Óttusöngur
5. Fleiri nátta blús
6. Og einn blús til tanja
7. Andar í ýlfrun trjánna
8. Síðasti blús
9. Blá blóm
10. Milli drauma
Gísli Þór Ólafsson : facebook