GYDA czyli tak naprawdę Gyða Valtýsdóttir jest artystką niebywale utalentowaną i niekonwencjonalną, co udowadniają jej dotychczasowe prace solowe, jak i powstałe we współpracy z innymi muzykami.
Gyða Valtýsdóttir zyskała popularność będąc członkiem cenionego i znanego na całym świecie zespołu Múm. Kiedy artystka opuściła zespół, podjęła studia jako wiolonczelistka. W efekcie tego uzyskała podwójny tytuł magistra na uczelni Musik Akademie w Bazylei, zarówno jako muzyk klasyczny, jak i wolny improwizator. Od tego czasu Gyða współpracowała z wieloma różnorodnymi muzykami i zespołami, m.in. z The Kronos Quartet, Josephine Foster, Damien Rice, Colin Stetson, Jónsi (Sigur Rós), Skúli Sverrisson, Ólöf Arnalds, Ben Frost, Aaron & Bryce Dessner (The National) i artystą wizualnym Ragnarem Kjartanssonem. Artystka powróciła również do zespołu Múm, z którym występuje i tworzy muzykę. Ponadto Gyða coraz częściej eksponuje swoją solową muzykę. Więcej informacji o Gyða Valtýsdottir i jej ścieżce kariery muzycznej znajdziecie sięgając do recenzji jej poprzedniego solowego albumu, mocno zjawiskowego i mistycznego „Epicycle” (2017; recenzja).
Dziś natomiast słów kilka o najnowszym wydawnictwie artystki, które ukazuje się pod szyldem GYDA. Album nosi tytuł „Evolution” i miał swoją premierę 21 września 2018 roku. Krążek jest dystrybuowany przez wytwórnię Figureight Records.
Album „Evolution” zawiera dziewięć autorskich, oryginalnych kompozycji Islandki, których współproducentem został Alex Somers (producent zajmował się też miksowaniem muzyki). Całość muzyki i tekstów napisała Gyða, z wyjątkiem utworu „Imago”, który powstał we współpracy z Julianem Sartoriusem.
Nagrania materiału na omawianą płytę odbywały się w Nowym Jorku i Los Angeles w dwóch 10-dniowych sesjach, z dniem wolnym w środku. Jak donosi notka prasowa „Proces nagrywania albumu był zdrowy, zarówno fizycznie jak i psychicznie, a głównymi filarami tego stanu były: dobre jedzenie, zielona herbata i medytacje przed sesją”. Rejestracją materiału zajmowali się wspomniany Alex Somers, jak również Shahzad Ismaily i Albert Finnbogason.
Wszystkie partie wokalne znajdujące się na „Evolution” zostały wykonane przez Gyðę. Artystka wykonała także większość partii instrumentalnych, zagrała tutaj na: wiolonczeli, cymbałach, fortepianie, gitarze akustycznej i elektryczne, basie, perkusji, skrzypcach, ukelin i wurlitzer. Ponadto w nagraniach gościnnie pojawili się: Shahzad Ismaily – moog, perkusja; Julian Sartorius – perkusja, organy; Aaron Roche – gitara akustyczna; Albert Finnbogason – bas. Dodam, że za większość aranżacji partii smyczkowych odpowiada Úlfur Hansson. Końcowy mastering płyty wykonała Sarah Register.
Gyða, autorka albumu „Evolution”, twierdzi, że najlepsza forma sztuki to taka, która powstaje nieświadomie, jest siłą, której nie tylko nie możemy zwalczyć, ale której tak naprawdę ulegamy. I właśnie powstanie muzyki na najnowszy album według artystki można porównać do naturalnych narodzin, które nie wymagały żadnego wysiłku. Było to dla kompozytorki coś zupełnie nowego i intrygującego, gdyż jak mówi, jej wcześniejsze prace okupywane były krwią, potem i łzami. Natomiast tym razem Gyða poddała się całkowicie intuicji i kiedy tylko napotykała nawet najdelikatniejszy opór podczas procesu powstawania muzyki, pozwalała sobie na to, by podążać w innych kierunkach.
W efekcie zawartość „Evolution” możemy otagować hasłami experimental, neoclassical, contemporary, new age, cinematic. Chociaż nie tylko, ale to wydaje się być mało istotne. Na pierwszym planie tej muzyki znajduje się charakterystyczny wokal Gyðy – delikatny, dziewczęcy, odrealniony i eteryczny. Obok wokalu ważną rolę pełnią partie wiolonczeli – osobliwe, pomysłowe, nietypowe, podkreślające oryginalny styl artystki. Całość finezyjnie dopełnia pozostałe bogate i niecodzienne instrumentarium, w tym szczególnie instrumenty smyczkowe, które nadają tej muzyce kosmicznej głębi, pomagają zbudować podniosły i tajemniczy klimat. A trzeba podkreślić, że muzyka ta jest niezwykle kunsztownie zaaranżowana. Brak w niej sztucznych i efekciarskich fajerwerków. Otrzymujemy natomiast przepiękne drobne ornamenty dźwiękowe, które w sposób wyrafinowany zapełniają przestrzeń muzyki.
„Evolution” to muzyka bardzo eteryczna o mistycznym wymiarze. Hipnotyczne kompozycje cechuje zdecydowanie nieskażona czystość, powab i elegancja. Emanuje z nich niewytłumaczalna magia. Dźwięki płyną niewinnie, wydają się pochodzić nie z tego świata. Wychodzą poza samą muzykę. Ich autentyczność jest dla słuchacza ujmująca. Podobnie rzecz ma się z uroczym, anielskim głosem wokalistki, który całkowicie pochłania uwagę słuchającego. GYDA dostarcza nam całej gamy uniesień – od wrażliwych muzycznych miraży aż do miarowych subtelnych eksplozji.
Muzyka GYDA jest dowodem na to, jak wiele mieści się w ludzkiej wrażliwości i wyobraźni. Wystarczy wyciszyć swój umysł i pozwolić myślom (i dźwiękom) podążać we własnym kierunku, a nieposkromiona fantazja wyczaruje na przykład tak baśniowy album jak „Evolution”. Materiał sprawia wrażenie jakby przepływał przez percepcję słuchaczy, wypełniał zmysły i trafiał w najważniejsze punkty naszej świadomości zachęcając do refleksji i kontemplacji. Wszystko na tej płycie jest poukładane misternie i po tysiąckroć wynagradza chwilę skupienia, zdecydowanie konieczną do odbioru tej muzyki. Tak, mamy tutaj do czynienia ze znakomitym albumem, onieśmielający swym pięknem. To płyta doskonała. W każdym calu. Piękno w czystej postaci…
GYDA :: Evolution
1. Rock
2. Nothing More
3. Unborn
4. Sons & Daughters
5. Strange Attractor
6. Moonchild 04:15
7. Kind Human
8. Í Annarri Vídd
9. Imago