hallvardur2

Hallvarður Ásgeirsson to nadzwyczajny muzyk o niebagatelnym talencie kompozytorskim. Pisaliśmy o nim przy okazji recenzji jego debiutanckiego albumu „Lifsblómið” (recenzja tutaj).

Dziś spróbuję przybliżyć jego drugą płytę zatytułowaną “Las Casas”, którą Hallvarður nagrał wraz z multiinstrumentalistą Jónem Indriðasonem. Album miał swoją premierę w 2013 roku. Muzyka umieszczona na tej płycie została napisana do sztuki „Las Casas Fer Á Fund Konungs” w wykonaniu Þorvarðura Helgasona.

Album został, podobnie jak jego poprzednik, wydany w limitowanej edycji, tym razem 100 egzemplarzy. Opakowanie stanowi ładnie sporządzone tekturowe pudełeczko z ciekawym rysunkiem wykonanym przez Anne Herzog, żonę Hallvarðura.

Las Casas” ukazuje bardziej eklektyczne oblicze artysty. Muzyk ponownie przekracza gatunki i style muzyczne. Delektuje się połączeniami muzyki klasycznej, filmowej, akustycznej, jazzu, ambientu, drone i subtelnej elektroniki. Kreuje awangardowe struktury utworów. Fascynuje akustycznością kompozycji i olśniewa elektronicznymi tłami.

Do tego artysta prowadzi nas wręcz nieprawdopodobnymi ścieżkami biegnącymi przez przejmujące magią indiańskie osady, aż na skandynawską północ, gdzie słońce przebija się przez chłodne bryły lodu. Szamanistycznie brzmią zwłaszcza wokale, które w kilku utworach wykonuje Tryggvi Hansen.

Brzmi to wszystko zaskakująco? Pewnie, ale zapewniam, że wypada to niezwykle zajmująco i sugestywnie. Atmosfera może kojarzyć się nieco z dokonaniami Biosphere (aka Geir Jenssen), a także Bel Canto i Dead Can Dance.

Tajemnicza i nieziemska muzyka. Jeśli miałbym jednym słowem określić album „Las Casas” to użyłbym określenia… mistycyzm.

Album ujmuje ilustracyjnym charakterem i synkretyzmem. Muzyka jest niezwykle klimatyczna i przestrzenna. Często odwołuje się do ambientu, ale jest także bardzo bliska muzyki filmowej i doskonale nadawałby się do jakiegoś soundtracku. Efekt jaki wywołuje jest niesamowity. Niepokojący, miejscami mroczny klimat albumu jest jego dużym atutem. Dźwięki powodują, że wpada się w prawdziwą hipnozę.

Hallvarður i Jón są twórcami o poetyckiej wrażliwości, obdarzeni niezwykłą muzyczną wyobraźnią. Dodatkowo poruszają się w muzycznej przestrzeni bez strachu. Potrafią doskonale rozkładać motywy, rozcieńczać frazy, bawić się nastrojami, stopniować napięcie i zagęszczać atmosferę. Ich muzyczna przestrzeń naprawdę absorbuje uwagę.

Płyta “Las Casas” daje możliwość obcowania z materiałem wyjątkowym. Dawka muzyki nie-konkretnej, uwikłanej w minimalistyczne zapętlenia, szumy i dźwiękowe krajobrazy. Niemniej jednak jest to kolejny krok w ewolucji Hallvarðura, co przejawia się w tym, że „tchnienie zimnej Islandii” zostało tu ocieplone brzmieniem nasuwającym skojarzenia z „indiańskim śpiewem”.

Polecam ten album zwłaszcza tym, którzy łakną poznawania nowych horyzontów muzycznych. Odsłuch najlepiej smakuje w czasie późnej nocy.

 

4814733

Hallvarður Ásgeirsson with Jón Indriðason ‎:: Las Casas

1. Steinn 6:05
2. Tákn 1:56
3. Dramb 3:00
4. Seiður I 2:14
5. Seiður II 2:10
6. Seiður III 2:46
7. Aflausn 2:10
8. Smásjártæk Veröld 2:39
9. Tómarúm 1:18
10. Hrapið 1:40
11. Skýjamyndir 1:11
12. Tákn II 1:20
13. Fruma I 1:00
14. Fruma II 1:43
15. Meðvitund I 1:45
16. Meðvitund II 4:41

 
 
Hallvarður Ásgeirsson : website / facebook / soundcloud
 

Hallvarður Ásgeirsson with Jón Indriðason ‎:: Las Casas (recenzja)
5.0Wynik ogólny
Ocena czytelników 0 Głosów