Amerykański muzyk John Grant (The Czars, Midlake) zamieszkujący od kilku lat w Islandii powraca ze swoim kolejnym solowym wydawnictwem.

John Grant po rozpadzie swojego zespołu The Czars porzucił muzykę na pięć lat. Po tak długim czasie kompozytorskiej abstynencji artysta powrócił z intrygującymi solowymi projektami. Wśród autorskich solowych albumów studyjnych muzyka znajdują się takie płyty jak: „Queen of Denmark” (2010), „Pale Green Ghosts” (2013), „Grey Tickles, Black Pressure” (2015; recenzja).

John Grant podkreśla w wywiadach, że „Każda płyta, nad którą pracuję odzwierciedla to kim jestem. Im więcej tworzę tym bardziej ufam sobie i tym bliżej jestem tego, co tworzy moja wyobraźnia”. Te słowa mają szczególne znaczenie w odniesieniu do najnowszego longplaya artysty zatytułowanego „Love Is Magic”. Czwarty solowy album artysty został wydany 12 października 2018 roku przez wytwórnię Bella Union. Nad tą płytą muzyk pracował między innymi z  Benge (Ben Edwards), który jest zarówno kolekcjonerem, jak i ekspertem jeśli chodzi o analogowe syntezatory. Benge jest też członkiem elektronicznego trio Wrangler. Z muzykami wspomnianego trio Grant współpracował na początku tego roku tworząc muzyczny projekt o nazwie Creep Show, z którym wydał album „Mr Dynamite”. Drugim współpracownikiem i współproducentem najnowszej płyty Granta był basista Paul Alexander, z którym muzyk zna się jeszcze z okresu funkcjonowania w zespole Midlake. Warto podkreślić, że Paul Alexander brał również udział w nagraniach płyty „Queen Of DenmarkJohna Granta. Jako ciekawostkę dodam, że Alexander kończył edukację muzyczną na UNT w Denton w stanie Teksas na kierunku muzyka jazzowa.

Przechodząc do albumu „Love Is Magic” przyjrzyjmy się najpierw jego warstwie lirycznej, która jest dla Johna Granta równie ważna co sama muzyka. Jak sam mówi „Teksty to migawki codzienności, w których różne nastroje oraz okropne i zabawne zdarzenia mieszają się ze sobą, w konsekwencji ukazując zarówno absurd, jak i piękno życia”

Niemal wszystko tłumaczy nam już sam tytuł płyty – „Miłość to magia”. John Grant poświęca na tym albumie dużo uwagi zjawisku miłości, pod wieloma jej postaciami i w różnych sytuacjach. Miłość to coś niezwykłego, wręcz świętego, ale jakie jest znaczenie miłości w czasach współczesnych, w świecie pełnym hałasu, przemocy, internetu, ect.? Każdy kto zna dotychczasową twórczość tego artysty doskonale wie, że jest on niebagatelnym tekściarzem. Jego liryki mają często formę absurdalną, kalejdoskopową, niejednoznaczną. Tak jest też w tym przypadku.  Autor potrafi łatwo przejść od powagi do żartu i cynizmu, od kwestii istotnych i trudnych do pozornie błahych. Teksty, które znalazły się na „Love Is Magic” są ciekawe i zachęcają do refleksji, po prostu są ważne dla całości tego wydawnictwa. 

Brzmieniowo „Love Is Magic” to magiczne pudło pełne różnych dźwiękowych zabawek, przede wszystkim elektronicznych i syntezatorowych, ale także świetnych harmonii basowych. Całość porywa bogatymi i osobliwymi aranżacjami. Raz utrzymanych w klimatach retro, innym razem kojarzących się z kolorowym electro popem lat 80-tych (a’la OMD lub Human League), a kiedy indziej brzmiących kosmicznie i epicko. John Grant obsypuje nas diamentowym pyłem, feerią barw i świetlnymi efektami. Mozaika dźwięków i mnogość wpływów, a wszystko nasycone namiętnymi partiami syntezatorów, pulsującymi rytmami r’n’b, klasycznie brzmiącymi automatami perkusyjnymi i zniewalającą elektroniką.

Love Is Magic” to album umiejętnie poskładany i muzycznie pociągający. Mamy tutaj kompozycje melancholijne i balladowe oraz utwory o nieregularnej i eksperymentalnej strukturze, a także fragmenty namiętnie musujące nasze zmysły żarliwymi wibracjami. Dodatkowo całość wabi słuchacza swoją głębią, hipnotyzuje szeroką przestrzenią i atrakcyjnym pejzażem.

Z każdym kolejnym przesłuchaniem „Love Is Magic” u mnie zyskuje, bo odsłania coraz to nowe niespodzianki. John Grant to artysta o dużym talencie, fantastycznej muzycznej emocjonalności i bogatej wyobraźni. Do tego ma talent do pisania ciekawych tekstów, posiada oryginalną barwę głosu i umie śpiewać. Jestem za tym, żeby tworzył i nagrywał swoją muzykę jak najdłużej.

 

 

John Grant :: Love Is Magic

1. Metamorphosis
2. Love Is Magic
3. Tempest
4. Preppy Boy
5. Smug Cunt
6. He’s Got His Mother’s Hips
7. Diet Gum
8. Is He Strange
9. The Common Snipe
10. Touch and Go

 

 

John Grant : website / facebook / bandcamp



John Grant :: Love Is Magic (recenzja)
4.6Wynik ogólny
Ocena czytelników 0 Głosów