Jeśli podoba Ci się to co robimy i chciałbyś nam dać o tym znać, możesz po prostu postawić nam kawę. Będzie nam miło. Poczujemy się lepiej i zmotywuje nas to do dalszego pisania.
Obsydianowy album Jónsiego.
Przypomnę, że ostatnie wydawnictwo islandzkiego artysty Jónsiego (Jónsi Þór Birgisson z Sigur Róś), które nosi tytuł „Shiver” ukazało się jesienią 2020 roku (2020; Krunk Records, recenzja TUTAJ).
Natomiast 30 października 2021 roku Jónsi wydał swój trzeci longplay zatytułowany „Obsidian”. Album współprodukowany i miksowany był przez Paula Corleya (Yves Tumor, Oneohtrix Point Never, Ben Frost, Koreless) i Nathana Salona. Premiera tego wydawnictwa zbiegła się z datą otwarcia wystawy sztuki Jónsiego – instalacji artystycznej – o tej samej nazwie w nowojorskiej galerii Tanya Bonakder (otwarta do 17 grudnia br.). Na marginesie dodam, że jest to już druga autorska wystawa tego islandzkiego artysty, którego talenty wykraczają poza samą muzykę. Zajmuje się on również tworzeniem własnych, niestandardowych zapachów, rzeźbieniem w drewnie oraz sporządzaniem przeciwlękowych nalewek CBD.
Zarówno album „Obsidian”, jak i instalacja artystyczna zainspirowane zostały erupcją niedawną erupcją islandzkiego wulkanu Fagradalsfjall, który przebywał w uśpieniu przez 800 lat. Jónsi podczas jego wybuchu przebywał poza Islandią i nie był w stanie wrócić do swojej ojczyzny. Przez to również nie mógł być bezpośrednim świadkiem tego niecodziennego i wyjątkowego zjawiska. Stąd jak podają materiały prasowe najnowszy album Jónsiego koncentruje się na islandzkim cudzie natury. Nagrania muzyka oraz jego instalacja artystyczna uzupełniają się nawzajem i przeplatają w efekcie będąc ucieleśnieniem wulkanicznych energii. Islandczyk zaprojektował instalacje, które za zadanie mają rekonfigurować akt słuchania za pomocą innych zmysłów – wzroku, zapachu, smaku i dotyku. W ten sposób artysta pragnie tworzyć namacalne rzeźby z niewidzialnych materiałów. Jak podkreśla autor tego projektu, w swoich instalacjach łączy dźwięki i zapachy, aby przenieść widzów do swojej pamięci.
Każdy z dziesięciu długich utworów zamieszczonych na płycie „Obsidian” (która trwa ponad godzinę) posiada sugestywny tytuł nawiązujący do widoków, tekstur i zapachów popielatego terenu Islandii. Całość tego dźwiękowego materiału jest mocno zakorzeniona w naturze Islandii. „Obsidian” to zdecydowanie najbardziej ambientowa praca w solowej twórczości Jónsiego. Zapomnijcie o indie popowych nawiązaniach i motywach. Tutaj będziecie mieć do czynienia z długimi fragmentami zwiewnych padów, subtelnych orkiestracji, smyczkowymi dronami oraz charakterystycznym wokalu artysty, które odbijają się echem w szerokich, eterycznych przestrzeniach otulających słuchacza. Swoją drogą wokale należy traktować bardziej jako kolejne elementy do wielowarstwowej całości tego dzieła. Album rozwija się powoli, nieśpiesznie, jest przykładem płyty bardzo rozległej horyzontalnie i pedantycznej w szczegółach. Nie oznacza to wcale, że nic się w nim nie dzieje. Jednakże „Obsidian” wymaga uwagi i czasu. Warto nasiąkać tą muzyką.
Dźwięki ułożone są tutaj doskonale i zachowują niebywałą płynność. Całość tworzy dryfujący w eterze muzyczny szkielet, który swoim brzmieniem i formą oddaje idealną harmonię natury. Natury, którą chce się oddychać i chłonąć. Można w tej muzyce odszukać wiele odludnych miejsc i tajemniczych zakamarków, a w konsekwencji odciąć się od realnego świata. Szczególnie, że intymność i wrażliwość zakodowana w przekazie „Obsidian” pozwala na to całkowicie. Efekt jest znakomity, umiejętnie trafia w odpowiednie punkty i wyzwala fascynujące obrazy pod zamkniętymi powiekami.
Jónsi :: Obsidian
1. Vikur 08:26
2. Ambrox 08:43
3. Kvika 04:45
4. Pyralone 04:25
5. Obsidian 04:42
6. Cypriol 07:02
7. Eyja 03:47
8. Öskufall 05:00
9. Vetiverol 07:51
10. Hedione 12:40
Jónsi : website / facebook / bandcamp / spotify