Katla ponownie wybuchła!
O zespole Katla założonym przez Guðmundura Óli Pálmasona (aka Gummi, ex-perkusista Sólstafir) i Einara Thorberga Guðmundssona (aka Eldur, znany z takich grup jak Fortíð, Potentiam, Curse, ex-Den Saakaldte) pisałem rok temu przy okazji premiery ich siedmiocalowej płyty winylowej „Ferðalok 7”” (recenzja tutaj). Dziś pojawia się wyjątkowa okazja, aby powrócić do tego zespołu, gdyż islandzka kapela niebawem wyda swój pierwszy longplay.
Omawiany debiutancki długogrający album Katla zatytułowany „Móðurástin” ukaże się 27 października 2017 roku za pośrednictwem wytwórni Prophecy Productions. Zanim przejdziemy do zawartości muzycznej płyty możne na początek słów kilka o samej koncepcji płyty i zawartych na niej tekstach. Otóż tytuł albumu isl. Móðurástin należy tłumaczyć jako Matczyna miłość. Muzycy twierdzą, iż nie ma na ziemi silniejszego uczucia niż miłość matki. Nawet nienawiść, pożądanie i chciwość wydają się blaknąć w obliczu emocjonalnego ładunku matczynej miłości. Natomiast teksty, które wypełniają poszczególne utwory opowiadają głównie o życiu w kraju kontrastów. Kraju, w którym obok siebie współistnieją ogień i lód, a mroczne i mroźne zimy równoważy letnie północne słońce.
Na „Móðurástin” muzycy prezentują nam osiem premierowych utworów. Z jednej strony mocno zainspirowanych muzyką rockową lat 70-tych i eterycznym post rockiem, z drugiej zaś sceną metalową (szczególnie doom-metalową) i post metalową, ale nade wszystko brzmienie Katla cechują silne wpływy muzyką progresywną. Stąd na ich longplayu mamy odpowiedni ciężar, wielowątkowość oraz długość kompozycji (połowa z nich trwa powyżej 6 minut, w tym jedna nawet ponad 12 minut!). Zachwyt budzą powolne i ociężałe zwrotki przeplecione progresywnym rytmem gitar, intrygującą pracą perkusji i kołyszącymi refrenami. Ale równocześnie to agresywne granie Islandczyków podparte ciężkimi gitarami zachwyca też specyficzną przestrzenią, podniosłą i tajemniczą atmosferą, melancholijnym klimatem i urokliwymi melodiami.
Spory ładunek emocjonalny emanuje tutaj z przeróżnych tematów muzycznych. Duże znaczenie w tym przypadku mają między innymi świetnie korespondujące z całością pasaże klawiszy, syntezatorów i fortepianu. Dodatkowo odpowiednio doprawione partią instrumentów smyczkowych i subtelnymi orkiestracjami. Zdecydowanie silną stroną płyty są także wokale i ich różnorodność. Doświadczymy tutaj nie tylko surowego i mocnego wokalu, ale też śpiewu czystego i delikatnego, melancholijnych wokaliz, ciekawych harmonii akcentowanych chóralnym śpiewem. Gościnnie pojawia się również damski głos należący do Sylvía Guðmundsdóttir (siostra jednego z członków zespołu).
„Móðurástin” to album eklektyczny, progresywny i na pewno wart uwagi. Mimo dużej ilości kontrastów, jednocześnie bardzo spójny. Najnowszy materiał Katla świadczy o dużej dojrzałości artystycznej twórców i umiejętności wydobycia głębi z szerokiej palety nastrojów i dźwięków. Mimo iż mamy tutaj do czynienia z debiutanckim krążkiem, to wyobraźnia muzyków, ich talent kompozycyjny i aranżacyjny są iście imponujące. Wierzę, że panowie z Katla jeszcze nie odkryli swoich najlepszych kart i będą ciągle mnie zaskakiwać czymś świeżym i nowym.
Katla chwyta za serce i rozdziera swoją emocjonalnością. Po prostu nie sposób się w tej muzyce nie zanurzyć i nie wczuć się w jej genialny klimat.
Katla :: Móðurástin
1. Aska
2. Hyldýpi
3. Nátthagi
4. Hvíla
5. Hreggur
6. Móðurástin
7. Kul
8. Dulsmál
Katla : facebook / bandcamp / bigcartel