Khamûl to metalowy jednoosobowy projekt, który w 2010 roku stworzył 21-letni wokalista i multi-instrumentalista Kristján Jóhann Júlíusson.
Khamûl to wynik inspiracji Kristján światem tolkienowskiego Śródziemia i muzyką death metalową. Dlatego nazwa jego projektu nawiązuje do imienia jednego z najważniejszych Nazghûli, a muzyka jest wynikiem fascynacji takimi kapelami jak na przykład Bathory, Burzum, Bloodbath, Behemoth, Death, Amon Amarth, Necrophagist, InfestDead, Sepultura, Kataklysm. Wydaje się jednak, że Kristján od początku postawił na swoje własne brzmienie i inspiracje nie przesądzają o charakterze jego muzyki, choć mają wpływ na pewne niuanse .
Khamûl zadebiutował 9 maja 2012 roku albumem „Hans Gitar”. Kristján samodzielnie skomponował, zaaranżował, nagrał i wyprodukował całość tego materiału. Zagrał też na wszystkich instrumentach (gitary, bas, perkusja, klawisze) i zaśpiewał.
Dokładnie rok później cała sytuacja wyglądała tak samo przy okazji wydania drugiego albumu Khamûl o tytule „Dalahäst”. Tutaj tylko wspomnę o Fríða Theodórsdóttir, która wykonała okładkę płyty. Za resztę odpowiedzialny był niezmiennie Kristján.
Powyższe albumy, zwłaszcza ten drugi, nie pozostawiają żadnych złudzeń co do talentu kompozytorskiego oraz zdolności technicznych i wykonawczych Kristjána.
Jednoosobowy projekt Khamûl porusza się w nurcie progressive melodic death/doom metalu.
Brzmienie „Dalahäst” jest mroczne i depresyjne, choć nie brak w nim metalowej melodyjności i emocjonalnego katharsis. Nie jest ono jednak takie typowe. Na jego osobliwy obraz składa się kilka różnych składników. Mam tu na myśli powolne tempa i majestatyczny ciężar doom metalu, progresywne partie akustycznej gitary, elementy tradycyjnego mrocznego death metalu, zimny dotyk gotyckiej melancholii w postaci przejmujących partii klawiszy i syntezatorów oraz ponurą głębię depressive black metalu. Kristján skutecznie łączy te różnorodne stylistycznie elementy i układa w całość, która wypada absolutnie wspaniale i oszałamiająco.
Gdybym był złośliwy powiedziałbym, że muzyka z albumu „Dalahäst” przyciąga słuchacza z równą siłą z jaką odpycha od siebie jego okładka. No, ale może tylko we mnie nie wzbudza ona zachwytu. W każdym bądź razie muzyczna zawartość wydawnictwa jest znacznie bardziej złożona i wielowymiarowa. To kopalnia pomysłów, w obliczu których trudno nie docenić talentu i inwencji twórczej ich autora. W tym przypadku potwierdza się powiedzenie, że duch artysty nie lubi czuć się skrępowany. Wymaga swobodny i wolności, a wtedy najpełniej i najlepiej wykorzystuje swoje możliwości. Faktycznie przesłuchując drugie wydawnictwo Khamûl zadziwia muzyczna wyobraźnia Kristján. Aż serce rośnie, że tak pomysłowa muza powstała w głowie jednej osoby, która dodatkowo potrafiła jeszcze zmaterializować ją w postaci ciągu niezapomnianych dźwięków. Końcowy efekt okazał się naprawdę potężny.
„Dalahäst” jest pełne zaskakujących przemian i fascynujących zwrotów akcji. Całość prezentuje się jako wszechstronna i bardzo urozmaicona konstrukcja. Chociaż w tym ogromie zmian nastrojów nacisk położony jest najbardziej na te „mroczne” i „depresyjne”. Przygotowana przez Kristjána muzyka stanowi interesującą i niebanalną ilustrację jego możliwości posługiwania się mrocznymi odcieniami palety metalowych dźwięków. Ilustracja ta nasączona jest też silnym ładunkiem emocjonalnym, pozwalającym słuchaczowi spojrzeć na nią w sposób bardziej refleksyjny i głębszy.
Khamûl :: Dalahäst
1. Dalahäst 4:09
2. Ísöld 3:37
3. Kuldi 5:06
4. Vals á Geðveikrarhæli 3:30
5. Fríða 7:34
6. Depression 6:37
7. Septem 3:30
8. 21241241228 5:31
9. Faraldur 7:41
10. Rauð sól slökknar í sjó 4:40
Khamûl : facebook / bandcamp / soundcloud