Postaw mi kawę na buycoffee.to

Jeśli podoba Ci się to co robimy i chciałbyś nam dać o tym znać, możesz po prostu postawić nam kawę. Będzie nam miło. Poczujemy się lepiej i zmotywuje nas to do dalszego pisania.

Nawiedzony album Kuggur domaga się ciemności.

Wiosną bieżącego roku jednoosobowym projekt Kuggur tworzony przez islandzkiego artystę Guðmundura Óli Pálmasona debiutował muzycznym albumem „Emstrur” (recenzja TUTAJ). Zawartość tego krążka stanowiła bardzo sensualna, a równocześnie mocno eksperymentalna i posępna odmiana dark ambientu.

Obecnie, 1 września 2021 roku, Kuggur powrócił ze swoim drugim longplay’em zatytułowanym „Borin til grafar” (ang. Carried to the Grave). Autorem muzyki i wizualnej strony wydawnictwa jest oczywiście Guðmundur. Artysta zagrał tutaj na wszystkich instrumentach, samodzielnie zarejestrował cały materiał i go wyprodukował, dbając o jego surowy charakter. 

Najnowsza płyta projektu Kuggur oferuje nam ponownie muzykę wysoce mroczną i ponurą, ale podaną w nieco innej stylistyce. Brzmieniu aktualnych nagrań Kuggur bliżej jest do dark jazzu lub funeral jazzu. Dzieje się tak za sprawą specyficznych konstrukcji i harmonii kompozycji, w tym przede wszystkim wyrazistych i wymownych partii instrumentów smyczkowych i dętych, fortepianu i akordeonu oraz transowej powolnej gry perkusji. Takie są przynajmniej pierwsze skojarzenia, bo kiedy wchodzimy w album dalej i bardziej zagłębiamy się w dźwiękową materię „Borin til grafar”, która zbudowana jest nie tylko z organicznych dźwięków, ale również przy pomocy syntezatorów i przekształconej gitary elektrycznej, jak również brzmień syntetycznych i elektronicznych, to okazuje się, iż łatwo możemy dostrzec istniejące w niej duże pokłady dark ambientu oraz wpływy innych gatunków, m.in. inspiracje dark wave, doom jazz, industrial, gothic, a nawet pagan black metalem. Po drodze doświadczymy także licznych eksperymentalnych rozwiązań i nietypowych motywów, które otoczone są aurą tajemniczości i osobliwości. Muzyka Kuggur jest surowa, zimna i skupiona. Zaś towarzysząca jej atmosfera pesymizmu i niepewności przywodzi na myśl niepokojące kino w stylu noir.

Sześć kompozycji z „Borin til grafar” układa się w spójną, niezwykłą i bardzo atmosferyczną opowieść, która najlepiej wybrzmiewa późno w nocy, kiedy słuchamy jej z zamkniętymi oczami. To gotowy soundtrack do seansu spirytystycznego. Mówi się, że na świecie są nawiedzone domy i miejsca. Wielu w to wierzy. Ja ośmielam się nazwać „Borin til grafar” nawiedzonym albumem. Nie trudno go takim odbierać. Dźwięki i minorowe tony tworzone przez Kuggur emanują silną, trudną do opisania mroczną energią zabarwioną żałobą i niepokojem. Brzmią jak utyskiwanie duszy. Budzą smutek, żal, przygnębienie i wywołują dreszcze. To muzyka, która żyje własnym życiem, jest w stanie opętać zmysły słuchacza i wprowadzić go w niesamowity trans. Wystarczy ją raz doświadczyć, aby zapadła głęboko w duszę i nie dała o sobie zapomnieć. Zresztą jest w niej coś co przyciąga, fascynuje i intryguje, co podpowiada nam, abyśmy do niej wracali. Chyba dlatego, że są tu prawdziwe emocje i piękno, z tym, że spowija je ciemność i mrok. Niewiele jest zespołów, które potrafią stworzyć taki klimat.

 

 

 

 

 

Kuggur :: Borin til grafar

1. Borin til grafar 06:59
2. 120 kmh á Biskupstungnabraut 03:47
3. Sóltún 03:37
4. Dumbungur 06:05
5. Endurkoma vorfuglana 07:35
6. Gugga gengur aftur 06:19

 

 

 

Kuggur : website / facebook / bandcamp

Kuggur :: Borin til grafar (recenzja)
5.0Wynik ogólny
Ocena czytelników 0 Głosów