Od kiedy po raz pierwszy pisaliśmy o islandzkim singer-songwriterze Máni Orrasonie, a było to 4 lata temu, w jego karierze zmieniło się wiele. Muzyk dojrzał, a zebrane przez ten czas doświadczenia doprowadziły do osobistej i artystycznej metamorfozy.

Upłynęło trochę wody od czasu kiedy Islandczyk stawiał swoje pierwsze kroki na scenie, a dokładnie od wydania w 2015 roku debiutanckiego folk rockowego albumu „Repeating Patterns” (recenzja TUTAJ) i jego następny „I Woke Up Waiting” z 2018 roku.

Aktualnie Máni Orrason jest już w nieco innym miejscu swojej artystycznej drogi, a najlepszym tego dowodem jest wydany 21 czerwca 2019 roku album „Baby Angel”, za pośrednictwem Humming Records.

Baby Angel” można traktować jako album koncepcyjny eksplorujący stan zakochania i towarzyszących mu wątpliwości oraz następstw rozstania i jego kolejnych emocjonalnych etapów. Od rozpaczy, przez tęsknotę, aż do zadowolenia. Máni traktuje to wydawnictwo jako pewnego rodzaju dokument, zapis własnych doświadczeń, ich rozwoju i procesu zmiany samego siebie, w sensie osobistym i artystycznym. Nie będziemy tutaj analizować i rozpatrywać różnych zakrętów życiowych artysty, ale faktycznie słuchając tej płyty nie da się nie zauważyć, że zawód miłosny odcisnął trwały ślad w islandzkim muzyku. Przy okazji otrzymujemy obraz nie tylko wrażliwego, ale również niesamowicie uzdolnionego artysty. No cóż, złamane serce zawsze było dobrą inspiracją dla muzyki.

Máni Orrasona na swojej najnowszej płycie „Baby Angel” zdecydowanie wyraził siebie, tego możemy być pewni. Ale trzeba także wiedzieć, że pracując nad płytą muzyk połączył siły z niemieckim producentem Nikolai Potthoffem (Enfold). W wyniku tej współpracy otrzymujemy Máni Orrasona w nowej odsłonie, w nowej muzycznej kreacji. Muzyczna zawartość „Baby Angel” definiuje go na nowo.

Po pierwsze Máni na bok odstawia akustyczną gitarę i folkowe motywy. Ustępują one miejsca bardziej złożonym ideom. „Baby Angel” zaskakuje kompletnie nową paletą barw. Album więcej ma wspólnego z indie synth popem, czy też avant popem, w którym elektronika wchodzi w cudowną symbiozę z przyjemnie brzmiącymi retro syntezatorami oraz przyjemnie flirtuje z delikatnym akompaniamentem gitar. Muzyczny szkielet dopełniają automaty perkusyjne i loopy. Máni Orrason tworzy wyjątkowy, subtelny i rozmarzony klimat wypełniony zmysłowymi melodiami. Najwięcej zaś na płycie jest emocji. Zmianie uległ także jego sposób śpiewania, a może po prostu wokalista rozwinął się bardziej. Wyraźnie panuje nad swoim głosem i umiejętnie się nim bawi, co wychodzi na korzyść jego twórczości. Cechuje go przy tym naturalność i swoboda. Całość jest zaskakująco spójna.

Trudno oprzeć się urokowi nowego oblicza Máni Orrasona. „Baby Angel” pokazuje dobitnie wachlarz możliwości tego artysty. To materiał niezwykle wciągający, jednocześnie dający nadzieję na to, że artysta może nas czymś jeszcze w przyszłości zaskoczyć.

 

 

 

Máni Orrason :: Baby Angel

1. Prelude 2:29
2. Cowboy Gold 3:33
3. I Swear It’s True 3:55
4. Privilege of Time 3:11
5. Numb 3:57
6. Picture I Recall 3:39

 

 

 

 

Máni Orrason : website / facebook / soundcloud / spotify



Máni Orrason :: Baby Angel (recenzja)
4.5Wynik ogólny
Ocena czytelników 0 Głosów