Na islandzkiej scenie pojawił się nowy rockowy zespół o nazwie Norður (ang. The North).

I chociaż może się wydawać, że jest to kapela zupełnie nowa to trzeba jednak wiedzieć, że składa się z doświadczonych muzyków. Wokalista Steinarr Logi Nesheim wywodzi się ze sceny grunge, natomiast w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku występował z zespołem rockowym Dead Sea Apple, z którym wydał trzy albumy. Perkusista Ari Steinarsson od lat pozostaje wierny swoim rockowym korzeniom, a kojarzyć go możecie z zespołu Strigaskór nr. 42. Gitarzysta Einar Máni Friðriksson w przeszłości grał w zespole Douglas Wilson, którego liderem był Stefán Jakobsson (z Dimma), ponadto jest także członkiem punkowego zespołu Tuð oraz The Shady, który w ubiegłym roku wydał swój pierwszy album. Basista Heiðar Ingi Svansson był członkiem legendarnej punkowego kapeli Trúboðarnir.

Rockowy kwartet  Norður 27 kwietnia 2018 roku zadebiutował albumem „Þögn” (ang. Silence).  Za nagrania, które miały miejsce w Studio Hljóðverk, oraz produkcję tego materiału odpowiada Einar Vilberg (z Noise). Na marginesie dodam, że projekt okładki wydawnictwa przygotowała Arnar Geir Ómarsson, perkusista grupy Ham.

Þögn” to popis zdolności kompozytorskich polegających na połączeniu przebojowego potencjału z niespożytą energią. Materiał oparty jest na siarczystych gitarowych riffach, ciekawych solówkach, solidnej sekcji rytmicznej i wpadającym w ucho wokalu. Kluczem w twórczości islandzkich rockmenów jest również bez wątpienia chwytliwość. Norður przedstawia nam ognistą i żywiołową odmianę rocka. Panowie stawiają na wyraziste gitarowe kontury, przy tym cudownie lawirują na granicy hard’n’heavy, i w którym pogrywa również stylistyka punk rocka i grunge’u.

Na debiutanckim albumie Norður znalazło się wiele fajnych zagrywek instrumentalnych, szczególnie gitarowych. Gitarzyści sypią serią ostrych i ciężkich riffów, często pozwalając sobie też na urozmaicenie stylu, barwne, solówki i porywającą melodykę. Nie brakuje tu patentów na przejmujące piosenki, na ciekawe melodie i na moc oraz energię przekazu. Trudno nie docenić również dynamicznej, solidnej i profesjonalnej pracy perkusji, z której emanuje niesłychana witalność. Ponadto jednym z głównych atutów tej płyty są znakomite, elektryzujące wokale – rasowe, drapieżne i zadziorne. Steinarr ma w swoim gardle potężne i niezwykle wszechstronne narzędzie.

Pomimo, że Norður nie jest czymś super oryginalnym to przyznać trzeba, że ten zespół brzmi i powala charyzmą. Trudno nie docenić „Þögn”, bo to idealny przykład na to w jaki sposób wykorzystać dotychczasową historię rocka, aby stworzyć materiał świeży i mocno witalny. Melodia, czad, bezpretensjonalność. Każdy numer z tej pyty jest rewelacyjny, o tak potężnym ładunku energii i emocji, że momentalnie wnika do głowy i zostaje już tam na zawsze. Dużo tu prawdziwości i dźwięków płynących prosto z serca.  Właśnie tego szukam w muzyce rockowej.

 

 

Norður :: Þögn

1. Allt sem brennur 3:48
2. Brjótum 4:05
3. Brestir 4:06
4. Granít 2:41
5. Spor 3:35
6. Ljósið 4:16
7. Þögn 5:20
8. Lokin 3:59
9. Mein 3:44
10. Leiðir 3:47

 

 

Norður : facebook / spotify

Norður :: Þögn (recenzja)
4.7Wynik ogólny
Ocena czytelników 0 Głosów