Farerska ORKA już kilkakrotnie pojawiała się na naszej stronie internetowej. Między innymi przy okazji recenzji jej poprzednich albumów: „Óró” (2011) oraz „Live at Trans Musicales” (2012).
W sierpniu 2014 roku ORKA powróciła do nas z nowym wydawnictwem zatytułowanym „Leipzig”.
Zespół podczas ostatniej trasy koncertowej znalazł czas i większość nagrań nowego albumu przeprowadził w UT Connewitz – spektakularnym i zniszczonym przedwojennym kinie znajdującym się w samym sercu Lipska (stąd nazwa albumu „Leipzig”) w Niemczech. Pozostałe nagrania wykonano podczas trasy w Paryżu, Nowym Jorku, w małym kościółku w Sibrandahûs (Holandia), na łodzi w Hong Kongu oraz na stacji kolejowej w Bombaju.
Album „Leipzig” został wyprodukowany przez Jens’a L. Thomsen’a. On również zajmował się miksowaniem muzyki – w studiu Støkumørk (Innan Glyvur, Wyspy Owcze) i Landells Road (Londyn, Anglia). Końcowy mastering wykonał Matt Colton w Alchemy (Londyn).
Tym razem za projekt okładki odpowiedzialna jest Kirstin Helgadóttir. Artystka wyreżyserowała także teledysk do singla promującego album, utworu „Leipzig III – We Have Fallen Into Each Other” (znajdziecie go na końcu recenzji).
Za muzykę, teksty i aranżacje kompozycji odpowiada głównie Jens L. Thomsen (wokal, bas, LS10, Absynth, iMS20, iMini, Minimoog, Massive, Juno, Lampa, Maschine, gitara, SPD-S, D-50). Jedynie utwór „The End” to kompozycja w całości Budam.
Niebagatelny udział w kwestii aranżacji mieli również: Ólavur Jákupsson (wokal, syntezator Kaoss i RC300), Høgni Lisberg (wokal, SPD-S, beczki, blachy) i Alap Momin.
W płycie pojawiają się gościnnie wielu wspaniałych wokalistów: Greta Svabo Bech, Benjamin, Mikael Blak, Budam, Knút, Jana Hjalgrímsdóttir, Marius Ziska, Jan Rúni Poulsen, Teitur, Allan Tausen, Ása Wraae, William Nein, Pushing Up Daisies.
Ponadto w nagraniach udział wzięli również: Sakaris (perkusja, tetra), LV (Nanozwerg, Minitaur, Microzwerg, Volca, EXS24), Budam (Harpabol, gitara) oraz Oktopus (MPC1000, NLog).
Biorąc do ręki etui płyty zauważymy, że tytuły poszczególnych kompozycji prezentują się jakby były tytułami roboczymi, bo odnoszą się bezpośrednio do miejsc, w których je nagrano np. Leipzig, Sibrandahûs, Paris. Dodatkowo przy każdym utworze pojawia się rzymska cyfra informująca o kolejności nagrania danej ścieżki.
Na płycie pojawiły się również dwa utwory, które powstały w londyńskim studiu Jensa i są to „The End” oraz „Black Ice Age”, stąd ich tytuły odstają od reszty tracklisty. Dodać należy, że utwór „The end” wskazuje i zaznacza, iż w tym miejscu kończy się jakby pierwsza część płyty, strona A. Natomiast „Black Ice Age” otwiera jej stronę B, gdzie muzyka zmienia nieco swój kierunek i atmosferę.
Niemniej jednak cały album „Leipzig” wspaniale pracuje jako całość, ma spójną strukturę. Nie jest tylko zbiorem poszczególnych utworów, chociaż także indywidualnie każda kompozycja sobie dobrze radzi. Wyobrażam sobie jak wiele wymagało to umiejętności i wyczucia muzyków.
Kiedy przywołuję w myślach kolejne albumy ORKA zauważam jak bardzo wieloznaczny i otwarty muzycznie jest to projekt. Trudno określić do jakiego właściwie gatunku należy. Estetyka ORKA jest eklektyczna. Grupę charakteryzuje eksperymentalne podejście w tworzeniu swojego brzmienia. To muzyka wykręcona na lewą stronę, dodatkowo jeszcze zakręcona i na koniec ponownie odkręcona. Eksperymenty nie odbierają jednak atrakcyjności kompozycjom. Podstawami jest tutaj wprawdzie industrial, ambitne i chillout, ale nie są to jedyne elementy tej bogatej układanki. Musimy pamiętać, że nie tylko my możemy mieć wymagania wobec artysty, ale także artysta może czegoś wymagać wobec nas słuchaczy.
ORKA to rzecz z osobowością i charakterem. Każdy album farerskiego zespołu jest intrygujący oraz stroniący od oczywistych i wtórnych rozwiązań. Muzycy pieczołowicie dbają o to, żeby cały czas „coś się działo” i było inaczej. Poszczególne wydawnictwa są przemyślane, wielopłaszczyznowe, a zarazem nie przekombinowane. Tak jest i tym razem. Nowy materiał zamieszczony na „Leipzig” brzmi na tle dotychczasowej dyskografii świeżo. Powiedzmy sobie szczerze – nowy album ORKA jest dla zespołu powodem do dumy, a dla słuchacza możliwością nowego spojrzenia na grupę.
Obecnie ORKA eksploruje jeszcze odważniej rejony przynależące do świata elektroniki. Duży nacisk położony jest tutaj na brzmienia syntezatorowe oraz wspomnianą elektronikę. Wyraźne są nawiązania do lat 80-tych i próby (udane) połączenia ich z bardziej współczesnymi motywami i rozwiązaniami.
„Leipzig” to nowy rozdział i nowy poziom artystycznej ekspresji zespołu. Od samego początku album wciąga nas w swój specyficzny świat dźwięków. To rzecz nieoczywista, a zarazem rzecz nie pozostawiająca żadnych wątpliwości, że to wciąż ORKA.
Album urzeka rozbudowanymi aranżacjami, przestrzennym brzmieniem i aurą melancholii. Nowe wydawnictwo to przede wszystkim znakomicie wypracowana atmosfera, jednocześnie mroczna i przestrzenna, oniryczna i niepokojąca. Przede wszystkim zaś nierealna. Odnoszę wrażenie jakby ta muzyka wypływała z wielu różnych zakamarków przestrzeni i wszechświata. Kolejne dźwięki wciągają swoim tajemniczym urokiem.
Wyśmienicie wypadają wyeksponowane kontrasty pomiędzy drapieżną momentami elektroniką i syntezatorami, a ambientowymi i eterycznymi motywami. Podobnie rzecz się ma kiedy nabierający intensywności i wysuwający się na pierwszy plan rytm ustępuje miejsca onirycznym fragmentom, a czasem nawet psychodelicznym. Zadbano tutaj także o niebanalne melodie oraz chwytliwe motywy. To jak układanie domku z klocków, z tym, że nie ma tu żadnej przypadkowości, a wszystkie elementy razem ładnie do siebie pasują. ORKA posiada nieograniczoną muzyczną wyobraźnię.
Nie tylko bogactwo instrumentalne jest tutaj zachwycające, ale również partie wokalne. Wszyscy wokaliści stanęli na wysokości zadania i dodali magiczny pierwiastek do tej i tak już intrygującej muzyki. Linie melodyczne wokali zostały dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Wypadają one nader ciekawie i kusząco, zagęszczają i scalają atmosferę płyty. Ta płaszczyzna to pociągające i hipnotyzujące zjawisko potęgujące odrealnienie i trans słuchacza.
„Leipzig” to elektryzujące wydawnictwo, które dostarcza wielu intensywnych wrażeń, z mnóstwem klimatu i uczucia, dzięki którym można daleko odpłynąć.
ORKA :: Leipzig
1. Olav 00:36
2. Leipzig XVIII – Tower Of London 03:30
3. Leipzig I A – Open Skylines 03:32
4. Leipzig I B – Without 03:24
5. Leipzig II – Blow 04:36
6. Paris I – Silence 01:27
7. Leipzig III – We Have Fallen Into Each Other 02:51
8. The End 04:32
9. Black Ice Age 02:23
10. Leipzig XIX – Slider 01:48
11. Leipzig XV – Strandadreingir 01:02
12. Leipzig IX – Grand Prix 01:23
13. Leipzig VII – Sing 02:11
14. Sibrandahûs VIII 00:47
15. Sibrandahûs I – My People Is Kept In A Zoo 05:21
16. Leipzig VI A – Glass 00:51
17. Leipzig VI B – Grain Of Sand 02:46
ORKA : website / facebook / bandcamp
Polecamy także farerską wytwórnię TUTL