Seiðlæti to duet tworzony przez Unnur Arndísardóttir (aka Uni) i Reynira Katrínarsona.
Uni to islandzka kompozytorka i wokalistka, a jak niektóre źródła podają nawet czarodziejka. O artystce pisałem już przy okazji recenzji jej solowej płyty „Enchanted” (recenzja tutaj), a także omawiając album „Morning Rain” duetu UniJon (recenzja tutaj), który współtworzy wraz ze swoim mężem.
Natomiast Reynir Katrínarson to poeta, artysta i uzdrowiciel. Przez wiele lat studiował sztukę i terapię. Pracuje też jako masażysta. Jest również jednym z niewielu szamanów w Islandii.
Uni i Reynir współpracują ze sobą od kilkunastu lat. I jest to praca dosyć intrygująca. Otóż Reynir z pasją i dużym zaangażowaniem zajmuje się pisaniem wierszy, w których przedstawia historię i postaci islandzkich bogiń występujących w mitologii nordyckiej, zaś Uni komponuje muzykę do tych wierszy i prezentuje je w formie wokalnej z towarzyszącym jej akompaniamentem.
Efektem tych prac jest projekt Seiðlæti i album „Þagnarþulur” (Songs for the Icelandic Goddesses), który miał swoją premierę 23 lipca 2017 roku. Materiał na płytę został zarejestrowany, zmiksowany i wyprodukowany przez Bassi’ego Ólafssona w Tónverk. W jego nagraniach wzięli udział:
Uni – wokal, perkusja
, instrumenty perkusyjne
Reynir – wokal, perkusja, instrumenty perkusyjne
Bassi Ólafsson – perkusja, wokal
Ólafur Þórarinsson – wokal
Jón Tryggvi Unnarsson – wokal
Karlakór Hveragerðis – wokal w „Frigg”, „Freyja” i „Jörð”
Poszczególne kompozycje znajdujące się na płycie „Þagnarþulur” mają na celu zachować w pamięci wspomnienia o zamierzchłych czasach i boginiach, o których z jakiegoś powodu dziś już zapomniano. To album przekazujący słuchaczom (tym co znają język islandzki) wspaniałe historie, rzecz o wierzeniach i podaniach, które ukształtowały islandzką tożsamość.
Muzyka Seiðlæti posiada w sobie niezwykłą tajemniczą moc i magię. Album „Þagnarþulur” to rodzaj osobliwego pogańskiego aktu muzycznego. To sugestywny spiritual pagan folk, jeszcze bardziej intensywny i przekonujący podczas występów na żywo, kiedy koncert nabiera kształtu swoistej ceremonii. Z pewnością na taki odbiór ma wpływ specyficzna warstwa wokalna, ale również instrumentalna, w tym niecodzienne aranżacje. Mianowicie muzycy posługują się tutaj wyłącznie naturalnymi „instrumentami” i są to np. kamienie, kości, blaszki i bębny. Całość jednak opiera się przede wszystkim na głosie(-ach) i chóralnych zaśpiewach. Dźwięczność tego dzieła to rzecz ocierająca się o najwyższy kunszt. Mimo tak oszczędnych dźwięków muzyce Seiðlæti nie brakuje intensywności. Całość jest znakomicie zaaranżowana, wykonana i nagrana. Brzmi to wszystko bardzo przestrzennie i naturalnie. Słucha się tego albumu po prostu wyśmienicie.
Projekt Seiðlæti hipnotyzuje swoją niebanalną formą i użytymi do jej wykreowania środkami. „Þagnarþulur” zachwyca niepowtarzalnym klimatem. Jest w niej coś antycznego i – przepraszam za oklepane określenie – magicznego. Muzyka pozwala słuchaczowi na odłączenie się od rzeczywistości, zapomnienie i stanie się częścią innego świata, wymiaru, w którym ma możliwość spotkania się z dawnymi bóstwami.
Seiðlæti :: Þagnarþulur
1. Frigg 02:54
2. Syn 04:04
3. Gefjun 03:30
4. Jörð 03:17
5. Freyja 02:32
6. Snotra 01:57
7. Lofn 05:07
8. Fulla 02:03
9. Sága 03:57
10. Vár 04:02
11. Bil 02:56
12. Gná 02:41
13. Hlín 03:31
14. Sjöfn 07:33
15. Sól 04:29
16. Vör 02:08
17. Eir 05:57
Seiðlæti : website / facebook / bandcamp / Uni