The Coma Cluster to intrygujący islandzki projekt muzyczny założony w 2008 roku.

 

W skład The Coma Cluster wchodzą:

Hallvarður Ásgeirsson: gitary, wokal, pianino, programowanie 
Sigþór Hrafnsson: gitara, bas, syntezatory
Yukiko Shimizu: wokal
Jón Indriðason: perkusja

Hallvarður Ásgeirsson to islandzki awangardowy kompozytor, gitarzysta i wokalista znany z takich zespołów jak np. Líkn (recenzja TUTAJ), Blykufl, Varði, solowego albumuLifsblómið” (2006; recenzja TUTAJ) oraz wydawnictwa „Las Casas” (2013; recenzja TUTAJ) nagranego z multiinstrumentalistą Jón Indriðason, który na omawianej dziś płycie zagrał na perkusji. Sigþór Hrafnsson jest również muzykiem pochodzącym z Islandii, który w swojej pracy łączy m.in. inspiracje rockiem eksperymentalnym, ambientem, jazzem i space rockiem. Natomiast Yukiko Shimizu to młoda japońska wokalistka.

Co ciekawe, członkowie The Coma Cluster pracowali ze sobą wyłącznie za pośrednictwem Internetu z różnych miejsc na świecie. Dodam, że w tym czasie Hallvarður przebywał na Brooklynie w Nowym Jorku studiując kompozycję, a Sigþór i Jón mieszkali na Islandii. Natomiast Yukiko mieszkała w Japonii. A miało to miejsce w latach 2008-2009. Taki styl pracy nie był wówczas tak powszechny jak to jest dzisiaj, więc oznaczało to ciągłe udostępnianie plików wav przez serwer.

Finalnie w 2009 roku The Coma Cluster nagrał swój debiutancki materiał (w Islandii w studiu na Leifsgata oraz w Nowym Jorku w domowym studio), który jednak nigdy nie został oficjalnie wydany. Dopiero 5 czerwca 2020 roku album ten zatytułowany po prostu „The Coma Cluster” został opublikowany na platformie bandcamp (jest również dostępny w limitowanej edycji na nośniku CD). Warto wyjaśnić, iż pomysł na projekt The Coma Cluster i jego wydawnictwo zbudowany został wokół koncepcji „Space Rocka”. Nazwa formacji odnosi się do Gromady Coma – jednaj z największych struktur we Wszechświecie składających się z tysięcy galaktyk związanych ze sobą grawitacyjnie. Gromada ta oddalona jest o około 320 milionów lat świetlnych od Ziemi.

Jest wiele albumów, które chociaż są niezwykłe i robią ogromne wrażenie to jednak leżą z dala od mainstreamu, pozostawione samotnie w zacienionych szczelinach i cieszą ucho jedynie nielicznych, którym uda się je odnaleźć. Odnoszę wrażenie, że podobnie ma się sprawa z wydawnictwem formacji The Coma Cluster, gdyż możemy na nim doświadczyć naprawdę wyjątkowego i pasjonującego oblicza alternatywnej muzyki rockowej. Brzmienie islandzkich eksperymentatorów jest niejednoznaczne i nieoczywiste. Pojawiają się tutaj wpływy szeroko pojętym post rockiem, shoegaze, doom metalem, dark ambientem, space rockiem i muzyką progresywną. Ponadto w opisywanej muzyce możemy się również doszukiwać inspiracji dokonaniami takich klasyków jak Godspeed! You Black Emperor, King Crimson, A Silver Mount Zion, Thom Yorke, Radiohead, Pink Floyd, Amon Düül II i Popol Vuh.

Podobnie jak w przypadku wymienionych wyżej artystów, ważnym elementem muzyki The Coma Cluster jest niekonwencjonalna struktura dźwięku, a także osobliwa i hipnotyzująca atmosfera, w której tajemnica miesza się z niepokojem, a melancholia tonie w aurze mistyczności i niesamowitości. Taki klimat udaje się muzykom zbudować nie tylko za pomocą wykorzystanych brzmień swoich instrumentów, wprowadzenia odpowiedniej dramaturgii i dysonansów, ale również za sprawą frapujących męsko-damskich partii wokalnych. Przejmujący i nostalgiczny śpiew wokalistów potęguje uczucie samotności, pustki i smutku. Nadaje muzyce jeszcze głębszych emocji.

Powtórzę się, ale faktycznie The Coma Cluster wspaniale buduje klimat, nastrój i narastające napięcie. Przez cały czas odczuwamy tutaj, że coś wisi w powietrzu. Niezależnie od tego czy akurat znajdujemy się przy łagodnym fragmencie płyty, czy zalewa nas zgiełk dźwięków i melodii doświadczamy wielu emocji. Album islandzkiego zespołu kryje wiele muzycznych niespodzianek, które mogą być zarówno inspirujące, jak i poszerzające horyzonty. Wszystko ma tu znaczenie, każdy detal i szczegół. Dlatego najlepiej słuchać tego albumu w stanie całkowitego skupienia. Tym bardziej, że całość, mimo różnorodności i swojego epickiego charakteru, stanowi trwały monolit.

Wydawnictwo „The Coma Cluster” potrafi słuchacza oczarować i zafascynować, jak i porządnie przerazić. Nie ma sensu dalej się rozpisywać na temat tej muzyki. To po prostu coś pięknego! Boję się otworzyć oczy.

 

 

The Coma Cluster :: The Coma Cluster

1. Flow 07:31
2. Galdur 04:02
3. Cro Magnon 06:41
4. Fear 04:56
5. Conflict 05:34
6. Initial Protection 08:15
7. CC21 05:42
8. Come down 06:25
9. Flawed Reality 04:50
10. Bambaló 06:33

 

 

The Coma Cluster : bandcamp

The Coma Cluster :: The Coma Cluster (recenzja)
5.0Wynik ogólny
Ocena czytelników 1 Głosuj