TSS (czyli The Suburban Spaceman) to elektroniczno-akustyczny projekt tworzony przez Jóna Gabríela Lorange’a aka Nonni.
Jón to 25-letni artysta mieszkający na przedmieściach Kópavogur. Z rozmowy jaką udało mi się z nim przeprowadzić wynika, że muzykę pod szyldem TSS zaczął tworzyć jeszcze kiedy miał około 14 lat, w swojej piwnicy. Stąd jak podaje wzięła się nazwa projektu The Suburban Spaceman. Na marginesie dodam, że Jón jest również członkiem zespołu Nolo.
Ze swoim solowym materiałem, jako TSS artysta debiutował w styczniu 2015 roku albumem „Meaningless Songs”. Nieoczekiwanie płyta ta otrzymała nominację do nagród Kramur. Była to dla Jóna dodatkowa motywacja nad dalszą pracą i pisaniem kolejnych utworów dla TSS.
Dzięki temu 25 sierpnia 2016 roku w sieci ukazało się jego drugie wydawnictwo zatytułowane „Glimpse Of Everything”. Jón zdradza, że utwory zamieszczone na tym krążku napisał w ostatnim roku, kiedy mieszkał w Słowenii. Jest to zatem zupełnie świeża muzyka, a nie przeróbka pomysłów i szkiców sprzed kilku lat.
Materiał na ten krążek powstawał w okresie 2015-2016 w dwóch miejscach: Ljubljanie i Reykjavíku. Jego rejestracją zajmował się samodzielnie autor projektu. Tylko w utworze „Penny’s Eyes” gościnnie zaśpiewała Emma Heiðarsdóttir. Zaś masteringiem materiału zajmował się Alan Douches.
„Glimpse Of Everything” to ambitna i spójna mieszanka lo-fi, łącząca świat indie synth popu z akustycznym folk-rockiem. Muzykę TSS można też opisać jako miks melancholijnych akustycznych gitar z masą pastelowych keyboardowych pejzaży w tle i rozmarzonym wokalem. Niepowtarzalny klimat tej płyty wbija się do głowy od pierwszego wysłuchania.
Specyficzna twórczość TSS emanuje ciepłem i spokojem charakterystycznym dla tych wykonawców jak Kings of Convenience czy Jose Gonzales. Analogowe retro brzmienie najnowszej płyty Islandczyka czaruje, rozbraja i zniewala. Podobnie zalotne melodie, których słodko-psychodelicznych korzeni możemy doszukiwać się w latach 60-tych i na początku lat 70-tych. Za takie melodie uwielbiam Jóna, który dodatkowo nadaje im odpowiednio lekki ton swoim delikatnym, ulotnym śpiewem. Zresztą bardzo przyjemnym dla ucha.
Album „Glimpse Of Everything” z pewnością warto docenić za oszczędną formę, proste i nieprzekombinowane brzmienie oraz nastrojową atmosferę, która choć może nieco nostalgiczna, to jednak poprzetykana wieloma ożywiającymi promieniami słońca. Mnie to chwyta za serce. Muzyka TSS zawsze znajdzie miejsce w moim odtwarzaczu, bo świetnie odrealnia i odrywa od codzienności.
TSS :: Glimpse Of Everything
1. Woozy 04:27
2. Ain’t Got Nothing But Harmony 03:00
3. Drums Of Congo 01:41
4. It’s All Round 02:45
5. Stranger Than Strangers 04:33
6. Yellow Mustard 03:21
7. Penny’s Eyes 02:37
8. In The Morning 03:10
9. Good Old Days 02:34
10. Tell Me Something 02:51
11. Glimpse Of Everything 02:08
12. Beach Blackout 03:48
TSS : facebook / bandcamp / soundcloud