Islandzki artysta Úlfur Eldjárn pojawiał się u nas dotychczas już trzykrotnie: „Ash” (2013; tutaj), „InnSæi – the Sea within” (2016; tutaj) i „The Aristókrasía Project” (2017; tutaj). Jednakże jego twórczość jest dla mnie na tyle intrygująca, atrakcyjna i wciągająca, że wciąż nie potrafię się jej oprzeć. Tak samo jest/mam z najnowszym albumem Úlfura Eldjárna zatytułowanym „Er ást”, który miał swoją premierę 25 marca 2021 roku. 

Er ást” (ang. Is Love) to ścieżka dźwiękowa Úlfura Eldjárna do islandzkiego filmu dokumentalnego z 2021 roku o tym samym tytule, w reżyserii Kristin Andrea Thordardottir. Film ten opowiada o wyjątkowej parze artystów: reżyserce filmowej Helenie Jónsdóttir oraz poecie i malarzu Þorvaldurze Þorsteinssonie, którzy żyjąc razem pielęgnowali wspólnie swoją twórczą witalność i karmili się nawzajem swoim kreatywnym duchem. Niestety Þorvaldur zmarł w 2013 roku. Para spędzała wówczas czas  w Antwerpii. Od czasu śmierci męża Helena podążała samotną ścieżką, która w dużej mierze polegała na poszukiwaniu w sobie siły i nowego sensu życia, jak i odkrycia nowej motywacji do tego, aby kontynuować swoje artystyczne ambicje, a jednocześnie zadbać o spuściznę swojego zmarłego męża. Można odnieść wrażenie, że w ich przypadku śmierć nie była czymś co ich rozłączyło. Do dowód na to, że są takie związki i relacje międzyludzkie, które wykraczają poza życie, czas i przestrzeń.

Úlfur Eldjárn w następujących słowach opowiada o swoim pierwszym zetknięciu się z filmem „Er ást”: Poproszono mnie o zrobienie tej ścieżki dźwiękowej i kiedy zobaczyłem dany film, od razu zdałem sobie sprawę z tego, że jest to naprawdę wyjątkowy dokument. Jest on niezwykle osobisty i subtelny. Helena bardzo otwarcie mówi o swoim związku z Þorvaldurem i jej walce po jego śmierci. Þorvaldur to wielkie nazwisko na Islandii, artysta wizualny, dramaturg, scenarzysta, prozaik. Był błyskotliwym i radosnym człowiekiem. Poznałem go trochę, kiedy byliśmy razem zaangażowani w pewien projekt teatralny. Podobnie, wielu moich przyjaciół, którzy chodzili do szkół artystycznych, było pod jego dużym wpływem jako nauczyciela. Był bardzo dobrym pedagogiem. Helena, którą miałem przyjemność spotkać kilka razy, również jest bardzo błyskotliwą artystką, która przeszła swoją drogę artystyczną zaczynając od tańca, przez choreografię, zostając w końcu filmowcem kina eksperymentalnego. Wiedząc o ich wyjątkowym związku i delikatnym temacie filmu, zdałem sobie sprawę, że muszę być bardzo uważny i precyzyjny przygotowując do niego muzykę. Reżyserka filmu bardzo wyraźnie dała mi do zrozumienia, że ​​nie chce, aby muzyka była zbyt sentymentalna lub zbyt dramatyczna. Jednocześnie oboje zdawaliśmy sobie z tego sprawę, że muzyka musi w tym filmie wzmacniać emocje, podkreślać je lub motywować do refleksji, sprawić, aby unosiła się w powietrzu między scenami. Więc cały czas poruszałem się po cienkiej linie. Poza tym miałem bardzo mało czasu na przygotowanie tej muzyki, więc musiałem pracować dość szybko, co w sumie sprawiało mi frajdę, mogłem pozwolić sobie na większą naturalność i spontaniczność, zamiast skupiać się na danych tematach muzycznych, ciągle je analizować i poprawiać. Byłem obecny na pogrzebie Þorvaldur i pamiętam z niego piękne wykonanie (przez Skúli Sverrissona i kilku innych muzyków) tematu „Love theme” Ennio Morricone’a, pochodzącego z filmu „Cinema Paradiso”. Partie klarnetu, które pojawiają się w mojej ścieżce dźwiękowej są odniesieniem do ścieżki dźwiękowej Morricone’a. Pomysł był taki, aby były one udźwiękowieniem retrospekcji ze wspólnego życia pary artystów.

Úlfur Eldjárn samodzielnie zagrał tutaj na wszystkich instrumentach (była to zatem produkcja niskobudżetowa) z pewną pomocą przyjaciół: wiolonczelistki Þórdís Gerður Jónsdóttir oraz perkusisty Magnúsa Trygvasena Eliassona. Według autora ścieżki dźwiękowej do „Er ást”, muzyka ta równie dobrze radzi sobie poza filmem, jako dzieło autonomiczne. Kompozytor przyznaje również, że praca z filmem była dla niego bardzo inspirująca, co można zresztą poczuć słuchając jego muzyki. Praca ta skłoniła artystę do zastanowienia się nad wagą konceptów i inspiracji w muzyce instrumentalnej oraz nad tym, że te utwory mogłyby nigdy nie powstać gdyby nie było filmu. Na marginesie powiem, że film „Er ást”, został nominowany do dwóch islandzkich nagród Eddy – za najlepszy dokument i najlepszy montaż.

Zawartość „Er ást” stanowi muzyczną ilustrację namalowaną przy użyciu wielu różnorodnych barw i faktur. Poruszamy się tutaj po ścieżkach kompozycji filmowej, ambientu, motywów neoklasycznych, subtelnej elektroniki i muzyki syntezatorowej, a czasem nawet zapuszczamy się w rejony atmosferycznego post rocka. Úlfur Eldjárn podarował filmowej historii Heleny i Þorvaldura dojrzałą warstwę muzyczną, która w sposób bardzo czuły podkreśla i wzbogaca emocje i relacje łączące parę zakochanych w sobie ludzi, którzy równocześnie są parą artystów równie oddanych swojej sztuce. Islandzki kompozytor świetnie odnalazł się w temacie i konwencji tego filmu.

Instrumentalna ścieżka dźwiękowa artysty koi zmysły i pozwala się rozmarzyć. Kiedy jednak trzeba nabiera wyraźniejszego charakteru. Generalnie jednak bazuje na nastrojowości, oniryzmie, budowaniu delikatnej i intymnej atmosfery. Składa się z pięknych i uwrażliwionych sekwencji fortepianowych, syntezatorowych, smyczkowych i elektronicznych, które nie godzi się przerywać, które już po pierwszym przesłuchaniu zapadają w pamięć i towarzyszą nam przez kolejne dni. Úlfur Eldjárn potrafił nadać swoim kompozycji, nawet tym minimalistycznym, niezwykle unikalny charakter, dzięki czemu jego ścieżka dźwiękowa jest tak magnetyczna i hipnotyzująca. Sprawia, że słuchacz chce do niej wracać. Między innymi dlatego wartość albumu „Er ást” jest tak szczególna. Poddając się jej nastrojowi, słuchacz ma możliwość nie tylko przywoływania w pamięci zdjęć, scen i sytuacji z filmu, ale również budowania w swojej wyobraźni własnych, indywidualnych obrazów. W danym przypadku, film w żaden sposób nie ogranicza siły działania tej ścieżki dźwiękowej. Równie dobrze radzi sobie ona poza obrazem. Dlatego to co zobaczymy i poczujemy podczas jej słuchania zależy wyłącznie od naszej wrażliwości i doświadczenia. I za każdym razem może to być coś zupełnie innego.

Nie przedłużając tego tekstu, zachęcam Was do tego, abyście dali się zainspirować muzyce z „Er ást”, dali się ponieść jej dźwiękom i powołali do życia nową rzeczywistość. Nawet na chwilę, która i tak już na zawsze w Was pozostanie, podobnie jak muzyka  Úlfura Eldjárna.

 


Úlfur Eldjárn :: Er ást

1. Er ást 03:15
2. Helena 02:07
3. Unity 00:31
4. Is there Love? 01:14
5. Mercenary of the Arts 00:53
6. Los Angeles 2001 01:05
7. Tying the Knot 01:49
8. All the Lights are On 02:13
9. Antwerpen 00:34
10. Loss 01:19
11. Þorvaldur 02:25
12. Moving House 01:00
13. There is Love 00:39
14. Coming up for Air 00:47
15. Love. Always. 01:04
16. To the Stars 02:39

 

Úlfur Eldjárn : website / facebook / bandcamp / soundcloud

Úlfur Eldjárn :: Er ást (recenzja)
5.0Wynik ogólny
Ocena czytelników 0 Głosów