Kontinuum to ambient rockowa grupa… to znaczy progressive post-metalowa… zresztą etykietki są nieważne.

Zespół Kontinuum zadebiutował w 2012 roku udanym albumem „Earth Blood Magic” (recenzja).
Natomiast 20 kwietnia 2015 roku grupa wydała swój drugi album „Kyrr” (recenzja), który na dobre rozsławił imię zespołu także poza Islandią.

Kontinuum przez ostatnie miesiące cały czas jest w trasie i koncertuje. Niemniej jednak jakim cudem, a bardziej dzięki uprzejmości muzyków, udało mi się porozmawiać z dwoma członkami grupy: Birgir Thorgeirsson (wokal, gitara) i Thorlakur Thor Gudmundsson (gitara).

Posłuchajcie co z tego wynikło.

kontinuumLogoBlackTransparent

Marcin: Zacznijmy może od małej lekcji historii dla tych z czytelników, którzy nie znali Kontinuum wcześniej. Kiedy zaczęliście grać razem i jak wyglądało powstanie zespołu?

Thorlakur: Korzenie Kontinuum sięgają daleko wstecz. Zaczęło się od projektu stworzonego przez Birgira Mar Thorgeirssona i Kristjana B. Heidarssona, perkusistę Kontinuum. Ale za rzeczywiste narodziny Kontinuum należy wziąć rok 2010, kiedy zaczęto tworzyć podstawowe struktury materiału na debiutancki album “Earth Blood Magic”.

 

Marcin: Birgir, wiem, że wcześniej grałeś w dark metalowym zespole Potentiam. Co było zatem powodem podjęcia decyzji o powołaniu do życia nowej grupy Kontinuum?

Birgir: Cóż jeden z powodów był taki, że potrzebowałem jeszcze więcej muzyki w swoim życiu. Chciałem także odkrywać rzeczy, które prawdopodobnie nie przystawałyby do stylu Potentiam. To zespół, którego założenia były inne. W pewnym momencie poczułem powiew świeżego powietrza robiąc muzykę bez żadnych reguł oprócz tego by pozostać wobec niej uczciwym. Członkowie Potentiam byli rozrzuceni po całym świecie i mieliśmy problem, aby spotykać się w pełnym składzie. Dlatego powstał Kontinuum. Chociaż wciąż czuję się silnie związany z Potentiam, jest to zespół, który prawdopodobnie nigdy oficjalnie nie przestanie istnieć. Zresztą mamy przygotowany jeszcze jeden album, który dotychczas nie został wydany.

 

Marcin: Minęło dokładnie trzy lata od czasu pojawienia się Waszej debiutanckiej płyty “Earth Blood Magic”. Czym jest dla Was ten album z perspektywy czasu?
1000x1000

Thorlakur: “Earth Blood Magic” był i jest dla nas wszystkich początkiem jakiejś duchowej podróży. Narodził się z pomysłu, aby przebić ścianę zbudowaną z różnych gatunków muzycznych, nie kwalifikując danej muzyki do żadnego z nich. Czując się wolnym w trakcie tworzenia muzyki i równocześnie będąc osobiście częścią tego procesu. “Earth Blood Magic” ma piękną, delikatnie chaotyczną atmosferę, którą trochę trudno mi wytłumaczyć lub opisać. Ale myślę, że od tego momentu nasz specyficzny sposób myślenia poszedł w ruch.

 

Marcin: Ok, porozmawiajmy teraz o Waszym nowym wydawnictwie „Kyrr”. Przede wszystkim gratuluję niesamowitego albumu. Wspaniała robota!

Thorlakur: Dziękuję!

 

Marcin: Album został wydany 20 kwietnia 2015 roku. Jak długo pracowaliście nad nim i jakie uczucie towarzyszyło Wam kiedy w końcu go skończyliście?

Thorlakur: „Kyrr” był w naszej „macicy” przez długi czas. “Earth Blood Magic” był wynikiem prostej współpracy pomiędzy Birgirem Mar Thorgeirssonem i Kristjanem B. Heidarssonem, choć ujednolicenie brzmienia zespołu nie było łatwe, aż do czasu pojawienia się “Earth Blood Magic”. Po wydaniu debiutu staraliśmy się grać na żywo tak dużo jak tylko moglibyśmy, równocześnie przygotowywaliśmy fundament pod materiał na „Kyrr”. To była długa droga, a w jej trakcie większość piosenek przybierała różne formy i przechodziła kilka zmian. Ale przyznaję, że to niesamowite uczucie, móc zrobić krok wstecz i spojrzeć na to, co dokonaliśmy przed „Kyrr„. To nie była prosta, ani łatwa podróż, ale to było spore doświadczenie, dzięki któremu poznaliśmy się nawzajem jako muzycy dużo bardziej i lepiej niż wcześniej.

 

Marcin: Dobiegły mnie informacje, że dużo z materiału, który pojawił się na Waszym debiutanckim albumie było tak naprawdę pierwotnie przeznaczone na następny album Potentiam. Teksty i muzyka dla pierwszego albumu zostały napisane przez Birgira Thorgeirssona i Kristjána B. Heiđarssona, prawda?

Birgir: Nie, to nie jest prawda. Cały materiał był przeznaczony wyłącznie dla Kontinuum i powstawał z myślą o tym zespole. W rzeczywistości było nawet nieco na odwrót do tego co mówisz. Część materiału, który powstał w tym czasie i nie został wykorzystany jest przeznaczony na następny album Potentiam. Potentiam to zupełnie inna koncepcja. A pierwszy album był cały napisany przez Birgira. Kristján nagrał partie perkusji i jest współautorem jednej kompozycji.

 

Marcin: Jak przebiegał proces pisania materiału na płytę i sama sesja nagraniowa do drugiego albumu? W jaki sposób teraz pracowaliście? Pojedynczo czy razem, całym zespołem?

Thorlakur: „Kyrr” był dla Kontinuum jako zespołu kompletnie nowym placem zabaw. O ile “Earth Blood Magic” został napisany tylko przez Birgira Mar Thorgeirssona i Kristjana B. Heidarssona, o tyle powstanie „Kyrr” cechował zupełnie inny pomysł i inne podejście do tworzenia muzyki. Wszystkie utwory zostały stworzone we współpracy pomiędzy wszystkimi członkami zespołu oraz nowym zestawem perkusyjnym Kristjána, który stanowi istotny element tej układanki. Nagrywaliśmy wstępnie cały album po kilka razy, zanim w końcu weszliśmy do studia. I szczerze mówiąc, prawdopodobnie kilka razy zmienialiśmy też nasze wszystkie pomysły produkcyjne. Prawie wszystkie z tych piosenek miały pierwotnie zupełnie inne struktury, ale zostały porozrywane i złożone na nowo w całym procesie. Na szczęście zawsze przychodził taki moment kiedy wszyscy zgadzali się, że: „Hej, myślę, że to jest to!”

 
1280x720
Marcin: Powiedz z jakiego źródła czerpaliście swoje inspiracje podczas pisania muzyki?

Thorlakur: No cóż, każdy z nas ma inne muzyczne zainteresowania i myślę, że to ma duży wpływ na proces twórczy. Czerpiemy wpływy ze wszystkich rodzajów muzyki, od Rachmaninowa po Killing Joke i jeszcze dalej. Ale to byłoby zbyt proste, żeby tylko muzyka wpływała na mentalność „Kyrr”. Birgir interesuje się na przykład wszelkiego rodzaju badaniami i eksploracjami światów podwodnych i lądowych, które nierzadko opierają się na tym, iż pomimo tego, że nie ma konkretnego powodu tych eksploracji lub podejmowania ryzyka utraty wszystkiego co się posiada, to ludzie jednak to i tak robią. Wydaje się to być instynktowne, aby iść ciągle naprzód, przed siebie i odkrywać nowe rzeczy, patrzeć co się wydarzy. Tego typu kwestie pojawiają się w niektórych utworach i ich strukturach, na przykład w „Shallow Seas”. Widziałem film dokumentalny o wyprawie pod nazwą Imperial Trans-Antarctic Expedition, gdzie członkowie załogi statku po raz ostatni spotkali się na jego pokładzie w jadalni, przed tym jak ich statek zatonął w połowie wyprawy. Mieli wtedy coś w rodzaju pożegnalnej imprezy, w czasie której słuchali wycia i trzasków powoli zgniatanego przez lód statku. To taki przykład wpływu na brzmienie i sposób zbudowania utworu „Shallow Seas”, gdzie starałem się naśladować te dźwięki i ukazać to intensywnie wciągające uczucie.

 

Marcin: Okładka nowego albumu jest niesamowita. Kto ją zaprojektował i stworzył? Jaka historia kryje się za tym obrazem? Czy w jaki sposób odnosi się ona do płyty?

Thorlakur: Wszystkie fotografie znajdujące się we wkładce są autorstwa Franka Hurley’a. On był naprawdę śmiałym i odważnym badaczem, który dokumentował różnego rodzaju wyprawy, w tym wspomniane Imperial Trans-Antarctic Expedition. Jego poczucie pasji jest ponad wszystkim i było ono inspiracją dla naszych własnych poszukiwań.

11029540_918982074802867_4092233399972303983_n51Q+qirQi3L

 

Marcin: Jeśli chodzi o teksty na albumie. Czy jest tam jakiś główny temat, na którym należy się skupić? Jest jakaś główna koncepcja albumu?

Thorlakur: „Kyrr” nie jest tym, co określa się mianem koncept albumu, choć pewna myśl ma ogromny wpływ na powstawanie materiału, a jest nią dążenie do wewnętrznych i zewnętrznych poszukiwań.

 

Marcin: Śpiewasz po angielsku i islandzku. To trochę niejednoznaczne.

Thorlakur: Tak niektórzy mogą być tym nieco zmieszani. Mocno walczyliśmy o to, aby utrzymać poszczególne utwory w danych, konkretnych językach, bo chcieliśmy stworzyć „Kyrr” na własnych warunkach w tym zakresie. Kiedy wykorzystujesz wokal jako instrument, a nie tylko jako przekaz treści to twój pogląd na ten temat może się zmienić. Niektóre utwory po prostu świetnie korespondują z tekstem po islandzku o bardziej miękkim, rozmarzonym brzmieniu, a kolejne wymagają innego podejścia, które dawał wokal z angielskim tekstem. To coś, co zauważyliśmy podczas pracy na tymi kompozycjami. Budowanie brzmienia wymaga bycia otwartym i używania wszystkiego jako instrumentu.

 

Marcin: Dobrze, a czego dotyczą teksty zamieszone na „Kyrr”. Możesz powiedzieć nieco więcej o samych tytułach i treści tych tekstów?

Birgir: Płyta nie jest to albumem koncepcyjnym. Jednak na początku procesu powstawania towarzyszyła mi myśl o badaczach, odkrywcach, ich sposób myślenia i obowiązki tkwiły w mojej głowie. Byłem zafascynowany tym dziwnym zachowaniem. Biorąc pod uwagę towarzyszące im niezwykle trudne i niebezpieczne zadania, które nie miały tak naprawdę wyraźnego wzmocnienia. Myślę, że odnosi się to także do naszego człowieczeństwa. Czym jest to coś, co kieruje w życiu daną osobę? Dlaczego robimy to, co robimy? Piosenki z tego albumu są właśnie o tym. O miejscu człowieka w społeczeństwie, o tym jak trudne może być czasami bycie prymitywnym jaskiniowcem w złożonym społeczeństwie.

11233780_959724617395279_1740536962573919726_n

Breath” – mówi o naszych pasjach i o tym jak mogą być one czasem straszne, że niezmiennie nami rządzą.

Í huldusal” – tekst zainspirowany społecznością rybaków, którą kiedyś mieliśmy w Islandii. Mężczyźni ryzykowali swoje życie, aby codziennie na domowym stole pojawiało się jedzenie. Zacząłem się zastanawiać, jak bardzo oddaliliśmy się tego i jak rzeczywistość wpływa na osobę. Teksty dotyczą trudności z odpuszczeniem pewnych kwestii, nawet kiedy zdajesz sobie z tego sprawę, że i tak będziesz musiał to zrobić.

„Hliðargötu Heimsveldi” – ta piosenka przedstawia post apokaliptyczną wizję miasta. Opisuje czas, kiedy upadają elity oraz dzień upadku społeczeństwa. Społeczeństwa, które myśli, że zbudowało wieczne imperium

Kyrr” – pomysł na tekst przyszedł po długiej rozmowie z moim niepełnosprawnym przyjacielem, który opisał mi swój bardzo poważny wypadek, który doprowadził go do śpiączki. Przedstawił dokładnie moment uderzenia oraz moment, w którym unosił się w powietrzu zapierającym mu dech w piersiach. Towarzyszyły mu przy tym różne myśli, które doświadczał żywo w swojej pamięci w tym krótkim momencie. To dało mi do myślenia, że jedna chwila wydaje się trwać wiecznie, że jedna chwila może też zmienić wszystko. Myślę też o tym, że w danej chwili tak naprawdę nic nie wiemy o tym, gdzie zaraz będziemy.

 „U ndir Þunnu Skinni” – słowa tej piosenki są niezwykle pozytywne w swój dziwny sposób, bo są pochwałą niepowodzeń. Dotyczy to większość ludzi w dzisiejszych czasach, w tym mnie, którzy mieszkają tu i teraz. Społeczeństwo zaprogramowało nas w sposób, który wierzę to, że nie jest zgodny z naszą naturą i gatunkiem. Chodzi tutaj o kruchość życia, że pewne sprawy trudno zaplanować i nie należy obawiać się niespodziewanego. Jeśli nigdy nie upadłeś, to nigdy nie próbowałeś ani nie żyłeś. Nie należy ukrywać swoich niepowodzeń ani negatywnych doświadczeń. Myślę, że to jest wiadomość dla współczesnego człowieka i być może dla mnie. Tytuł można przetłumaczyć jako „Under Thin Skin”, który opisuje ludzką wrażliwość.

„Shallow Seas” – teksty pochodzi z kontemplacji wokół mitu statku widmo o nazwie Mary Celeste. Współautorem tekstu jest Thorlakur.

Red Stream” – ten tekst jest bardzo osobisty i traktuje o sprawach, które prawdopodobnie zawsze będą w mojej głowie. Od zawsze mam taką abstrakcyjną wizję ziemi z czerwonym strumieniem przepływającym wewnątrz niej. Tę wizję zawsze wiążę z muzyką. Czasami nazywam to miejsce moim muzycznym bogiem. Gdybym był chrześcijaninem był może nazywałbym je niebem. To jest po prostu wizja ziemi i opis podróży w dół wzdłuż jej strumienia. Jest to miejsce harmonii i spokoju w moim umyśle.

 

Marcin: Jak opisałbyś brzmienie muzyki, które słyszymy na nowym albumie?

Thorlakur: Trudno to jednoznacznie opisać. Ludzie kochają zamieszczać etykietki na płycie, które są w stanie dokładnie określić, czym dana muzyka jest i czym nie jest. Jednak w przypadku „Kyrr” jest to naprawdę trudne, gdyż nie ma tutaj jakiejś muzycznej myśli przewodniej, gatunku, który byłby odnośnikiem, drogowskazem. Jesteśmy nastawieni na odkrywanie wszystkiego w samej muzyki, niezależnie od tego czy to będzie black metal, pop czy shoegaze.

 

Marcin: Pytałem, bo moim zdaniem „Kyrr” różni się nieco od debiutu. Czym według Ciebie charakteryzuje się nowe brzmienie w porównaniu od poprzedniego wydawnictwa i jak Kontinuum rozwija się muzycznie?

Thorlakur: Główną różnicą jest współpraca w pisaniu muzyki. Debiut był wynikiem kooperacji między dwoma facetami, a tu nagle mamy pięć różnych elementów mieszających się ze sobą, tworząc „Kyrr„. Słuchacze prawdopodobnie zauważą też, że surowa emocjonalność “Earth Blood Magic” na albumie „Kyrr” przemawia z większym spokojem i słodyczą. Jak wskazuje tytuł płyty („Kyrr” można tłumaczyć jako „Still/Calm”) jest to logiczny i naturalny następny krok w naszych własnych muzycznych poszukiwaniach.

 

Marcin: Stylistycznie „Kyrr” proponuje mnóstwo muzycznych pejzaży. Słuchacz może znaleźć tu melodyjny rock i atmosferyczny post metal, momenty post rockowe, trochę ambientu i goth, nagłe zmiany tempa i nastroju, masywne i chwytliwe melodie … Wszystko to przekłada się też na progresywność muzyki i przestronną atmosferę. Myślę, że to jest bardzo kosmopolityczny album, mam rację?

Thorlakur: Nasze podejście jako zespołu polega generalnie na swobodnym eksplorowaniu muzyki i byciu wolnym od ograniczeń w tych swoich poszukiwaniach, trzymamy się tej idei od czasu “Earth Blood Magic” i kontynuujemy przesuwanie barier i rozbijanie ścian zbudowanych przez marketing i przemysł muzyczny. Żyjąc w tak małym kraju jak Islandia, wchodzimy w interakcję ze wszystkimi rodzajami muzyki i kontakty z różnymi muzykami. Tu każdy pracuje z każdym, a to przekłada się na muzykę. Pozwalamy sobie na to, aby wchłonąć wszystkie te różne wpływy i być wolnym w odkrywaniu muzyki, badać każdy jej zakamarek bez uszczerbku. To przekłada się na tak ogromną mieszankę brzmień i dźwięków oraz całą atmosferę albumu.

 

Marcin: Moim zdaniem obecnie wypracowane brzmienie Kontinuum stanowi harmonijną równowagę między rockiem i metalem, a także balans między światłem i ciemnością.

Thorlakur: Tak, to jest to miejsce, w którym obecnie jesteśmy. Ale co będzie dalej jest na razie trudne do przewidzenia.

 

Marcin: Postrzegam Was jako osoby bardzo otwarte na muzykę, jakiej muzyki słuchacie prywatnie? Jakich artystów moglibyście polecić?

Thorlakur: Każdy z nas jest zupełnie inny w tej sprawie. Widać pewne podobieństwa w naszych upodobaniach, jednak jeśli chodzi o muzyczne preferencje także dużo nas w tym względzie różni od siebie. Ja osobiście jestem wielkim fanem jazzu i muzyki klasycznej. Ale staram się być również otwarty na inne nurty muzyczne. Jeśli utwór jest gówniany, słucham konkretnej kompozycji dla samego brzmienia, z skupiam się na tym jak zostało ono zbudowane. Staram się być otwarty na wpływy dobiegające z każdej strony, aby wyłapać te odpowiednie nowe dźwięki i spróbować przełożyć je na swój własny język i moją grę na gitarze. Myślę, że o to w tym chodzi, nie wszyscy wahają się być metalowcem gustującym w muzyce klasycznej i indie. Podobnie jest w naszej muzyce, mamy tendencję do odkrywania całego spektrum muzyki. Na islandzkiej scenie muzycznej dzieje się wiele dobrego. Na przykład Stafrænn Hákon wnoszą nową jakość do muzyki post-rockowej, a także Agent Fresco, do których przyklejono etykietkę math-rocka i Oyama powracający na scenę z materiałem shoegaze w stylu My Bloody Valentine. Islandzka scena staje się bardzo gęsta i imponuje wieloma znakomitymi zespołami. Myślę, że warto byłoby poświęcić chwilę, aby przyjrzeć się pojawiającym islandzkim zespołom.

 

Marcin: Czy chcesz coś jeszcze dodać na koniec rozmowy?

Thorlakur: Dzięki za Twoje wsparcie i za rozmowę. Poznajcie nas, jeśli tego jeszcze nie zrobiliście!

 

Marcin: Dziękuję za rozmowę.