Sólstafir to jeden z najciekawszych islandzkich zespołów grających metal. Ich muzyka posiada zachwycające brzmienie, na które składają się głównie emocje i unikalny klimat.
Niedawno na naszej stronie zamieszczaliśmy recenzję nowego albumu zespołu Sólstafir zatytułowanego “Ótta“.
Album “Ótta” jest arcydziełem i zasługuje na status klasycznego albumu metalowego. Zresztą posłuchajcie go sami i przekonajcie się na własne uszy!
Zobaczcie też, co na jego temat ma do powiedzenia Guðmundur Óli Pálmason (perkusista Sólstafir), w wywiadzie udzielonym specjalnie dla naszego portalu.
Marcin: Na początku chciałbym Wam pogratulować świetnego nowego albumu. Wspaniała robota!
Guðmundur Óli Pálmason: Dziękuję! Jesteśmy bardzo wdzięczni wszystkim za to, że tak dobrze przyjęto ten album.
Marcin: Jakie to uczucie wydać tak piękny album?
Guðmundur Óli Pálmason: Cudowne. Jesteśmy dumni z efektu końcowego i cieszymy się, że świat mógł go w końcu usłyszeć. Tak naprawdę to zakończyliśmy nagrania materiału w styczniu, ale potem był długi i powolny proces masteringu, przygotowana okładki albumu oraz promocji. Więc jest to trochę jak wstrzymywanie oddechu przez pół roku, do czasu aż album pojawił się na rynku i wreszcie można ponownie oddychać.
Marcin: Gracie razem już od 20 lat. Jakie były najbardziej pamiętne okresy w życiu artystycznym Sólstafir?
Guðmundur Óli Pálmason: Jest wiele takich pamiętnych chwil, począwszy od pracy w studiach, koncertowania, grania na dużych festiwalach, małych festiwalach, zagrania na statku wycieczkowym na Karaibach w czasie rejsu na Bahamy, podróżowania po Islandii w środku zimy, po to żeby zagrać dla 20 osób w miejscowości tak odizolowanej, że nigdy nawet o niej nie słyszałeś. Jest tak wiele tych wyjątkowych wspomnień i momentów, że można by było stworzyć z tego całą książkę.
Marcin: Jakie są okoliczności powstania nazwy zespołu? Kto ją wymyślił i dlaczego wybraliście akurat taką nazwę?
Guðmundur Óli Pálmason: Ten pomysł wyszedł od naszego pierwszego basisty Halldór’a Einarsson’a, kiedy dopiero zaczynaliśmy przygodę z muzyką. Mieliśmy do wyboru albo nazwę Sólstafir lub coś głupiego w stylu Satanic Goat. Cieszę się, że wybraliśmy Sólstafir, haha.
Marcin: Brzmienie Sólstafir zmienia się nieco z albumu na album. Jest to w waszym przypadku naturalny proces? Czy przemiana ta jest przez was kontrolowana czy całkowicie poza kontrolą?
Guðmundur Óli Pálmason: Staramy się, żeby nigdy nie pisać tego samego utworu dwa razy, chcę przez to powiedzieć, że zmieniamy się z utworu na utwór. Aczkolwiek, jesteśmy też świadomi tego, że nie powtarzając się nie pozwolilibyśmy pojawić się muzyce. Czasami myślimy o sobie bardziej jako o kanale dla muzyki, która gdzieś tam jest, czy może powinienem powiedzieć jest gdzieś tutaj i chce się przedostać. My po prostu gramy, niezależnie od tego co z tego wychodzi. Nie mamy żadnych założeń, reguł czy nastawienia wobec tego, jak powinno to brzmieć.
Marcin: Poza tymi wszystkimi zmianami … co jest rdzeniem waszej muzyki, który chcielibyście zachować, aby pozostał niezmieniony na waszych kolejnych wydawnictwach?
Guðmundur Óli Pálmason: To przekaz emocjonalny i szczerość samej muzyki.
Marcin: Jakie uczucia, emocje chcecie wyrazić poprzez Sólstafir?
Guðmundur Óli Pálmason: Przede wszystkim są to nasze osobiste uczucia, gdyż to one są najbardziej szczere. Miłość do życia, lęk przed śmiercią, lęk przed miłością i śmiertelny strach. Życie, miłość, poczucie straty i uczucie pozostawienia, ale z odrobiną nadziei.
Marcin: Jakie są wasze główne inspiracje muzyczne?
Guðmundur Óli Pálmason: W zasadzie mógłbym powtórzyć swoją poprzednią wypowiedź. Ale poza tym, słuchamy szerokiej gamy muzyki, tak wszyscy razem, jak i każdy z osobna, należymy do osób o różnych gustach, od Duran Duran do Darkthrone.
Marcin: Gdzie szukacie inspiracji do tworzenia nowych piosenek? Powiedz proszę co jest dla ciebie źródłem inspiracji podczas pisania muzyki?
Guðmundur Óli Pálmason: W większości są to osobiste doświadczenia. Wszystko co widzimy, słyszymy, robimy i czujemy wpływa na nas w jakiś sposób. Niektóre z tych rzeczy są błahe, a inne głębokie, ale podświadomie lub jakoś inaczej wykorzystujemy je jako bezpośrednie inspiracje w sytuacji kiedy coś tworzymy.
Marcin: Opowiedz o powstawaniu albumu ” Ótta” – w jaki sposób przebiegał proces pisania muzyki i sesja nagraniowa?
Guðmundur Óli Pálmason: Pisanie materiału na „Ótta” przebiegało w sposób bardzo podobny do tego jak robiliśmy to wcześniej, w przypadku „Svartir Sandar”. Zamykaliśmy się w sali prób w godzinach od 10tej do 17tej, i tak było niemal codziennie przez około 3 miesiące przed naszym wejściem do studia. Wtedy większość kompozycji mieliśmy przygotowanych już w około 80%. Następnie weszliśmy do studia i tam przebywaliśmy przez prawie dwa miesiące, to znaczy w grudniu i styczniu.
Marcin: Czy pamiętasz może jakieś niespodziewane sytuacje (zabawne lub nie) podczas waszej pracy? Lub może jakieś wyjątkowe momenty podczas sesji nagraniowej?
Guðmundur Óli Pálmason: Tym razem nie spotkały nas żadne nieoczekiwane sytuacje ani zdarzenia podczas naszej pracy, co tak naprawdę było dla nas czymś nowym. Wszystko poszło niesamowicie gładko. Ale były wyjątkowe momenty, bardzo wzruszające, na przykład wtedy kiedy dziewczyny z Amiina grały na swoich smyczkach a Hrafn z Ensími (ex-Jet Black Joe) akompaniował na organach Hammonda.
Marcin: Czy mieliście jakieś trudności z realizacją swoich pomysłów podczas tworzenia tego albumu?
Guðmundur Óli Pálmason: Nie bardzo. Wprawdzie niektóre utwory było łatwiej napisać niż inne, ale wszystkie z nich w jakiś sposób odnalazły swoją właściwą drogę, że tak powiem. Jeśli wpadaliśmy na ścianę twórczej niemocy podczas pracy nad danym utworem to odkładaliśmy go na bok i wracaliśmy do niego później ze świeżymi pomysłami.
Marcin: Na nowej płycie można usłyszeć między innymi dźwięki banjo. Czy w przyszłości w waszej muzyce będzie pojawiać się więcej nietypowych instrumentów lub może nawet pojawią się elementy elektroniczne?
Guðmundur Óli Pálmason: Nikt z nas nie ma pojęcia w jaki sposób nasza muzyka będzie zmieniać się w przyszłości. Natomiast mogę zapewnić o tym, że będziemy nadal eksperymentować, zarówno z samymi kompozycjami jak i z instrumentami.
Marcin: Czy słuchałeś jakichś konkretnych zespołów lub artystów, w czasie przygotowywania się do nagrań albumu?
Guðmundur Óli Pálmason: Wszyscy słuchaliśmy bardzo różnorodnej muzyki przez cały czas. Ale osobiście chciałbym wyróżnić przełomowy krążek grupy Fields of the Nephilim „The Nephilim” jako taki nasz album.
Marcin: Wiem, że głównym tematem „Ótta” jest Eykt. Co to oznacza dla was? Dlaczego wybraliście taki tytuł i taki temat na płytę?
Guðmundur Óli Pálmason: To stary islandzki sposób odliczania czasu. Gdy nasz gitarzysta Sæþór Marius podrzucił nam ten temat od razu przyciągnął nim naszą uwagę. Wiedzieliśmy, że to może być ciekawy temat wokół, którego można zbudować historię. „Ótta” był naprawdę jedyny z Eyktir, który rozważaliśmy jako tytuł dla albumu.
Marcin: Teksty na “Ótta” są w języku islandzkim. Ten język brzmi bardzo tajemniczo i niezwykle. Co oznacza dla ciebie śpiewanie w ojczystym języku?
Guðmundur Óli Pálmason: Myślę, że więcej wypływa z serca, gdy wyrażasz siebie w swoim własnym języku. Szkoda, że 99% naszych fanów nie zrozumie naszych tekstów, bo uważam, że są dość głębokie i dobrze napisane, jeśli mogę mieć swoje zdanie w tym temacie. Włożyliśmy w nie dużo pracy.
Marcin: Zgadzam się z tym, że większość osób spoza Islandii nie rozumie o czym śpiewacie. O czym zatem są te utwory? Przybliż nam tematy tekstów z albumu – utwór po utworze.
Guðmundur Óli Pálmason:
„Lágnætti” napisał Addi, ale według mnie jest to utwór o pozostawianiu czegoś/kogoś i pożegnaniu się z tym.
„Ótta” to też tekst Addi’ego, ale wydaje mi się, że dotyczy on podejmowania niewłaściwych decyzji i znalezienia się w niekomfortowej sytuacji z powodu tych złych wyborów.
„Rismál” opowiada o sytuacji, w której prawdopodobnie trochę za dużo wypiłeś i zakończyłeś tą ponurą zimową noc gdzieś samotnie, a twoim jedynym towarzyszem jest Bacchus.
„Dagmál” został napisany przez naszego dobrego przyjaciela, naszą duchową siostrę Marianne Séjourné, która odeszła na dwa miesiące przed zakończeniem pracy nad albumem. Ten tekst mówi o poszukiwaniu drogi do domu i o tym, że jeszcze kiedyś ponownie się spotkamy. Dodam, że album jest dedykowany tej osobie.
„Miðdegi” to znów tekst o naszym przyjacielu Bacchus’ie, ale tym razem w bardziej pozytywnym świetle niż w „Rismál”. Można powiedzieć, że opowieść przedstawia zabawę z grupą przyjaciół, która trwa od popołudnia aż do poranka następnego dnia, a wszystko to jeden wielki odlot na skrzydłach Bacchusa.
„Nón” był dla mnie najtrudniejszym tekstem do napisania. Chodzi o nastrój zimy i nadejście nocy. Podobnie jak w przypadku wszystkich innych tekstów (napisałem co najmniej 4), tak i ten wiąże się z tematem albumu i polega na opisaniu nastrojów danego czasu. Ale w mojej głowie pojawiła się myśl, że czas nie musi odnosić się jedynie do pory dnia, może być również odniesieniem do okresu życia. Zaczynasz życie o północy, a potem słońce wschodzi tak jak i ty dorastasz i przechodzisz przez słoneczny dzień, do czasu aż słońce znów zaczyna regulować twoje życie. Te rzeczy i wzmianki o nich pojawiają się nawet w tekstach w takich fragmentach jak na przykład „ it’s hard to hold on to life’s summer-nón”, co oznacza, że trudno jest zatrzymać swoje najlepsze dni i chwile.
„Miðaftan” to znów tekst Addi’ego. Chodzi o powrót do domu po długiej podróży przez morze grzechu, a także bycie połkniętym przez ogromne czarne fale grzechu. To jest mój ulubiony tekst napisany przez Addi’ego. Myślę, że to bardzo osobista i szczera rzecz, do tego bardzo emocjonalna.
„Náttmál” to też tekst Addi’ego. Zresztą jeden najtrudniejszy do interpretacji, ale myślę, że dotyczy znowu podejmowania złych wyborów i podążaniu niewłaściwą drogą, ale też o próbie naprawiania tych błędnych decyzjii wypatrywaniu lepszej przyszłości.
Marcin: Zdjęcie na okładce albumu jest niesamowite, bardzo charakterystyczne i sugestywne. Kto jest autorem tego zdjęcia i jak odnosi się ono do muzyki? Jaka historia kryje się za tym zdjęciem? Opowiedz więcej o okładce, bo to niesamowita i piękna sztuka.
Guðmundur Óli Pálmason: Wszystkie zdjęcia znajdujące się w albumie są wykonane przez islandzkiego fotografa Ragnar’a Axelsson’a (RAX). Był on naszym ulubionym fotografem już od wielu lat, nawet napisałem o nim w gazecie, kiedy studiowałem fotografię. Chcieliśmy wykorzystać jego prace jeszcze przed „Köld”, ale nigdy nie odważyliśmy się go o to poprosić. Potem poznałem go osobiście, kiedy robił nam zdjęcie dla gazety i byliśmy po prostu oszołomieni tym spotkaniem, gdyż okazał się bardzo miłą osobą i wspaniałym facetem. Mężczyzna na okładce to stary islandzki rolnik, którego Rax był przyjacielem. Zrobił to zdjęcie na plaży Reynisfjara, które było częściowo własnością tego rolnika, który zmarł rok czy dwa lata temu.
Marcin: Moim zdaniem “Ótta” to w dużej mierze emocje i niepowtarzalny klimat? Nie uważasz?
Guðmundur Óli Pálmason: Tak, zgadzam się z tym 😉
Marcin: Jak opisałbyś brzmienie i muzykę na albumie ” Ótta „? Czym on się różni od poprzednich wydawnictw?
Guðmundur Óli Pálmason: Myślę, że „Ótta” jako album jest o wiele bardziej solidny jako całość w porównaniu do naszych dotychczasowych płyt. Cieszę się, że krytycy i fani wydają się również to rozumieć. Jestem mile zaskoczony, że ludzie nadal mają czas na to, aby wysłuchać album w całości, a nie tylko pół piosenki na YouTube.
Marcin: Co według ciebie jest najważniejsze w muzyce? Jakie uczucia chcesz przekazać słuchaczom?
Guðmundur Óli Pálmason: Myślę, że chodzi o to słodko gorzkie uczucie straty, tęsknoty za lepszymi czasami, ale także silnej nadziei. Dokąd idziesz gdy jesteś już na dnie? Idziesz do przodu! To dlatego moim zdaniem nie jesteśmy zespołem doom’owym, a nasza muzyka nie jest przygnębiająca. Z pewnością jest melancholijna, ale jest w niej również nadzieja, w tej melancholii.
Marcin: Który utwór na płycie jest dla ciebie najważniejszy?
Guðmundur Óli Pálmason: Wszystkie. Ten album to najważniejszy album jaki zrobiliśmy w naszej karierze z wielu różnych powodów.
Marcin: Co zainspirowało was do napisania tych utworów?
Guðmundur Óli Pálmason: Nasza wewnętrzna potrzeba tworzenia, potrzeba wyrażania nas samych, naszego ja oraz konieczność wydobycia rzeczy spoza przyjętych granic.
Marcin: Czy macie w planie nakręcenie nowego teledysku? Może macie już jakieś pomysły na scenariusz? I ewentualnie do którego utworu?
Guðmundur Óli Pálmason: Są plany na teledysk, ale na razie nie mogę za wiele zdradzić. Powiem tylko tyle, że teledysk zostanie przygotowany przez ten sam zespół, który zrobił video do „Fjara” (Bowen Staines i Gunnar ” Sir Gussi ” Guðbjörnsson). Teledysk będzie gotowy niebawem, więc bądźcie czujni!
Marcin: Jakie jest Twoje Top 5 najbardziej znaczących zespołów metalowych obecnie?
Guðmundur Óli Pálmason: Trudno powiedzieć, bo nie słucham za dużo metalu, przynajmniej nie takiego rodzaju, który można by nazwać muzyką czysto metalową. Bardziej zwracam uwagę na zespoły takie jak Swans, Fields of the Nephilim, Anathema, Strigaskór Nr.42, Kontinuum etc ..
Marcin: Jakie są według ciebie niezbędne elementy dobrego albumu metalowego?
Guðmundur Óli Pálmason: Znów trudne pytanie. To zależy od tego, co nazywamy metalem, jaki jest to rodzaj metalu i co chcesz poprzez niego uzyskać. To może być groove jak w przypadku Entombed i ich albumu „Wolverine Blues”, albo zimna agresja jak na „Pure Holocaust” zespołu Immortal, bądź ciemności Triptycon etc … to wszystko zależy od właściwego nastroju i odpowiednich okoliczności.
Marcin: Czy wiesz cokolwiek o polskiej scenie metalowej? Znasz jakieś polskie zespoły?
Guðmundur Óli Pálmason: Wiem, że Polska ma wiele światowej klasy zespołów death metalowych, takich jak Vader i Decapitated oraz death / black metal jak Behemoth, ale mam nadzieję, że w sercach polskich fanów metalu jest również miejsce na nieco lżejszy zespół taki jak nasz.
Marcin: Co chcesz coś powiedzieć waszym fanom w Polsce?
Guðmundur Óli Pálmason: Jesteśmy ogromnie podekscytowani powrotem do Polski. Tylko raz byliśmy tam wcześniej, było wówczas mnóstwo śniegu, pociągi wtedy nie jeździły i wiele osób przegapiło nasz występ. Od tego czasu mieliśmy wiele próśb od polskich fanów, aby powrócić do Polski. Zatem do zobaczenia wkrótce bracia i siostry w Polsce!
Marcin: Dziękuję bardzo za rozmowę i do zobaczenia wkrótce w Polsce!
Guðmundur Óli Pálmason: Dziękuję bardzo.