Na końcu swojego istnienia obracamy się w pył, stajemy się zjawami unoszącymi się pośród maszynerii i pustki.

Islandzki saksofonista, kompozytor i improwizator Tumi Árnason, członek takich zespołów, jak np. Grísalappalísa, The Heavy Experience i Purumenn, zdecydował się na wydanie swojego solowego albumu. Szybciutko przypomnę, że ostatnim wydawnictwem artysty był wydany w 2019 roku krążek „Allt Er Ómælið” (Reykjavík Record Shop; recenzja TUTAJ) nagrany w duecie z perkusistą Magnúsem Trygvasonem Eliassenem (ADHD, amiina, Moses Hightower, Tilbury, Geislar, K-Trió)

23 lipca 2021 roku  Tumi Árnason wydał swój nowy album, który zatytułował „ Hlýnun”. Na marginesie wspomnę o tym, że dane wydawnictwo ukazało się nakładem Reykjavík Record Shop na podwójnym winylu w kolorze marmurkowym, wykonanym z materiałów pochodzących z recyklingu. Rejestracją i miksowaniem omawianego materiału, w całości napisanego przez Tumi Árnasona, zajmował się Albert Finnbogason, zaś mastering wykonała Sarah Register. W nagraniach albumu udział wzięli: 

Tumi Árnason – saksofon tenorowy
Magnús Jóhann Ragnarsson – fortepian, rhodes, farfisa
Skúli Sverrisson – bas
Magnús Trygvason Eliassen – perkusja

Wydawnictwo „Hlýnun” (ang. Warming) to koncept album, który stara się zwrócić uwagę odbiorcy na temat kryzysu klimatycznego, zachodzących zmian klimatycznych na ziemi, a w szczególności tytułowego ocieplenia. Jak dowiadujemy się z informacji pochodzących od wydawcy  Tumi Árnason swoją osobliwą muzyką z płyty „Hlýnun” zaprasza słuchacza do dynamicznego sonicznego ekosystemu. Partie czterech instrumentów krążą tutaj wokół siebie, wymieniają się pomysłami i tworzą ważne pejzaże dźwiękowe. Żywa wielość, która rośnie i kwitnie, zyskuje równowagę, ale jest zagrożona przez wciąż postępującą hegemonię. Melodie ujawniają pieśni wymarłych ptaków, a z organów wybucha requiem dla życia. Schematy i maszyneria człowieka wdzierają się w kompozycję, budząc intensywność i zagrażając jej jedności. Członkowie gubią się w zamieszaniu, ekosystem cofa się i staje się apokaliptyczną atmosferą, sykiem i ciszą.

At the end we dissolve into dust and phantoms amid machinery and void”.

Podczas rejestracji materiału na „Hlýnun” spotkało się czterech wybitnych islandzkich instrumentalistów – ambitnych indywidualistów obdarzonych wyjątkowym talentem i niebanalnymi umiejętnościami. To spotkanie musiało się zakończyć sukcesem. I tak też się stało. Wsłuchując się w zawartość omawianej płyty możemy zauważyć, że panowie współpracują ze sobą po mistrzowsku. Wyraźnie słychać w ich grze inklinacje z różnymi, sporo od siebie oddalonymi gatunkami muzycznymi. Ich partie płynnie się przenikają, zlewają, oddzielają, by potem ponownie się połączyć. Fantastyczna synergia. To z pewnością musiała być świetna sesja nagraniowa. 

Brzmienie albumu „Hlýnun” stanowi mieszankę muzyki eksperymentalnej, free jazzu, improwizacji i dark ambientu. To płyta wielobarwna i wielowątkowa, uciekająca od utartych ścieżek i schematów, nie dająca zamknąć się w żadne konkretne ramy. Tumi Árnason operuje świetną jazzową i filmową retoryką, a także nordycką narracją. Między innymi dlatego jego kompozycji słucha się w tak dużym skupieniu i z jeszcze większym przejęciem. W śledzeniu nieregularnych, rozbudowanych i zawiłych struktur kompozycji wzbogaconych o liczne improwizowane frazy, intrygujące tematy i motywy, dysonanse, atonalności, harmonie i melodie, zaskakujące rozwiązania i nietuzinkowe, generowane i preparowane brzmienia, odnaleźć można naprawdę wiele przyjemności. Dodam, że delikatnie surrealistyczna i tajemnicza atmosfera tej muzyki mami słuchaczy, otacza go pewną dezorientacją, a co za tym idzie wciąga bez reszty w swój nieco zwariowany, ale za to arcyciekawy świat dźwięków, który działa na wyobraźnię i generuje w głowie przeróżne obrazy. To coś niesamowitego. Jestem pewien, że w tej muzyce zawarte jest mnóstwo emocji i historii.

Jeśli zastanawialiście się nad tym, czy da się jeszcze stworzyć coś niezwykłego w muzyce improwizowanej/eksperymentalnej/free jazz, to Tumi Árnason właśnie podaje Wam swój hipnotyczny i kontemplacyjny album „Hlýnun”, którym udziela jasnej odpowiedzi – tak, da się! Doprawdy, czy ktoś potrzebuje lepszej rekomendacji?

 

 

 

Tumi Árnason :: Hlýnun

1. I – Lungu 05:34
2. II – ‘Ō‘ō‘ā‘ā 07:51
3. III – Svart haf 12:32
4. IV – Söngur úr svartholinu 13:37
5. V – Um heimsslit, VI – Suð 08:34

 

 

 

 

Tumi Árnason : website / bandcamp

Tumi Árnason :: Hlýnun (recenzja)
5.0Wynik ogólny
Ocena czytelników 0 Głosów