Dzieciństwo, wspomnienia, inspiracje, muzyka i dużo więcej w rozmowie z Eivør.

 

Marcin: Na samym wstępie muszę Ci zdradzić, że ja i moja żona uwielbiamy Twoją muzykę, a szczególnie album „Bridges”, gdyż często go słuchaliśmy w ostatnich miesiącach naszej ciąży. A teraz nasza córka uspokaja się przy dźwiękach z tej płyty. Dziękujemy Ci za to.

Eivør: To piękne i wzruszające co mówisz. Dziękuję 🙂

 

Marcin: Powiedz proszę jakie są Twoje najpiękniejsze muzyczne wspomnienia, których doświadczyłaś w swoim rodzinnym domu lub okolicy, w której się wychowywałaś.

Eivør: Pamiętam, że kiedy byłam mała to lubiłam słuchać w domu śpiewu mojej mamy. Ona kochała śpiewać. Bardzo ją za to podziwiałam. Jej radość śpiewania sprawiła, że i ja zapragnęłam śpiewać. Pamiętam też, jak mój ojciec niemal każdego dnia pisał jakiś wiersz lub krótką historyjkę. A później czytał je nam w domu. Kochałam te chwile.

 

Marcin: A jakie osoby postrzegasz jako swoich „prywatnych twórczych mentorów”? Albo może zapytam inaczej, jakie osoby i zdarzenia miały największy wpływ na Twoją twórczość, na to co robisz już od tylu lat?

Eivør: Moimi pierwszymi mentorami byli moi rodzice. Jak już wspomniałam wcześniej mój ojciec był zawsze dobry w pisaniu i opowiadania historii, a moja mama zawsze śpiewała. Oni zachęcali mnie do tego, abym trzymała się tego, co kocham robić i dążyła do tego, aby być w tym coraz lepsza. Podobnie muzycy, z którymi pracowałem, a także inni ludzie, których spotkałam na swojej drodze życia również w jakiś sposób wpływali na moją pracę.
Dodam jeszcze, że w małej wiosce, w której dorastałam funkcjonowała również muzyczna społeczność – muzycy zbierali się i wykonywali razem muzykę. Była to dla mnie bardzo korzystna sytuacja i dobry początek na to, aby rozpocząć muzyczną podróż w tak młodym wieku.

 

Marcin: Czy jakiś artysta zrobił na Tobie duże wrażenie w dzieciństwie?

Eivør: Pamiętam dokładnie zdarzenie kiedy byłam na swoim pierwszym prawdziwym koncercie. Musiałam wtedy mieć około 10-11 lat. Artysta pochodził z Wysp Owczych, a był nim folkowy wokalista Hanus G Johansen. Byłam mocno zachwycona tym, w jaki sposób opowiadał historie swoim niskim i magnetyzującym głosem. To doświadczenie wywarło na mnie bardzo duże wrażenie. Było dla mnie z pewnością inspirujące i zachęciło mnie do pisania własnych piosenek. Muzyka może mieć duży wpływ na człowieka.

 

Marcin: Czy natura i krajobraz Wysp Owczych odgrywa jakąś rolę w Twojej twórczości? Czy w jakiś sposób powyższe kwestie są dla Ciebie jako artystki inspiracją?

Eivør: Wychowałem się bardzo blisko natury, dlatego żyje ona głęboko we mnie. Pośrodku oceanu Atlantyckiego natura może być czasami naprawdę bardzo dzika i szorstka. Z tego powodu ludzie mają tutaj ogromny szacunek dla przyrody. Natura zawsze przypomina mi, że nie jestem sama, że jestem częścią czegoś większego. To nie jest może coś, o czym myślę przez cały czas, ale jednak noszę to w sobie i jest to ze mną wszędzie gdzie jestem. Podsumowując, natura z pewnością jest obecna w mojej muzyce.
408301_10151157653250818_973605238_n

Marcin: A czym jest dla Ciebie muzyka?

Eivør: Jest dla mnie całym światem. Była od zawsze w moim życiu jak dobry przyjaciel, w dobrych i złych chwilach. Dla mnie muzyka i życie są ze sobą ściśle związane. Muzyka towarzyszy mi w każdej sytuacji, niezależnie od okoliczności jakie towarzyszą mi w moim życiu.

 

Marcin: Czy jest coś, co może powstrzymać Cię przed dalszym tworzeniem muzyki?

Eivør: O nie sądzę. To jest zbyt duża część tego, kim jestem.

 

Marcin: Gdybyś mogła wybrać jeden album, który mogłabyś zabrać ze sobą na bezludną wyspę, to co by to było? Uzasadnij proszę swój wybór.

Eivør: Byłby to album Nick’a Drake’a zatytułowany „Five leaves left”. Nigdy nie zmęczyłabym się słuchając tej płyty.

 

Marcin: Gdyby istniała możliwość cofnięcia się w czasie to do jakiej dekady chciałabyś się przenieść na chwilę, aby zasmakować bezpośrednio jej muzyki?

Eivør: Tak naprawdę to w każdej dekadzie pojawiali się wielcy artyści, ale fajnie byłoby odwiedzić i doświadczyć lat 60-tych i 70-tych.

 

Marcin: Twój nowy album pojawił się dokładnie 15 lat po Twoim debiucie. Czy często myślisz o tym, ile czasu minęło między nowym krążkiem „Bridges”, a kiedy w 2000 roku wydałaś swój pierwszy album „Eivør Pálsdóttir”?

Eivør: Wiele rzeczy wydarzyło się od czasu, kiedy wydałam swój pierwszy album w wieku lat 16. Myślę o tym od czasu do czasu, zwłaszcza kiedy słyszę swoje stare nagrania z pierwszego albumu. Jestem dumna z mojego debiutanckiego albumu, a równocześnie szczęśliwa zdając sobie sprawę z tego, że od tego czasu rozwinęłam się muzycznie i odważyłam się spróbować nowych rzeczy.

 

Marcin: W jaki sposób podsumowałabyś te ostatnie 15 lat?

Eivør: To była niesamowita i ekscytująca przygoda, podczas której miałam możliwość poznać siebie z wielu różnych stron. Były wzloty i upadki. Moja ciekawość w muzyce doprowadziła mnie do podjęcia wielu trudnych wyzwań. Zmieniłam się też na wiele sposobów od kiedy zaczęłam pisać muzykę. Jestem szczęśliwa i cieszę się z tego, gdzie znajduję się obecnie. Ale oczywiście wciąż dalej się uczę.

 

Marcin: Jaka była dla Ciebie najważniejsza lekcja, którą dostałaś do tej pory od życia?

Eivør: Nie brać niczego za pewnik

 

Marcin: Byłaś bardzo młodą wokalistką, kiedy zaczynałaś swoją karierę. Dziś jesteś jedną z najbardziej znanych na świecie artystek pochodzących z Wysp Owczych. Jak się z tym czujesz?

Eivør: Jestem wszystkim wdzięczna.

11892081_770169936425258_604895548399254615_n

Photo by Golli

 

Marcin: Przemysł muzyczny przeszedł wiele zmian w ciągu ostatnich lat, czy to w jakiś sposób wpłynęło na Ciebie?

Eivør: Istotnie nastąpiło wiele zmian. Momentami było to trochę przerażające, ale równocześnie było to też doświadczenie poniekąd ciekawe. Zmiana jest zazwyczaj nieco przerażająca, ale przecież otwiera też nowe drzwi, daje nowe możliwości i zmusza do myślenia w nowy, inny sposób.

 

Marcin: A jaki był Twój najbardziej wzruszający lub niezwykły moment, który doświadczyłaś jako muzyk?

Eivør: Wow, trudno odpowiedzieć na to pytanie. Myślę, że największą radość sprawia mi, kiedy moja muzyka może być jak lustro, w którym inni mogą odnaleźć siebie, kiedy inni mogą rozpoznać siebie w moich piosenkach.

 

Marcin: Która z Twoich piosenek jest dla Ciebie najważniejsza?

Eivør: Nie myśl sobie, że mogłabym wybrać tylko jedną. Wszystkie one znaczą coś dla mnie, w ten czy inny sposób.

 

Marcin: W Twoich albumach odnaleźć można wiele różnych stylów muzycznych. Czy jest jakiś gatunek muzyki, który chciałabyś jeszcze poruszyć, a który dotychczas nie został przez Ciebie wykorzystany?

Eivør: Wszystkie moje różnorodne doświadczenia były dla mnie ważnymi lekcjami i doprowadziły mnie do miejsca, w którym jestem dzisiaj, muzycznie. Tak naprawdę nigdy nie miałam żadnego planu ani zamiaru, aby wypróbowywać różne gatunki – to właściwie działo się jedynie z powodu mojej ciekawości. W każdym razie wszystkie gatunki to tylko nazwy i etykiety, które przypisujemy muzyce, aby czuć się przez to bezpieczniej albo żeby lepiej ją zrozumieć. Nie zamierzam wypróbować innych gatunków, ale raczej tworzyć coś uczciwego, coś co będzie wychodziło prosto z mojego serca.

 

Marcin: W takim razie gdybyś miała możliwość współpracować z jakimkolwiek muzykiem lub zespołem na świecie, to kto by to był?

Eivør: Hmmm… Z przyjemnością podjęłabym się współpracy z Massive Attack lub Radiohead.

 

Marcin: Co wolisz bardziej: pracę nad nowym albumem w studio czy wykonywanie muzyki na żywo?

Eivør: Są to dwie różne rzeczy i nie jestem pewna, co lubię bardziej. Wydaje mi się, że do pełni zadowolenia potrzebuję tych dwóch rzeczy. Proces tworzenia muzyki może być bardzo radosny, kiedy wszystko idzie gładko, ale poszczególne elementy trafiają na odpowiednie miejsce i kiedy nagle powstaje coś, co przed chwilę jeszcze nie istniało. Ale może też być bardzo frustrujące, gdy okazuje się, że rzeczy nie wychodzą tak, jak chcesz czy jak tego oczekiwałeś. Natomiast koncertowanie i występy – kiedy jest publiczność, to piosenki zaczynają tak naprawdę żyć, a kiedy jest to specyficzne połączenie i porozumienie z ludźmi, to wtedy wydarza się prawdziwa magia.

 

Marcin: W 2012 roku wyszłaś za mąż za farerskiego kompozytora Tróndur Bogason. Czy małżeństwo ma wpływ na Ciebie, jako na prywatną osobę, ale też jako na artystę?

Eivør: Tak. Tróndur ma na mnie bardzo dobry wpływ. Jest kompozytorem i w ciągu ostatnich lat napisaliśmy razem sporo muzyki. Wspólnie też produkowaliśmy moje ostatnie trzy albumy. Uwielbiam z nim pracować i podziwiam go za różne rzeczy, zarówno jako człowieka jak i artystę.

 

Marcin: Pracujesz z mężem od kilku lat. Jakie są wady i zalety pracy z mężem-muzykiem?

Eivør: Uwielbiam pracować z Tróndurem. Mam duży szacunek dla jego muzycznej inteligencji i twórczego podejścia do mojej muzyki. Pracujemy razem nie tylko dlatego, że jesteśmy parą, ale zdecydowanie bardziej z tego powodu, że lubimy pracować ze sobą i cały czas zaskakiwać siebie twórczo. To jest bardzo inspirujące. Zaletą współpracy z rodziną jest to, że jesteście bardzo blisko siebie i nie musimy się rozdzielać. Większość prac wykonujemy w domu. Natomiast wadą jest to, że czasem trudno nam się zatrzymać w tym twórczym procesie, bo oboje kochamy tworzyć muzykę. Jeśli chodzi o równowagę to z pewnością trzeba nauczyć się tego, jak oddzielać pracę od po prostu bycia parą. Myślę, że wychodzi nam to coraz lepiej.

 

Marcin: W jaki sposób odnajdujesz równowagę pomiędzy muzyką, a innymi obowiązkami i życiem prywatnym?

Eivør: Moja muzyka i moje życie są ze sobą nierozerwalnie powiązane, przenikają się ze sobą i idą w parze na wielu poziomach. Czasami jest to dla mnie trudne, aby być „normalną” i robić normalne rzeczy, takie jak na przykład spędzać czasu na plaży lub pójść z przyjaciółmi do kina na film. Moja głowa jest zawsze pełne muzyki, dlatego spędzam dużo czasu w domu, pracując nad moimi muzycznymi pomysłami. Ale ważne jest, aby czasami wyciągnąć wtyczkę i pozostawić te rzeczy choć na chwilę i oddać się czemuś innemu. Wciąż się tego uczę i muszę przyznać, że wychodzi mi to coraz lepiej.

 

Marcin: Czy planujesz coś specjalnego z okazji 15 lat na scenie? Masz jakiś pomysł na to, żeby to uczcić?

Eivør: Słuszna uwaga. Może faktycznie powinnam coś zaplanować 😉
eivor_cover_

Marcin: Porozmawiajmy teraz o Twoim ostatnim albumie „Bridges”, którego premiera miała miejsce w lutym bieżącego roku. Moim zdaniem to naprawdę piękna kolekcja kompozycji wypływających z serca i duszy. Twój unikalny styl muzyki brzmi tak eterycznie i duchowo. Opowiedz jak powstał ten album.

Eivør: Większość piosenek na „Bridges” została napisana podczas mojej podróży, którą odbywałam przez ostatnie 2 lata. Lubię pisać, gdy jestem daleko od domu, ponieważ wtedy można zobaczyć rzeczy z innej perspektywy. Można też odkryć nowe „prawdy”, których nie jest się w stanie zobaczyć, kiedy jest się w środku tego wszystkiego. Kiedy piosenki były ostatecznie skończone i gotowe na spotkanie ze światem, udałam się na Wyspy Owcze, aby nagrać album w jednym z moich ulubionych studio: Studio Bloch w Tórshavn. Pracowałam nad albumem przez kilka tygodni wraz z mężem, który wyprodukował go ze mną, a także z Mikaelem Blakiem, który zagrał na basie i perkusistą Høgni Lisbergiem. Chciałam przygotować muzykę dość prostą, minimalistyczną, zbudowaną z kilku starannie dobranych elementów. Chciałam, aby brzmienie płyty było w dużej mierze akustyczne i żeby towarzyszyła mu prosta elektronika i subtelne aranżacje smyczkowe. Jestem bardzo dumna z efektów i wyniku końcowego. Mam duże szczęście, że pracuję z grupą tak niesamowitych ludzi.


Marcin: No właśnie. Podobnie Magnus Johannessen również towarzyszył Ci przy pracy nad tym albumem. To twój długoletni współpracownik.. Jak to jest pracować z nim po raz kolejny?

Eivør: Tak to prawda, ja i Magnus znamy się od długiego czasu. Jest świetnym pianistą. To jeden z tych muzyków, który ciągle się rozwija. Za każdym razem kiedy słyszę, jak on gra, to czuję jakby dotykał mojej duszy. Jestem mu bardzo wdzięczna, że zagrał na „Bridges”.

 

Marcin: A co możesz mi powiedzieć o pracy z Høgni Lisberg, Mikael Blak, Angelika Nielsen i Andreas Tyklaer Restorff, którzy również pojawiają się na albumie?

Eivør: Z Mikaelem i Høgnim pracowałam od wiele lat. Mikael zagrał również na mojej debiutanckiej płycie, i na nowej płycie znów jesteśmy razem. Pozytywne w pracy z tymi dwoma muzykami jest to, że kiedy próbuję im wyjaśnić jakieś muzyczne kwestie i robię to niejasno i nielogicznie, to oni i tak wiedzą o co mi chodzi. I zawsze mają swój znaczący wkład twórczy. Natomiast Angelika i Andreas są genialni w tym co robią i wykonali świetną robotę na płycie.

 

Marcin: Addi800 zajmował się miksowaniem materiału na Twój poprzedni album „Room”. Co skłoniło Cię do tego, aby płytę “Bridges” też oddać w jego ręce?

Eivør: Addiemu zawsze udaje się znaleźć i uzyskać dźwięk oraz brzmienie, jakie dokładnie szukam. Nigdy nie spotkałem nikogo, kto pracuje tak intensywne i tak szybko jak on. Kocham jego energię i to, że rozumie moją muzykę.

 

Marcin: A jak nawiązałaś współpracę z Mandy Parnell, która przeprowadziła mastering album?

Eivør: Polecił mi ją Addi, kiedy pracowaliśmy nad albumem „Room”. Mandy jest jednym z najlepszych inżynierów masteringu, z jakimi kiedykolwiek pracowałam.

 

Marcin: Powiedz coś więcej o okładce albumu. Kto ją wykonał?

Eivør: Autorką okładki do „Bridges” jest Heidi Andreassen. To artystka pochodząca z Wysp Owczych. Widziałem wcześniej niektóre z jej ilustracji i bardzo polubiłam jej „świat”. Wtedy pomyślałam, że byłaby idealną osobą do stworzenia okładki do „Bridges” i nie myliłam się co do tego. Rozmawiałyśmy kilka razy na skype’ie i wysłałyśmy pomysły tam i z powrotem. Koniec końców jestem bardzo zadowolona z wyniku jaki uzyskałyśmy. Jeśli przyjrzymy się okładce bliżej to zobaczymy, że ma ona wiele warstw i znaczeń – historii i symboli. To bardzo charakterystyczne dla prac Heidi. Mają one dużą głębię.

 

Marcin: Dlaczego nazwałaś album „Bridges„?

Eivør: Podczas procesu przygotowania płyty, tytuł „Bridges” stał się samoistnie wyznacznikiem dla całego albumu. Występują różnego rodzaje mostów, które zabierają cię z jednego miejsca do drugiego. Zmieniają sposób myślenia i sposób patrzenia na świat. Teksty na albumie też bardzo często odnoszą się do relacji między ludźmi – przyjaźni, miłości, straty. Czasem potrzeba „dystansu”, aby zobaczyć rzeczy wyraźniej.

 

Marcin: A co skłoniło Cię do wyboru „Remember me” na pierwszy singiel promujący album?

Eivør: Cóż, myślałem, że jest to dobry reprezentant dla całego albumu, a poza tym jest to utwór otwierający „Bridges”. Zawsze mam trudności z podjęciem decyzji w tego typu kwestiach, bo jestem głęboko zaangażowana we wszystkie kompozycje. Dlatego zazwyczaj pomagają mi w tym znajomi 😉

 

Marcin: Słowa wydają się być bardzo ważnym aspektem Twojej muzyki. Teksty na „Bridges” poruszają tematy wiary, nadziei, miłości, tęsknoty i wspomnień. Pojawia się w nich też trochę cierpienia. Zdecydowanie dominuje kwestia różnych relacji między ludźmi. Są też odniesienia do rodziców. W tym miejscu nasuwa się dość oczywiste pytania: co było inspiracją dla Ciebie przy tworzeniu tych tekstów?

Eivør: „Bridges” przesiąknięty jest tęsknotą za domem, a także tematem przyjaźni i miłości.
Utwory na tej płycie faktycznie mówią o relacjach i doświadczeniach, które kształtują się jako osobę. To właśnie te rzeczy inspirują mnie do pisania takich tekstów. W tym co piszę jest też odrobina melancholii, ale poza tym też wyznania miłości i wdzięczności.

11870633_770174796424772_7269750416929724620_n

Photo by Golli

 

Marcin: Czy możesz powiedzieć coś więcej o tematach poszczególnych utworów na płycie – ze swojego punktu widzenia, jako autora?

Eivør: Zwykle staram się nie wyjaśniać własnych tekstów, unikam ich interpretowania dla innych osób. Wiesz, gdy spędzasz tak wiele czasu pisząc teksty, będąc dokładnym w doborze odpowiednich słów, to później kiedy o nich zbyt dużo mówię to mam poczucie jakbym wyrządzała im krzywdę. Chcę, aby utwór mówił sam za siebie – a odbiorca, żeby znalazł własną interpretację danego tekstu. Niemniej jednak wybrałam kilka utworów i wyjawię jakie historie kryją się za nimi:

Bridges” – to utwór tytułowy, który bardzo dobrze reprezentuje album. Piosenka jest o mostach pomiędzy ludźmi i miejscami.

Faithful friend” – to historia starych znajomych, których drogi życia się rozeszły. Jednak w każdym z nich już na zawsze pozostała duża część ich wspólnej przyjaźni. Napisałem ten tekst na balkonie we Włoszech, mając na myśli swojego dobrego przyjaciela. Czasami można zapomnieć o tym, aby powiedzieć innym ludziom i przyjaciołom, kim są dla nas i jak dużo znaczą. Myślę, że ten utwór to mój sposób na przekazanie staremu przyjacielowi, że był cennym klejnotem w moim życiu i że jestem mu za to wdzięczna.

Purple flowers” – dwa lata temu u mojej matki zdiagnozowano raka, niemal zaraz po śmierci ojca. Było to dla mnie bardzo trudne, bo kiedy się o tym dowiedziałam byłam z dala od niej i moich małych sióstr. Na szczęście ona wygrała bitwę, a dziś jest silniejsza i bardziej energiczna niż kiedykolwiek. Ta piosenka została napisana dla niej w czasie jednej z moich podróży.

„Morning song” – to piosenka o pozostawieniu za sobą starych obciążeń i zajęciu się nowymi rzeczami. Musisz nauczyć się tego, że ty sam nie jesteś swoimi smutkami czy błędami, one jedynie towarzyszą ci w życiu.

 

Marcin: Uczucia i emocje są bardzo wyraźne na tym albumie. A jak ważne są one w Twoim życiu?

Eivør: Myślę, że jestem osobą bardzo emocjonalną, a przynajmniej tak mi się wydaje, bo łatwo się wzruszam, gdy doświadczam czegoś pięknego. Myślę, że dla muzyka uczucia i emocje są WSZYSTKIM. Tym przecież w swojej istocie jest muzyka.

 

Marcin: Jak postrzegasz miłość? Czym Twoim zdaniem jest miłość?

Eivør: Piszę o miłości przez całe życie. Myślę, że wszystkie moje piosenki to w pewien sposób piosenki o miłości. Miłość jest czymś, co jest większe od nas samych i czyni nas lepszymi. Pozwolę sobie pożyczyć słowa od Edena Ahbeza, który dobrze to opisał: „Najwspanialszą rzeczą jakiej się kiedykolwiek nauczysz, to po prostu kochać i być kochanym”. (To fragment tekstu do utworu “Nature Boy” napisanego dla Nat King Cole w1947 roku – przyp. red.)

 

Marcin: Czy jest jeszcze jakiś projekt, o którego realizacji ciągle marzysz?

Eivør: To ten, który obecnie kończę. Mam na myśli mój kolejny album „SLØR”. Będzie to „siostra” dla wydawnictwa „Bridges”. Wszystkie teksty na nowy album zostały napisane w tym samym okresie co do piosenek na „Bridges”, jedynie tekst w utworze „SLØR” jest w moim ojczystym języku farerskim. Podczas tworzenia piosenek, teksty przychodziły mi do głowy w taki sposób, że chciałam napisać je po angielsku, a chwilę potem pojawiała się myśl o farerskich tekstach – pewnego rodzaju lustrzane odbicie. Większość piosenek zostało napisane w parach. W związku z tym te dwa albumy są różnymi pracami, ale stanowią jedność. To jest mój „projekt marzenie”, nad którym pracuję od ponad 2 lat.

 

Marcin: Ostatnie pytanie na koniec. Co chciałabyś powiedzieć swoim fanom w Polsce?

Eivør: Ja po prostu nie mogę się doczekać kiedy w końcu przyjadę do Polski i podzielę się z Wami moją muzyką.

 

Marcin: Dziękuję bardzo za rozmowę i mam nadzieję do zobaczenia niebawem w Polsce!

Eivør: Dziękuję. Dziękuję też za bardzo ciekawe pytania. To była dla mnie przyjemność móc na nie odpowiedzieć.