noialbinoi_plakat

„Nói albinói”

tytuł oryginalny: Nói albinói

reżyseria: Dagur Kári

scenariusz: Dagur Kári

obsada: Tómas Lemarquis, Elín Hansdóttir, Þröstur Leó Gunnarsson, Anna Fridriksdóttir, Pétur Einarsson, Hjalti Rögnvaldsson, Kjartan Bjargmundsson, Þorsteinn Gunnarsson

muzyka: Slowblow

zdjęcia: Rasmus Videbæk

rok produkcji: 2003

zwiastun: tutaj

 

 

 

EDDY: Nói albinói – o debiucie Dagura Kàriego

noialbinoi_1

Edda to najważniejsza islandzka nagroda filmowa, przyznawana od 1999 roku w Reykjavíku. Ceremonia ich wręczenia odbywa się corocznie w październiku bądź listopadzie. W 2003 roku film Nói albinói zwyciężył w pięciu kategoriach (film roku, aktor roku, aktor drugoplanowy roku, reżyser roku, scenariusz roku), a w jeszcze czterech (dwie aktorki drugoplanowe roku, aktor drugoplanowy roku i nagroda dla profesjonalisty roku: dźwięk/obraz) był nominowany.

Zdolny, ale leniwy, pyskaty, bystry, bez przyjaciół, outsider – taki jest, Nói, główny bohater pierwszego fabularnego filmu Dagura Kàriego. Licealista z zadatkami na geniusza, a jednak bez szacunku do szkoły czy nauczycieli. Za tym wszystkim kryje się samotność, niezrozumienie, brak wsparcia. Trzeba przyznać, że islandzki reżyser lubi i potrafi bawić się kliszami.

W recenzji Dobrego serca wspomniałam o schemacie charakterystycznym dla twórczości Kàriego. I trzymając się go na drodze Nóiego musi pojawić się kobieta – Iris. Z nią główny bohater wydaje się być szczęśliwy, razem planują uciec z małej, smutnej Islandii na Hawaje. W jego życiu coś zaczyna się zmieniać, pojawia się nadzieja.

noialbinoi_2

Na razie mogłoby się wydawać, że ta recenzja dotyczy jakiejś romantycznej, sztampowej fabuły. Jednak ci, którzy widzieli choćby jeden film Kàriego wiedzą, że romans to tylko jeden z wątków, reżyser bowiem lubuje się w dramatach. I Nói albinói jest zdecydowanie najbardziej gorzkim dziełem tego reżysera.

Czegokolwiek byś nie zrobił, będziesz żałował. Na tym motywie z filozofii Sørena Kierkegaarda opiera się koncepcja filmu. Świat naprawdę wydaje się być zwrócony przeciwko Nóiemu, wróżby zwiastują nieszczęście. Mimo to cały dramat jest – jak zawsze – pełen czarnego humoru, specyficznego dla Dagura Kàriego. Choćby tylko dla takich smaczków jak scena z negocjowaniem głębokości grobu warto obejrzeć ten film. A już koniecznie dla pewnej bardzo krótkiej i bardzo krwawej sceny, która spokojnie mogłaby być żywcem wyjęta z twórczości Tarantino (ale bez obaw – ludzie o słabych nerwach też mogą się nią rozkoszować i nie zamykać oczu).

noialbinoi_3

Na koniec warto jeszcze wspomnieć o stronie technicznej filmu. Sam obraz może bowiem zaskoczyć. We wszystkich swoich filmach Kàri bawi się kolorystyką. Często używa niebieskich filtrów, co nadaje zdjęciom chłodu. Jednak w jego pierwszej fabule filtr ten jest bardzo intensywny, czasem wręcz zmienia kolor skóry bohaterów na niebieski. To ciekawy zabieg, który dystansuje widza do całości, w pewien sposób hipnotyzuje i sugeruje, że całość to tylko sen.

Nói albinói jest niepowtarzalny. Uważam, że to jeden z najlepszych islandzkich filmów i podziwiam 29-letniego wówczas reżysera, dla którego był to fabularny debiut.