Wydawałoby się, że miłośnicy Islandii wiedzą o niej już wszystko. W wielu klubokawiarniach lub knajpach podróżniczych co i raz można posłuchać o niezwykłej podróży na wyspę, obejrzeć fotorelację z samotnej wyprawy albo po prostu poznać tajemnice taniego podróżowania na Islandię.

O tym, że warto tam pojechać, mówić nie trzeba – w końcu w ostatnim czasie jest to jedna z najpopularniejszych destynacji turystycznych w Polsce. A jednak członków Studenckiego Klubu Islandzkiego znudziły już kawiarniane gawędy i przewodnickie anegdoty. Postanowiliśmy dać głos tym, którzy Islandię kochają do tego stopnia, że poświęcili jej choć część swojej naukowej kariery. W dniach 19-20 maja na Uniwersytecie Warszawskim odbyła się pierwsza ogólnopolska konferencja studencko-doktorancka w pełni poświęcona Islandii –  ISLANDIA: Geografia. Kultura. Społeczeństwo.

IMG_5166

fot. Patrycja Wojtas/ TUTAJ TAM

 

„CEL JEST PROSTY – ROBIMY KONFERENCJĘ NAUKOWĄ. Burza mózgów i działanie.”

Tak brzmiał opis zamkniętej facebookowej grupy SKI Ráðstefnan, którą utworzyliśmy już ponad rok temu dla tych członków SKI, którzy chcieli zaangażować się w zorganizowanie konferencji.  Wbrew pozorom nie było to takie łatwe; szukanie sali, wypełnianie wniosków, bieganie po Kampusie UW z dokumentami po podpisy odpowiednich osób… A do tego stałe wymienianie się pomysłami i pilnowanie terminów oraz wzajemne motywowanie się do działania na grupie. W styczniu mogliśmy oficjalnie ogłosić, że konferencja się odbędzie: sala była zaklepana, Julek Podgórski zrobił świetny plakat i ruszyliśmy z Call for papers. Zakładaliśmy, że chętnych do wystąpienia będzie niewielu, rozesłaliśmy więc informację o konferencji do wszystkich pracowników naukowych w Polsce związanych z Islandią czy Skandynawią. Wstępnie to im proponowaliśmy ewentualne wystąpienia, martwiąc się, że nie starczy nam prelegentów na dwudniową konferencję. Jakie było nasze zdziwienie, kiedy po przedłużeniu terminu nadsyłania abstraktów nasza klubowa skrzynka pękała w szwach, a w ostateczności zgłosili się do nas studenci i doktoranci z całej Polski i to niestety o wielu więcej, niż mogliśmy pomieścić w programie!

Nadesłane propozycje tematów, a raczej ich różnorodność i interdyscyplinarność bardzo nas ucieszyły. Szczególnie, że zgłosili się specjaliści z dziedzin, o których nawet nie pomyśleliśmy, a ich abstrakty były naprawdę interesujące. Po konsultacjach z naszymi opiekunami naukowymi: doktorem Romanem Chymkowskim i doktorem Włodzimierzem Pesselem, dokonaliśmy niezbędnej selekcji, choć staraliśmy się zachować jak najwięcej zgłoszeń – to dlatego program był wypełniony po brzegi, a początek obrad planowany już na godzinę 8:30, co wielu stałych bywalców konferencji naukowych mocno dziwiło.

W kwietniu i maju dopinaliśmy wszystko na ostatni guzik; zaprosiliśmy doktora Jakuba Morawca i doktora Przemysława Czarneckiego do udziału w wydarzeniu towarzyszącym, na którym wraz z Anną Kaiper opowiadali o sagach islandzkich w oparciu o książkę ich autorstwa – „Sagi islandzkie. Zarys literatury staronordyckiej”, załatwiliśmy stolik na pokonferencyjną integrację, dopinaliśmy program, produkowaliśmy torby z maskonurem. W przeddzień konferencji do późnego wieczora ustawialiśmy stoły i przepiękne, ale jednak zdecydowanie ciężkie, wydruki autorstwa Zuzanny Konarskiej, która uświetniła całe wydarzenie wystawą swoich zdjęć z Islandii „Beyond Adaptation”.

Jeszcze w czwartek 19 maja do godziny 9:00 byliśmy wszyscy mocno zdenerwowani. Co, jeśli jakiś prelegent nie przyjdzie? A jeśli rzutnik przestanie działać? Czy warnik zagrzeje wodę na kawę? Czy wszyscy znajdą drogę do sali nr 200 w budynku Samorządu? I czy w ogóle dopisze publiczność? Na szczęście tyle było bieżących spraw do załatwienia, że obawy zniknęły niemalże z wybiciem godziny 9:00. Pierwsi goście znaleźli sobie miejsca jeszcze przed czasem, a doktor Roman Chymkowski szybko rozładował atmosferę swoim wystąpieniem otwierającym konferencję. Jako typowy antropolog i socjolog kultury, rozpoczął swoje wystąpienie od statystyk.  Studencki Klub Islandzki jest kołem naukowym działającym pod auspicjami Instytutu Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego, obchodzącego w tym roku swoje 40-lecie, więc działalność SKI zajmuje dokładnie ¼ historii samego Instytutu. Mówił też o dwóch pionierskich publikacjach traktujących o kulturze islandzkiej, ale w tym miejscu nie wypada się już tyle chwalić.  Zresztą wszystkie dotychczasowe działania SKI pokazała krótka prezentacja z maskonurem w tle, który krocząc dzielnie po osi czasu pokazywał najważniejsze momenty z naszej 10-letniej historii.

IMG_5229

fot. Patrycja Wojtas/ TUTAJ TAM

 

Geografia. Kultura. Społeczeństwo

Zgodnie z naszym zamiarem, pragnęliśmy przedstawić naszym słuchaczom pełny obraz Islandii. Odłożyć na bok stereotypy i luźne skojarzenia, ale porządnie zanalizować wyspę pod wieloma kątami. Już w nazwie konferencji zaproponowaliśmy trzy dyscypliny, którym chcieliśmy się przyjrzeć: geografii, kulturze i społeczeństwu, jednak różnorodność nadesłanych abstraktów pozwoliła nam znacznie rozszerzyć ten wachlarz, dlatego ostatecznie podzieliliśmy obrady na sześć paneli tematycznych, starając się chociaż częściowo usystematyzować tematy wystąpień. Konferencję rozpoczęliśmy panelem GEOGRAFIA/ GEOLOGIA, ale już tu znalazły się wystąpienia bardzo zróżnicowane. Bowiem  pierwszy referat nie dotyczył geografii, ale archeologii; Marta Bura i Janusz Janowski z Pracowni Skanerów 3D Instytutu Archeologii UW zaprezentowali wyniki swoich badań w tzw. Jaskini Echa. Zaraz po nich występowali jednak studenci Wydziału Geologii UW, Jagoda Kobuszewska i Tomasz Bieńko, którzy opowiadali o minerałach i budowie wulkanicznej Islandii. Po krótkiej dyskusji zajęliśmy się poważnie geografią; Julian Podgórski opowiedział o wymiarze fraktalnym wybrzeża Islandii i metodzie „kroczkowej”, a Jagoda Kowalczyk o islandzkiej faunie. Pierwszy panel dał nam zatem wiedzę w pigułce na temat przyrody Islandii; mogliśmy zdementować legendarną już plotkę o tym, że na Islandii rzekomo nie ma drzew i  zrozumieć, że przewodnikowe określanie islandzkiego krajobrazu „księżycowym” ma geologiczne uzasadnienie.  Sądzę, że taka konkretna wiedza na sam początek rozmów o Islandii była świetnym pomysłem – w kolejnych panelach dowiedzieliśmy się bowiem, jak istotny dla islandzkiej kultury jest sam motyw natury i jej związku z człowiekiem.

Drugim ważnym „fundamentem” naszej wiedzy o Islandii były wystąpienia w panelu LITERATURA/HISTORIA, bardzo jednak okrojonym, bo ograniczającym się głównie do historii średniowiecznej i najnowszej. Z uwagi jednak na fakt, że to właśnie pierwsze wieki osadnictwa na Islandii i czasy Wikingów są najczęściej eksploatowane przez kulturę islandzką, a literatura staroislandzka jest wciąż żywym źródłem inspiracji dla sztuki i literatury współczesnej, wystąpienie Patrycji Strzeszkowskiej o funkcji performatywnej run oraz referaty Moniki Jasek i Anny Kowalewskiej o dokonaniach Wikingów wyczerpały niejako ten temat. Wątek sag islandzkich, niepodjęty w programie konferencji, został dokładnie omówiony na spotkaniu towarzyszącym pierwszemu dniu konferencji, gdzie autorzy książki „Sagi islandzkie. Zarys dziejów literatury staronordyckiej” uzupełnili tę lukę. Swego rodzaju przeciwwagą do historii dawnej było wystąpienie Karoliny Wojciechowskiej, w którym porównywała dwa bliskie sobie kraje: Islandię i Finlandię jako dwa bieguny Skandynawii. Poprzez analizę różnych zachowań kulturowych i dziejów historycznych wykazała, że kraje te mogą mieć ze sobą więcej wspólnego niż z pozostałymi państwami nordyckimi.

IMG_5104

fot. Patrycja Wojtas/ TUTAJ TAM

Problem poszukiwania tożsamości narodowej i burzliwych dziejów XX-wiecznego romantyzmu pojawił się już w trzecim panelu SZTUKI WIZUALNE. Agata Sutkowska i Emiliana Konopka omawiały go na przykładzie wybranych przedstawień malarskich, głównie pejzażu. Z kolei dwa pozostałe wystąpienia odnosiły się już do czasów współczesnych; Katarzyna Dudziak przedstawiła fenomen reykjawickiego street artu, zaś Aleksandra Owczarz przeprowadziła socjologiczną analizę najnowszych filmów islandzkich, prezentując portret dwudziesto- i trzydziestolatka w kinie Islandii. To ostatnie wystąpienie wywołało spore kontrowersje, gdyż proponowana przez Olę typologia zawierała między innymi typy mężczyzny w kryzysie wieku i triumfującej kobiety. Podczas luźniejszej części dnia otrzymaliśmy nawet swego rodzaju „reklamację”, że zestaw prelegentów był mocno sfeminizowany, ale przebywający wówczas na sali panowie niezbyt jednogłośnie bronili się w dyskusji. Ostatecznie obrady zakończyliśmy wspólną rozmową na świeżym powietrzu, a potem wspominanym już spotkaniem o sagach islandzkich.

W drugim dniu konferencji rozpoczęliśmy od kultury, a mianowicie panel KULTURA/SPOŁECZEŃSTWO był odpowiedzią na nasze wyobrażenia i dotychczasową wiedzę o Islandii. Aneta Feręczkowska wprowadziła nas w wciąż budzący wątpliwości problem wiary dzisiejszych Islandczyków w elfy i huldufólk. Wszyscy znamy medialne historie o przerwaniu budowy drogi z uwagi na kamień, który okazał się domem elfów, ale ile w tych informacjach prawdy na temat wiary samych Islandczyków? Jak twierdzi Aneta, wyspiarze niechętnie przyznają się do wiary w „ukrytych ludzi”, jednak mimo wszystko zachowują ostrożność w przypadku miejsc legendarnie przypisanych elfom. Co więcej, wiara te jest mocno związana z typologią wyspy, mianowicie Islandczycy emigrujący na przykład do Kanady traktują huldufólk jedynie jako barwny element rodzimego folkloru. Następnym fenomenem, którego nie mogło zabraknąć, był puryzm językowy omawiany przez Hannę Sitarz, która – jak sama wielokrotnie podkreślała – zainteresowała się tematem z pozycji artystki, a nie lingwistki, którą nie jest. Na kilku wybranych przykładach pokazała na czym polega islandzkie dążenie do unikania wszelkiego rodzaju zapożyczeń. Zagadnienie to rozwinął potem w dyskusji doktor Czarnecki, nauczyciel języka islandzkiego, mówiąc, że istnieją trzy grupy islandzkich odpowiedników dla wyrazów obcego pochodzenia. Do jednej z nich należą słowa takie jak  banan (isl. banani), które zachowały obce brzmienie, bo po prostu islandzki odpowiednik wydawał się zbyt komiczny (tutaj: „krzywy owoc”). O islandzkim jedzeniu zresztą opowiedziała nam bardzo plastycznie Agnieszka Jastrząbek, czego dowodem sam tytuł prezentacji „Nie taki rekin straszny jak go malują”, choć oczywiście wielu wie, że hákarl odstraszyć może przede wszystkim swoim zapachem.

W drugiej części panelu skupiliśmy się głównie na społeczeństwie. Paulina Bukalska poruszyła bardzo ważny i ciekawy temat genealogii na wyspie. Wychodząc od faktu, że Islandczycy jako mała populacja przywiązują dużą wagę do odkrywania własnego pochodzenia, co doprowadziło do utworzenia bazy danych genealogicznych wszystkich mieszkańców wyspy, zwróciła uwagę na kontrowersje związane z firmą biofarmaceutyczną deCODE, która wykorzystywała te dane do własnych badań. Skoro o rodzinie i dziedziczeniu już mowa, to Marcin Gołąb przedstawił obraz dzieciństwa we współczesnej Islandii, natomiast Sara Kapek zaprezentowała historię Sólheimar, pionierskiej wioski ekologicznej, której założycielka zajmowała się między innymi opieką nad chorymi dziećmi.

IMG_5199

fot. Patrycja Wojtas/ TUTAJ TAM

 

Islandia nie dla wszystkich?

Wystąpienia wchodzące w skład przedostatniego panelu EKONOMIA/TURYSTYKA traktowały już o najnowszym obliczu Islandii, jej sytuacji ekonomicznej oraz zaletach i wadach wciąż rozrastającego się sektora turystycznego. Były tematy polityczne; Anna Czepiel porównywała islandzką i polską kulturę polityczną, ale nie zabrakło też tematu kryzysu z 2008 roku. Katarzyna Growiec analizowała przemiany dobrostanu psychicznego i kapitału społecznego po kryzysie, natomiast Agnieszka Pudełko przedstawiła pomysły kreatywne Islandii, które pozwoliły wyspiarzom odbić się od dna. Jednym z takich pomysłów jest organizacja corocznego festiwalu Icelandic Airwaves czy promowanie pięknych krajobrazów islandzkich jako scenografii w przemyśle filmowym.

Islandczycy zarabiają na turystach, ale też na nich tracą. Weronika Pokojska w swoim wystąpieniu „1,5 miliona, czyli wpływ turystyki na przyrodę, kulturę i społeczeństwo” przedstawiła szybki i duży wzrost turystki w ostatnich latach. Zawarta w tytule suma to prognozowana na 2016 rok liczba zagranicznych turystów, która zaludni wyspę, tym samym przekraczając nawet czterokrotnie jej populację. Wiąże się to z wieloma troskami, takimi jak zapewnienie odpowiedniej infrastruktury i przygotowanie bezpiecznego dostępu do atrakcji turystycznych. Kiedyś bowiem dziura w nawierzchni drogi czy ostry klif zostawiane były bez oznaczeń, bo każdy Islandczyk zdawał sobie sprawę z zaistniałego niebezpieczeństwa, dzisiaj zaś państwo wydaje dużo pieniędzy na akcje ratowania bezmyślnych turystów wpadających w przeręble czy zbaczających z trasy. Ma to także wpływ na dziedzictwo naturalne i niszczenie delikatnej przyrody, a także irytacje społeczeństwa: wzrastający biznes turystyczny prowadzi do absurdu, kiedy sklepy z pamiątkami zastępują lokalne sklepy z żywnością. Co równie ważne, wzrastająca liczba turystów związana z pojawieniem się tanich lotów (także z Polski) wcale nie wiąże się ze wzbogaceniem islandzkiej gospodarki; wielu przyjezdnych nie zostawia na wyspie zbyt wielu pieniędzy, wybierając podróżowanie autostopem, nocleg w namiocie i konserwy na obiad.

IMG_5128

fot. Patrycja Wojtas/ TUTAJ TAM

Panel podsumowała Joanna Kostana z próbą analizy mitu Ultima Thule i odpowiedzią na pytanie „dlaczego podróżujemy na Islandię?”. Przedstawiła ona wyobrażenia Islandii jako wyspy idealnej wynikające z różnych relacji polskich podróżników. Jej wystąpienie było świetnym wprowadzeniem do ostatniego panelu POLACY NA ISLANDII, który udowodnił skalę i wagę obecności Polaków na Islandii. Jako największa grupa mniejszościowa wyspy, Polonia islandzka od lat stara się integrować w większych miastach. O obywatelskim wymiarze tej integracji opowiadała Monika Nowicka z Collegium Civitas, zwracając uwagę między innymi na Polaków starających się o islandzkie obywatelstwo. Problem polskich imigrantów kontynuowali Marek Szajda oraz Marta Rycak, oboje posługując się danymi z badań i rozmów przeprowadzonych z Polakami na wyspie, skupiając się na tym, jak Polacy widzą i traktują Islandczyków, ale również na motywach ich migracji, gdzie przyczyny ekonomiczne stanowią tylko część. Z kolei wieloletni prezes Studenckiego Klubu Islandzkiego, Łukasz Bukowiecki, zamknął panel i tym samym całą konferencję wystąpieniem „Islandia nie dla wszystkich”, w którym podsumował niejako nasze wyobrażenia i związki łączące z Islandczykami. Mówił o początkach zainteresowania Polaków islandzką kulturą poprzez muzykę i filmografię, ale też o fałszywych przekonaniach, takich jak to, że pieniądze z funduszy europejskich płyną do Polski przede wszystkim z Islandii (tak naprawdę wspierają nas przede wszystkim Norwegowie).

Łukasz, być może nieświadomie, postawił bardzo istotne pytanie. Czy Islandia jest dla wszystkich? Odkąd coraz więcej Polaków może pozwolić sobie na podróż do legendarnej Ultima Thule, jej egzotyczność i utopijność zaczyna się zacierać. Kiedyś ekskluzywna i tajemnicza wyspa znana tylko wąskim gronom jej sympatyków, a przez ogół społeczeństwa mylona z Irlandią czy kulturą islamską (sic!) zdaje się tracić coś ze swojej wyjątkowości. Dyskusje po referatach, a także bardziej już prywatne rozmowy przy kawie lub piwie pozwoliły na zintegrowanie się środowiska „islandologicznego” w Polsce, ale też wymianę doświadczeń i wspomnień. Mam jednak wrażenie, że nad wieloma miłośnikami Islandii wisiała niewypowiedziana obawa przed „odczarowaniem” Krainy Ognia i Lodu, przed zbanalizowaniem jej walorów poprzez chęć przyciągania turystów. Choć nie rościmy sobie prawa do „jedynego słusznego” podróżowania na wyspę, mamy nadzieję, że podjęte na konferencji wątki pozwolą jedynie, aby wyjeżdżający tam Polacy, na stałe czy tylko na wakacje, mieli świadomość bogactwa kulturowego i przyrodniczego tego wspaniałego miejsca na ziemi.

IMG_4976

fot. Patrycja Wojtas/ TUTAJ TAM