Po podjęciu decyzji o ślubie oraz chęci „umagicznienia” tej chwili w Islandii podjęliśmy pierwsze kroki, aby zorientować się w kwestiach przepisów, wymogów i formalności z tym związanych.
Dlatego w tej sprawie napisaliśmy do konsulatu polskiego w Reykjaviku. Życzylibyśmy sobie i każdemu, aby tak wyglądał kontakt z każdym urzędem, jak to miało miejsce w tym przypadku. Konsulat udzielał nam jasnych i wyczerpujących wypowiedzi, tłumaczono nam i wyjaśniano wszelkie wątpliwości. Traktowano nas ze zrozumieniem i dużą cierpliwością. W tym miejscu należą się duże wyrazy szacunku i szczere podziękowania z naszej strony kierowane pod adresem konsulatu.
Po dopełnieniu wszystkich wymaganych formalności zdecydowaliśmy się na odbycie podróży poślubnej w Islandii. Spędzenie tego czasu we dwoje w tym miejscu, będąc na nowej drodze życia i jednocześnie będąc w drodze, podróżując.
Pojawiały się u nas pytania: jak ta podróż ma wyglądać? Co chcemy zobaczyć? Wcześniej poznaliśmy już Reykjavik, jak również jego okolice bliższe i dalsze. Znana nam jest południowo zachodnia część wyspy. Podróżowaliśmy także przez śródziemie Islandii – interior. Zwiedziliśmy północ i północny wschód wyspy.
Ustaliliśmy, że tym razem chcemy zobaczyć fiordy zachodnie, jak również wschodnią i południową część Islandii. Nie pozostało nam zatem nic innego jak po prostu zdecydować się na podróż dookoła świata islandzkiego.
Poniżej prezentujemy w ogólnym zarysie aktualną trasę naszej podróży. Trzymajcie mocno kciuki!
Jesteśmy bardzo ciekawi jak będzie tym razem. Czasami pojawia się delikatna nutka obawy. Czy będzie tyle samo magii co poprzednio? Myślimy, że jednak tak. Głęboko w to wierzymy. Jesteśmy podekscytowani ślubem i podróżą.
Zaczęło się wielokrotne analizowanie map i czytanie przewodników. Obliczanie odległości, dodawanie i odejmowanie kilometrów. Obserwowanie warunków i zmian pogodowych. Przyglądanie się stanom dróg i ich przejezdności. Poszukiwanie noclegów, obiektów i miejsc, które chcielibyśmy zobaczyć.
Pierwsze podsumowania nie wyglądały dobrze i nie rokowały pozytywnie.
Pogoda trudna do przewidzenia, niestabilna. Występowanie zamkniętych, nieprzejezdnych bądź trudno przejezdnych dróg. Trzeba wszystko dokładnie sprawdzić, żeby wykluczyć niemiłe niespodzianki. Nie potrzebujemy przecież sytuacji, aby zawracać po drodze z trasy i nadkładać kolejne kilometry. Nie chcemy przysparzać sobie niepotrzebnych problemów i fundować sobie dziwne trudności. Dodatkowo okazało się, że wiele obiektów i miejsc jest zamkniętych, a otwiera się je dopiero w sezonie turystycznym, czyli od maja/czerwca. Podobnie z miejscami noclegowymi. Sprawą oczywistą jest to, że odpada nocowanie w namiocie lub aucie. Za zimno.
Islandia wydaje się być o tej porze roku uśpiona, mało dostępna i mało przyjazna dla osób przybywających spoza wyspy. Ale nas to nie zniechęca. Osobom, którym naprawdę zależy na dotarciu do Islandii i mają wystarczająco dużo energii, na pewno uda się pokonać trudności. Potrzeba tylko poświęcić nieco więcej czasu na przygotowania i zorientowanie się w danej sytuacji. Niewiarygodnie pomocny jest w tym internet, a jeszcze bardziej znajomi i przyjaciele.
Zatem obudzimy Islandię.
Mapy, przewodniki, drogi, miejsca… po kilku dniach analiz i symulacji wszystko zaczyna się nam śnić w nocy. Mamy wrażenie jakby nasze mózgi pracowały 24 godziny na dobę, nie zważając na potrzeby snu.
Synchronizowanie miejsc, czasu i odległości. Dopasowywanie miejsc noclegowych do trasy. Tym razem już dokładniej i szczegółowiej. Momentami bywało łatwiej, wszystko układało się jak w dobrze znanych puzzlach, kiedy każdy kawałek pasuje do kolejnego. Częściej jednak napotykaliśmy różnego rodzaju trudności. Musieliśmy wycofywać się z pewnych pomysłów, znaleźć sposób na pokonanie trudności lub na ich ominięcie. Ciągłe dokonywanie zmian i modyfikacji.
W końcu jakoś udało nam się poskładać wszystko w jedną całość. Pozostawiliśmy jednak miejsce i przestrzeń na spontaniczność oraz to, co przyniesie los, któremu będziemy starać się pomagać. Odległości podliczone. Miejsca wybrane. Noclegi zarezerwowane. Trzy pierwsze noce w stolicy, a następne noce każda w innym miejscu. Miejsca te różnią się od siebie, a każde ma swoją ciekawą historię i niebanalną specyfikę.
W naszych głowach pojawiają się kolejne pomysły, którymi wkrótce się podzielimy. Będzie ciekawie.
Obecnie przeszliśmy do kolejnego etapu przygotowań, czyli dokonywania dodatkowych potrzebnych na tą okoliczność zakupów, jak również pierwszych prób pakowania bagażów. Walczymy z dylematami na temat tego co wziąć, a czego nie zabierać. Co się przyda, a co jest zbędne, bez czego damy sobie radę. Wiemy już, że dużo miejsca zajmą nam „akcesoria ślubne” oraz sprzęt fotograficzny, itp. Zobaczymy co z tego wyjdzie.