Postaw mi kawę na buycoffee.to

Jeśli podoba Ci się to co robimy i chciałbyś nam dać o tym znać, możesz po prostu postawić nam kawę. Będzie nam miło. Poczujemy się lepiej i zmotywuje nas to do dalszego pisania.

Spotyka się Islandczyk, dwóch Polaków i Australijczyk. Wchodzą razem do studia nagrań i… Nie, to nie jest kawał. Ta historia wydarzyła się naprawdę.

Kookaveen to stosunkowo nowa nazwa na islandzkiej scenie grindcore. W skład zespołu wchodzą:

Mik Annetts – wokal
Rob-D – gitara
Tadeusz Jankowski – bas, chórki
Kristján B. Heiðarsson – perkusja

1 października 2021 roku Kookaveen wydał w sieci swój debiutancki album „The Crime of Humanity”. Okładkę płyty przygotował Tomasz „Hal” Halicki, zaś za logo odpowiada César Valladares.

Jak głosi notka prasowa – międzynarodowa grupa weteranów z Kookaveen, która ma swoją siedzibą w Islandii ciężko pracowała, aby stworzyć swój debiutancki album. „The Crime of Humanity” to 17-utworowy atak na zmysły, który cuchnie oldschoolowymi wartościami i klimatem, wypełniony riffami, chwytami, wybuchami i krzykami. Na marginesie dodam, że termin kookaveen to islandzkie określenie na „gówniane wino”.

Brzmienie albumu „The Crime of Humanity” stanowi fuzję death metalu, d-beat, hardcore punka i grindcore’a. Elementy niby znane i ograne, ale Kookaveen podaje je w taki sposób, że słucha się ich z przyjemnością. To co rzuca się od razu w uszy przy okazji muzyki tej kapeli to zachowanie odpowiedniej równowagi pomiędzy jej gatunkowym szaleństwem i ciężarem, a równoczesną lekkością motywów i chwytliwością kompozycji. Jest potężnie i  masywnie, ale dość czytelnie. Nad wszystkim góruje agresywny i chrapliwy wokal Mika. Utworom nie brak pomysłów, a widać to przede wszystkim wtedy, gdy słucha się materiału w całości. I chociaż grind rządzi się swoimi własnymi prawami to na płycie nieustannie coś się dzieje i nie ma czasu na nudę. Podobnie bezkompromisowość kolejnych numerów jest uderzająca. Zespół rozpiera energia, zaś wykreowane przez nich brzmienie w zestawieniu z grindowymi pociskami ma powalającą moc.

The Crime of Humanity” to od początku do końca brutalna i dzika jazda solidnie nasycona brudnym i druzgocącym graniem, które dewastuje otoczenie. Efekt ekstremalności jak najbardziej został zachowany. Mordercze kawałki pełne są bezpośredniej wściekłości, szaleństwa i jadowitych wrzasków, krzyków i porykiwań. Słuchacz szybko daje się wciągnąć w tornado, jakim jest Kookaveen. Mnie to bierze. Lubię szukać drogi w intensywnej i obłąkańczej zamieci. To naprawdę niezły krążek.

Nie będę się tutaj dłużej rozwodził nad zawartością płyty The Crime of Humanity”. Proponuję wrzucić muzę Kookaveen do odtwarzacza, podkręcić volume na maksa i fruuu. Życzę przyjemnych wrażeń.

 

Kookaveen :: The Crime of Humanity

1. Utter Garbage 01:31
2. The Champagne’s Shit 02:16
3. In Graves 02:30
4. A Spear Has No Branches 01:41
5. Servitude 00:45
6. Herald of War 02:00
7. Pointless 01:08
8. Abuse 00:34
9. Working Class Fuck-up 00:50
10. Crump’s A Tunt 00:30
11. Single Bullet Theory 01:51
12. The Killjoy Is I 01:50
13. Primed For Failure 01:31
14. Holding Pattern 01:25
15. Pandemic 01:39
16. The Crime of Humanity 0a1:58
17. Jazzy Fog O’er Reykjavík/You Suffer (Napalm Death cover) 01:17

 
Kookaveen : facebook / bandcamp

Kookaveen :: The Crime of Humanity (recenzja)
4.4Wynik ogólny
Ocena czytelników 0 Głosów