Kristinn Kristinsson to islandzki gitarzysta, kompozytor i producent, który obecnie mieszka i pracuje w Berlinie.
Kristinn Kristinsson debiutował w 2018 roku solowym albumem „Module”. Dwa lata później ukazało się drugie wydawnictwo artysty pod tytułem „I” (2020, recenzja TUTAJ), nagrane wspólnie z Michaelem Heidepriem – szwajcarskim muzykiem, perkusistą, improwizatorem i kompozytorem.
26 marca 2021 roku Kristinn Kristinsson wydał swój nowy solowy album zatytułowany „Amidst”, wydany przez Acna Rusd. Materiał na album został nagrany w trakcie trzech nocy – 12, 16 i 31 stycznia 2020 roku w Reykjavíku. Jego miksami zajmował się samodzielnie Kristinn Kristinsson, a mastering wykonał Rafael Anton Irisarri z Black Knoll Studio (NY). Okładkę przygotował Ludwig Wandinger. Album powstał przy wsparciu Icelandic Music Fund, Tónlistarsjóður.
Co ciekawe muzyka z „Amidst” została zarejestrowana na magnetofonie jednośladowym i powstała całkowicie w wyniku improwizacji. Album stanowi dźwiękowy zapis dokumentujący stan melancholii, jaką odczuwa się po powrocie do rodzinnego miasta, w tym przypadku jest to Reykjavik, do którego artysta powrócił po kilku latach spędzonych za granicą (mieszkał w Berlinie). Wykorzystując mocno przetworzoną gitarę Kristinn Kristinsson rozszerza surową energię przeciągłych dźwięków strun, wypełniając widmowe spektrum szumem i harmoniami. Dopowiem, że szumy te przypominają zimne i zmierzwione fale morskie opływające Islandię.
Album „Amidst”, podobnie jak debiutanckie wydawnictwo artysty, oferuje nam muzykę całkowicie instrumentalną, podzieloną na siedem obszernych fragmentów oznaczonych rzymskimi cyframi. Zawartość omawianego wydawnictwa stanowi muzyka, a może raczej powinienem powiedzieć soniczne zjawisko, które mieni się migotliwym blaskiem minimal, drone i ambient. Osobliwy i hipnotyzujący swym brzmieniem materiał rozciągnięty został przez artystę w czasie i przestrzeni, na szkielecie długich gitarowych ramion wzmocnionych rozproszonym i zwielokrotnionym szumem, który sprawia wrażenie rozchodzenia się w świątynnej przestrzeni.
Improwizowane nagrania Kristinna Kristinssona utrzymane są w tajemniczej i metafizycznej atmosferze, która hipnotyzuje słuchacza natchnionym nastrojem, nutą skandynawskiej melancholii oraz zdumiewającym liryzmem. Trans i medytacja. Równocześnie kompozycje te spychają słuchacza w rejony klaustrofobiczne, które można rozpatrywać w kategoriach „głębinowych”. Brzmi to ascetycznie i monochromatycznie, zresztą taki charakter dobrze oddaje okładka tej płyty, a jednak tak bardzo, bardzo ładnie. Zupełnie jakby pomiędzy tymi dźwiękami było coś jeszcze. Zresztą wyraźnie wydaje się na to wskazywać tytuł albumu „Amidst”. Dziwnie wciągający świat. Niezaprzeczalnie wart uwagi.
Kristinn Kristinsson :: Amidst
1. I 06:14
2. II 06:48
3. III 08:48
4. IV 05:21
5. V 07:49
6. VI 06:46
Kristinn Kristinsson : website / bandcamp / spotify