58eec0bfcc3c3.aspx

 

 

Autor: Guðmundur Andri Thorsson

Tytuł polski: „Miasteczko w Islandii”

Tytuł oryginału: „Valeyrarvalsinn

Tłumaczenie: Jacek Godek

Data wydania w Polsce: 19 kwietnia 2017

Wydawnictwo: Wielka Litera

Liczba stron: 192

 

 

 

 

 

To będzie najpiękniejsza książka, jaką przeczytasz w tym roku.

Jeśli chcesz poczuć, na czym naprawdę polega prostota szczęścia, nie czytaj poradników. Po prostu odwiedź mieszkańców tego miasteczka.

* Opis książki: Opowieść o mieszkańcach małego miasteczka, ludziach z krwi i kości, szczerych i prostych, których codzienność może i jest brutalna i surowa, ale przecież to co największe i najlepsze w życiu przejawia się w rzeczach najmniejszych. 16 opowieści, ściśle ze sobą powiązanych, każda dzieje się w czasie dwóch (tych samych) minut. Tyle wystarczy, żeby poczuć codzienność ich życia – czasem twardego i szarego, lecz po prostu zachwycającego. W małym miasteczku ścieżki życia mieszkańców przeplatają się ze sobą i choć wszyscy świetnie się znają, nikt tak naprawdę nie wie, co kryje się w głowie sąsiada i zakamarkach jego pamięci. W tej książce atmosfera Islandii jest wyczuwalna na każdym kroku.

* źródło opisu: tutaj

 

14390737_10210699516510330_5313179180761735174_n

 

Guðmundur Andri Thorsson – jest redaktorem, dziennikarzem, krytykiem literackim i pisarzem urodzonym w Islandii w 1957 roku. Uzyskał stopień naukowy z literatury w 1983 roku na Uniwersytecie Islandzkim. Zaczął pracować jako krytyk literacki jeszcze w latach osiemdziesiątych. Dotychczas napisał kilka powieści. Jego debiutancka powieść ukazała się w 1988 roku. Pisze również artykuły, ma swoją stałą rubrykę w gazecie Fréttablaðið. Wielokrotnie nagradzany prestiżowymi nagrodami literackimi za swoje powieści, w których w wyjątkowy sposób portretuje islandzkie społeczeństwo.

 

 

Recenzja książki:

 
Miasteczko w Islandii” to dość niepozorna książka. Ot kilkanaście krótkich opowieści o mieszkańcach typowego małego islandzkiego miasteczka. Miasteczka, w którym niby wszyscy się znają i wiedzą o sobie wszystko. Ale czy tak jest faktycznie? Okazuje się, że tak naprawdę pomimo tego, że ścieżki życia tych mieszkańców ciągle się przeplatają, to nikt do końca nie wie co siedzi w głowie i sercu drugiej osoby. Bo z jednej strony ludzie ci są prości i szczerzy, a z drugiej jednak skryci i niewylewni w dzieleniu się swoimi emocjami. To jak bycie samotnym w tłumie. Każdy z czymś się zmaga, a najbardziej z sobą samym. Mówi się, że czas goi rany. Można jednak odnieść wrażenie, że tak naprawdę to pamięć z biegiem czasu ulega zniekształceniu. Wtedy wspomnienia albo blakną, albo nabierają zupełnie innych kolorów, przez to przeszłość staje się pełna nowych znaczeń.

Guðmundur Andri Thorsson ukazuje w swojej powieści losy niewielkiej społeczności, rozgrywające się na tle czasem lżejszych, a kiedy indziej cięższych czasów. Czytelnik bardzo szybko wczuwa się w codzienność tego życia. Bo jest ono bliskie każdemu z nas, niezależnie od tego jak i gdzie żyjemy. Podstawowe wartości wszędzie są takie same i niezmienne. Kiedy milknie hałas współczesnego życia przekonujemy się, że to co najlepsze w naszym życiu przejawia się w rzeczach najmniejszych, chociażby w drobnych gestach i prostych słowach. Szczęście to jedynie chwile radości, wzruszeń i zachwytu. A szczególnie wyraźnie widać to w życiu małego islandzkiego miasteczka, w którym rytm wyznacza natura i codzienne rytuały.

Miasteczko w Islandii” to klimatyczna i wzruszająca opowieść, momentami pełna nostalgii i wzruszeń, ale nie pozbawiona też kojącego ciepła i poczucia humoru. Czasem te różne elementy łączą się nierozerwalnie. Guðmundur Andri Thorsson pokazuje zwykłą ludzką codzienność w interesujący sposób. Udowadnia nam jak wiele dzieje się w życiu zwyczajnych, szarych ludzi. Fabuła rozwija się tutaj bez pośpiechu, budowana jest stopniowo niczym misternie splatająca się sieć zależności. Autor wiele miejsca poświęca emocjom i myślom swoich bohaterów. Jest to o tyle istotne, że w ich życiu nierzadko wiele się zmienia; do głosu dochodzą też polityczne i ekonomiczne problemy związane z niedawnym kryzysem gospodarczym w Islandii. Przeskakujemy zatem od jednego bohatera i jego historii do następnej postaci i innych zdarzeń. A wraz z każdym kolejnym rozdziałem powieść układa się w całość, nabiera wtedy szerszego znaczenia i sensu.

Guðmundur Andri Thorsson niewątpliwie ma talent. Pochwalić należy go przede wszystkim za poetycki styl, ale także za wykreowanie sugestywnego islandzkiego klimatu, przedstawienie klarownego portretu społeczności oraz trafne oddanie emocji bohaterów. Autor w przekonujący sposób pokazał nam życie małego miasteczka, powoli obnażając prawdę o kilku jego mieszkańcach, ich kompleksach, lękach, obawach, o ambicjach i marzeniach. W tych prostych historiach zawiera się życiowa głębia, stąd w powieściowym mikroświecie odbijają się jak w lustrze problemy współczesności. I trzeba przyznać, że to prowokuje do wielu refleksji.

Lektura książki „Miasteczko w Islandii” pozwala na chwilę oderwania od codziennego, pędzącego świata. Ta krótka powieść jest wciągająca i zapierająca dech w piersiach. Prosta lecz na swój sposób piękna i wzruszająca, pełna ulotnych emocji. Czyta się ją z przyjemnością. Takich książek nie spotyka się dziś wiele.