„Islandia albo najzimniejsze lato od pięćdziesięciu lat”
Autor: Piotr Milewski
Wydawca: Świat Książki
Data wydania: 14 listopad 2018
Liczba stron: 256
* Opis książki:
Siódmego czerwca 1613 roku do zatoki Nesvogur na półwyspie Snafellsnes wpływa statek handlowy z Bremy. Na pokładzie stoi Daniel Vetter, Morawianin, członek Jednoty Braci Czeskich. Ma dwadzieścia jeden lat. Nie wiemy, jak wygląda, nie zachował się bowiem żaden jego portret. Możemy sobie wyobrazić, że na jego twarzy rysuje się zmęczenie morską podróżą, a w sercu ciekawość siłuje się ze strachem. Ćwierć wieku później, w roku 1638, w prowadzonym przez Vettera warsztacie typograficznym w Lesznie, ukazuje się książka pod tytułem Islandia albo Krótkie opisanie wyspy Islandyji. Wieść o pierwszym opisie wyspy wydanym w języku polskim roznosi się lotem błyskawicy po Europie.
Wydany przez Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Islandzkiej reprint dzieła Daniela Vettera wpadł mi w ręce, gdy szukałem inspiracji do podróży. Przeczytałem Islandię.. . w jeden wieczór. Przerzucając ostatnią stronę, wiedziałem, że opisuje ona dokładnie miejsce, które chcę odwiedzić.
Zapakowałem książkę Morawianina do plecaka i pojechałem na Islandię.
W 1613 r. brat czeski Daniel Vetter udał się w młodzieńczą, egzotyczną podróż na Islandię, którą opisał w wydanej w wielkopolskim Lesznie pasjonującej relacji z pobytu na wyspie. Czterysta lat później jego śladami na wyspę udał się Piotr Milewski i pozostawił swój opis. Przeczytałem jego książkę. Z wypiekami na twarzy! Polecam!
prof. dr hab. Dariusz Rott
miłośnik Islandii, od ponad trzydziestu lat bada życie i działalność Daniela Vettera
Dawno, dawno temu, pewien Czech wypowiedział po polsku zdanie, które zostało zapisane w Księdze Henrykowskiej. Inny osobnik posługujący się czeskim jako pierwszym językiem, i również dawno temu, odbył podróż na daleką wyspę. Opisał ją po polsku. W Polsce też książkę wydał. A Piotr Milewski do pewnego momentu podąża śladami morawskiego antytrynitarza, choć opowiada nam własną historię. Długo czekałem na takie przedstawienie Islandii.
Hubert Klimko-Dobrzaniecki
* źródło opisu: Wydawnictwo Świat Książki– tutaj
Piotr Milewski – wędrowiec, pisarz, fotograf. Urodził się w 1975 roku w Chełmie, a wychował w Opolu. Studiował w Poznaniu, Wiedniu, Pasawie, Filadelfii, Sapporo i Otaru. Dziewięć lat spędził w Japonii. Stypendysta Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Autor bestsellerowych książek Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej (2014) i Dzienniki japońskie. Zapiski z roku Królika i roku Konia (2015). Współautor książki Hokkaido – Japonia bez gejsz i samurajów (2006). Dwukrotny laureat Nagrody Magellana Magazynu Literackiego „Książki”. Nominowany do nagrody magazynu „National Geographic Traveler”. Współpracuje z polskimi i japońskimi czasopismami oraz z prasą polonijną. / piotrmilewski.com
Recenzja:
Jak zawsze z wielką ochotą sięgnąłem po kolejną publikację traktującą o Islandii i… mam problem z książką Piotra Milewskiego „Islandia albo najzimniejsze lato od pięćdziesięciu lat”. Zresztą nie jeden problem, a kilka. Zacznijmy jednak od plusów. Inspiracją do podróży na Islandię i do napisania niniejszej książki była dla Piotra Milewskiego lektura Daniela Vettera pt. „Islandia albo krótkie opisanie wyspy Islandyji”, który na wyspę popłynął w roku 1613, a w 1638 roku wydał zapis z tej wędrówki. Bardzo fajny punkt wyjścia. Podoba mi się nawiązanie to wyprawy rozgrywającej się przed wiekami, jak również obecne przedstawienie podróży rozgrywającej się na dwóch płaszczyznach czasowych – tej aktualnej, współczesnej Milewskiego i tej opartej na cytatach pochodzących z dziennika z XVII wiecznej podroży Vettera. Ten zabieg wypada atrakcyjnie.
Pierwsze strony „Islandia albo najzimniejsze lato od pięćdziesięciu lat” zapowiadają ciekawą lekturę. Mamy tutaj atrakcyjny styl i język, plastyczne opisy krajobrazu i pogody, trafne spostrzeżenia autora dotyczące natury historycznej, gospodarczej i społecznej Islandii. Milewski z pewnością potrafi pisać. Jego relacja z założenia ma charakter bardzo osobisty i refleksyjny, bo autor podróżuje samotnie autostopem. Niestety po obiecującym początku z każdą kolejną stroną opowieść Milewskiego dostarczała mi coraz więcej powodów do irytacji.
Z pewnością jest to wynik tego, że na polskim rynku znajduje się już sporo pozycji na temat Islandii, które ukazały się w ostatnich latach. Stąd „Islandia albo najzimniejsze lato od pięćdziesięciu lat” niewiele wnosi w tym zakresie. Co z tego, że autor przedstawia nam motywy historyczne czy społeczne, skoro już je doskonale znamy. Dlatego zamiast zaskoczenia otrzymujemy monotonność i przewidywalność. Nie dowiadujemy się niczego nowego. Jeśli chodzi o bardziej szczegółowe informacje o Islandii to zdecydowanie poleciłbym zajrzeć do innych książek. Na tym tle książka Milewskiego wypada blado, brak jej świeżości i niepowtarzalności.
Ponadto po pewnym czasie coraz bardziej zaczęły mierzić mnie w „Islandia albo najzimniejsze lato od pięćdziesięciu lat” fragmenty patetyczne, a także dziwne fantazje, wizje czy też senne odjazdy autora. Miały one być refleksyjne? Filozoficzno-egzystencjalne? Może, ale mnie one nie przekonały. Zupełnie. Wydawały mi się w najlepszym przypadku rozmyte, w najgorszym – mocno pretensjonalne i żenujące. Wojaż autostopem też nie uczynił tej lektury wyjątkową. W obecnych czasach żaden to wyczyn ani super przygoda. Aktualnie ten sposób podróżowania i zwiedzania świata jest czymś naturalnym i powszechnym. Nie uczyniło jej bardziej atrakcyjną nawet odtworzenie trasy podróży Daniela Vettera. Przykro mi, ale to prawda. Zresztą gdzieś po drodze historia ta się mocno rozmyła. Co więcej w trakcie swojej autostopowej podróży Milewski często powraca do trudów wędrówki po kraju, w którym pogoda i natura są nieprzewidywalne i nieprzyjazne. Przecież znamy to, albo z własnych doświadczeń, albo z wcześniejszych lektur. Autor nie szczędzi też opisów spotykanych po drodze atrakcji, które też w żadnym stopniu nie magnetyzują ani nie ciekawią. Ale najbardziej drażniące są spotykania z przypadkowymi ludźmi (Islandczykami, jak i obcokrajowcami), a raczej nie same spotkania co dialogi – papierowe i banalne, albo sprawiające wrażenie niebywałych i naciąganych.
Nie chcę stwierdzać, że książka „Islandia albo najzimniejsze lato od pięćdziesięciu lat” jest zła, bo dostrzegam w niej także pozytywne kwestie. Jeśli miałabym komuś ją polecić, to raczej osobom, które o Islandii wiedzą niewiele lub nic. Zaś dla tych, którzy znają Islandię przynajmniej w jakimś zakresie, ta lektura jest zbędna. Na temat Islandii powstały lepsze pozycje. Mnie ta lektura w żaden sposób nie poruszyła. Nie dowiedziałem się z niej niczego nowego. Ale co ważniejsze, nie poczułem na jej kartach również prawdziwej pasji ani miłości. Dla mnie osobiście nie jest ona wynikiem czegoś co w człowieku długo dojrzewa i głęboko zapuszcza w nim swoje korzenie. Za to mam wrażenie szybkiego zachłyśnięcia się autora Islandią i zauroczenia wyspą. Ale nie miłości do niej.
„Islandia albo najzimniejsze lato od pięćdziesięciu lat” Piotra Milewskiego nie zachwyciła mnie, ani nie porwała. Przeczytałem ją z pewną obojętnością, a momentami nawet przewracałem oczami z zażenowania. Podróż autora miała ciekawe założenia, miała być pielgrzymką, ale finalnie ja jej nie kupiłem.