106700-niebo-i-pieklo-jon-kalman-stefansson-1

Autor: Jón Kalman Stefánsson

Tytuł polski: „Niebo i piekło

Tytuł oryginału: „Himnaríki og helviti

Tłumaczenie: Przemysław Czarnecki

Data wydania w Polsce: 18 maja 2011

Wydawnictwo: W.A.B.

Seria: Don Kichot i Sancho Pansa

Liczba stron: 224-240

 

Przekleństwem jest mieć ręce, a nie mieć nimi kogo objąć” (cytat z książki)

 

* Opis książki:

Długa zimna noc na morzu. Sześciu mężczyzn w rybackiej łódce. Czekają. Nad wodą unosi się śpiew sternika. Dziki, pierwotny. Ale ani on, ani poezja Miltona nie uratują Bárðura. Bárður nie zabrał ze sobą tego, co najważniejsze. Chciał nauczyć się jeszcze kilku wersów z Raju utraconego i przez to w pośpiechu zapomniał skafandra. Nie przeżyje burzy na morzu. Śnieg, mróz i północny wiatr są silniejsze niż słowa. Długa zimna noc w górach. Chłopiec wędruje w głąb lądu. Ciało Bárðura zostało w rybackiej chacie. Chłopiec wie, że już tam nie wróci. Chce mu się spać, ale nie ustaje w marszu. W plecaku niesie „Raj utracony” Miltona. Musi oddać książkę właścicielowi, ślepemu kapitanowi. Wierność słowom jest silniejsza niż śnieg, mróz i północny wiatr. Niebo i piekło to powieść o przyjaźni i walce, o samotności i zagubieniu. Każdy z mieszkańców małej rybackiej wioski dźwiga swój ponury los, swoją zagmatwaną historię, swoje życie, w którym nic nie chce już zmieniać, a które nieuchronnie prowadzi do zguby. Czy pogrążony w żałobie chłopiec, poszukujący wciąż sensu życia i śmierci, zachowa wiarę w siłę słów?

* źródło opisu: Wydawnictwo W.A.B., www.wab.com.pl

 

Jón Kalman Stefánsson (ur. 1963) islandzki pisarz, który pomimo podjętych studiów z literaturoznawstwa, w końcu ich nie ukończył. Nie przeszkodziło mu to jednak zostać nauczycielem literatury w szkole. W wolnym czasie pisał różnego rodzaju materiały do gazet („Morgunblaðið”) i radia. Około 30-go roku życia przeprowadził się do Kopenhagi, gdzie mieszkał przez kolejne 3 lata. Obecnie mieszka w Mosfellsbær pod Reykjavikiem, gdzie to 2000 roku prowadził księgarnię. Jako pisarz jest najbardziej znany za sprawą trylogii, którą tworzą: „Niebo i piekło” (Himnaríki og helvíti), „Smutek aniołów” (Harmur englanna) i niewydana jeszcze w Polsce książka „Hjarta mannsins”. Ponadto jest autorem kilku tomów wierszy i opowiadań, a także innych powieści. Laureat Islandzkiej Nagrody Literackiej z 2005 roku. Z sukcesów można również wspomnieć o nominacji do Nagrody Literackiej Rady Nordyckiej.

 

Recenzja książki:

„Niebo i piekło” można czytać na kilka sposobów – jako historię mierzenia się z własnymi ograniczeniami i jako opowieść o marzeniach, które mają w sobie moc ocalającą; jako książkę o miłości, tej cichej, i przyjaźni, tej wiernej aż do końca; jako powieść drogi, której celem jest oddanie ostatniej posługi temu, który wcale jej nie oczekuje; jako tekst o sile wyobraźni i o czytaniu, które może zbliżyć do sensu życia, ale i, zupełnie niespodziewanie, podarować śmierć; jako świadectwo życia innego, stanowiącego próbę przeciwstawienia się unifikacyjnym oczekiwaniom małej społeczności.

Stefánsson nie epatuje emocjonalnością ani patosem, choć opowiada o rzeczach ważnych, a nawet, kto wie, czy nie najważniejszych. Zamiast tego mamy oszczędny i bardzo poetycki język. Bohaterowie jego powieści nie krzyczą, gdy dotyka ich cierpienie, znoszą ból w milczeniu. Wszystko to, co stanowi próbę zdefiniowania tego, co istotne, zawiera się więc w ciszy. Tej najtrudniejszej do zniesienia, bo pełnej tłumionego wrzasku, tłumionych oskarżeń, wściekłości i żalu. Stoicki spokój jest rodzajem maski. Ze śmiercią trzeba bowiem nauczyć się żyć – takie przekonanie towarzyszy bohaterom przez cały czas.

O czym opowiada Stefánsson? O relacji między Mistrzem a Uczniem i o męskiej przyjaźni – trudnej, bo zasadzającej się na przywiązaniu przypominającym kontakty ojca i syna. O bezwarunkowej sile przyrody – rybacy wypływający na połów muszą liczyć na grupę, ale i na siebie; jeśli sami popełnią błąd, nikt nie będzie im mógł pomóc. O nagłej konieczności dotknięcia Ostatecznego – śmierć przychodzi znienacka, chłód zabiera ciepło, życie stopniowo znika na oczach tych, którzy bezradnie przyglądają się odejściu jednego z towarzyszy. O znaczeniu szczegółu – jeden z bohaterów umiera, bo zapomina peleryny, na morzu błędu tego nie da się naprawić, trzeba milcząco przyjąć to, co budzi strach i poraża swoją totalnością. O konwenansach, które próbują stłamsić to, co prawdziwe w człowieku – ci, którzy żyją inaczej, choć nikogo nie krzywdzą, spotykają się z ostracyzmem.

To mądra, smutna, ale i dająca do myślenia opowieść. Choć tak bardzo islandzka, to jednocześnie tak ludzka. Po prostu.

autor recenzji:

Bernadetta Darska (tekst pierwotnie ukazał się na stronie bernadettadarska.blog.onet.pl) – ur. w 1978 r. Krytyczka literacka. Doktor habilitowana literaturoznawstwa. Adiunkt w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej UWM. W latach 2002-2009 redaktor naczelna pisma literacko-kulturalnego „Portret”. Autorka kilku książek. Od 2009 roku przez sześć lat prowadziła blog krytycznoliteracki: „A to książka właśnie!”, od 2015 roku zaprasza na „Nowości książkowe”.