Wydaje mi się, że ten rok był mniej obfity jeśli chodzi o ilość albumów wydanych na Wyspach Owczych. Niemniej jednak te, które się pojawiły w pełni zaspokoiły mój muzyczny głód na farerską muzykę. W tegorocznym zestawieniu najlepszych, albo żeby być bardziej precyzyjnym najulubieńszych wydawnictw muzycznych z Wysp Owczych znalazły się aż dwa albumy koncertowe, ale…
Zresztą nie ma się co tak rozpisywać w tym wstępie.
Zapraszam na przegląd farerskiej muzyki roku 2018 
(kolejność alfabetyczna).

 

 

Eivør :: Live in Tórshavn

W tym zestawieniu pojawia się dwa wydawnictwa koncertowe. Pierwszym z nich jest płyta „Live in Tórshavn” niezwykle utalentowanej Eivør. Na tym albumie jest to o co chodzi w muzyce. Jest prawda i piękno, są emocje, jest też mnóstwo wspaniałych melodii krążących swobodnie w elektryzującej przestrzeni. To przejmujące dzieło, które dostarcza wspaniałe przeżycia. (pełna recenzja)

 

 

Hamferð :: Támsins likam

Doom metalowy zespół zaprezentował swój drugi długogrający album. „Támsins likam” (ang. The Body of Mist) to majestatyczny i wzniosły, intrygujący i atmosferyczny funeral doom/death metal mocno zakorzeniony w kulturze farerskiej. Muzyka Hamferð to doświadczenie niesamowite, wręcz nieziemskie i unikatowe. Potęga, dzikość, surowość i brutalność pięknie kontrastuje się tu z melancholią, mistycznością, subtelnością i wyrafinowaniem oraz liryczną stroną tego przedsięwzięcia. Fascynujące wydawnictwo osadzone w klimacie farerskiej natury i duchu tamtejszego folkloru. (pełna recenzja)

 

Marius Ziska :: Portur

Zawartość „Portur” to w dużym skrócie rozmarzony indie folk-pop utrzymany w melancholijnej atmosferze, wzbogacony o pastelowe partie syntezatorów i miękkie elementy muzyki elektronicznej. Obok eterycznych, przestrzennych aranżacji, wartością tej muzyki jest też ciepła barwa głosu i delikatny, natchniony śpiew Mariusa Ziska. Farerski artysta stworzył osiem ujmujących kompozycji, utrzymanych w niesamowicie zwiewnym klimacie, a równocześnie nie pozbawionych emocjonalnej głębi i szlachetności. Jest to niewątpliwie album, którego chce się słuchać i do którego chce się wracać. (pełna recenzja)

 

Ranchus :: Live From The Barn

No i jesteśmy przy drugim albumie koncertowym. „Live From The Barn” alternatywnej rockowej grupy Ranchus to pierwsze to album EP, a po drugie materiał nagrany na żywo w starej opuszczonej oborze znajdującej się w miejscowości Gøta na Wyspach Owczych. Tym, za co lubię i podziwiam ten show jest jego naturalność, surowość, sensualna atmosfera oraz pełne mocy i energii kawałki. Ranchus to niewątpliwie jedno z najciekawszych zjawisk na współczesnej scenie rocka Wysp Owczych. (pełna recenzja)

 

 

Sissal :: A Lonely Chair With A View

Sissal raczy słuchaczy unikalnym brzmieniem, łączącym w sobie wiele gatunków muzycznych, przy którym nie sposób się nudzić. Ich debiutancki album „A Lonely Chair With A View” i niekonwencjonalne podejście do muzyki pokochać mogą fani soulu, jazzu, indie folk rocka, alternatywnego popu, a nawet rocka progresywnego oraz muzyki eksperymentalnej i improwizacyjnej. Całość ma w sobie dużą dawkę oryginalności i nieszablonowości. Co ciekawe, czuć, że muzycy doskonale czują się w tak bogatym i kolorowym świecie wpływów i dźwięków. (pełna recenzja)

 

Svartmálm :: Svartmálm

Muzyczna sfera Svartmálm opiera się na black/doom metalowej konstrukcji, ale jej atmosferyczna przestrzeń wypełniona jest wieloma różnorodnymi motywami. Począwszy od nawiązań do ambient i drone, przez zalewające nas fale progresji i psychodelii, aż po odniesienia do klimatycznego post-rock/metalu. Dla Svartmálm nie istnieją granice stylistyczne, a przy tym są wyraziści i potrafią kształtować emocje słuchaczy. Muzyka farerskich metalowców miażdży skrajną agresją i eterycznym black metalowym wydźwiękiem, hipnotyzuje rytualnym hałasem, poraża doom’owym majestatem, a nade wszystko uwodzi głębokim mrokiem, astralną tajemnicą i zniewalającą atmosferyczną melancholią. (pełna recenzja)

 

Teitur :: I Want to Be Kind

Najnowsza muzyka Teitura wzbudza zachwyt, zniewala łagodnym nastrojem, głębią i płynącym z niej czystym pięknem. Połączenie muzyki neoklasycznej z motywami jazzu, folku, soulu i indie popu w wykonaniu farerskiego singer-songwritera nabiera niezwykłego kameralnego wymiaru, wywołuje przyjemne dreszcze i rozgrzewa duszę. „I Want to Be Kind” to zdecydowanie najbardziej intymne wydawnictwo z dotychczasowej dyskografii artysty. Zawiera muzykę bardzo refleksyjną i subtelną, tak bardzo, że nierzadko ma się ochotę wtulić w te spokojne ballady i ich miękkie dźwięki. (pełna recenzja)

 

 

 

fotografia tytułowa: Sabina Poulsen