Już od długiego czasu przekonuję się o tym, że Islandia jest idealnym i bardzo urodzajnym terenem lęgowym nie tylko dla muzyki eterycznej, ale również dla muzyki ekstremalnie agresywnej i brutalnej. Jak tak dalej będzie to Islandia szybko zyska renomę siedliska bluźnierczej i odrażającej metalowej „czerni i śmierci”.

Tego typy myśli pojawiły się u mnie po tym jak usłyszałem muzykę metalowej grupy Abominor.

Zespół ten powstał w 2008 roku. Na swoim koncie ma póki co jedynie album EP „Opus: Decay”, który ukazał się 4 września 2015 roku za pośrednictwem wytwórni Invictus Productions. Materiał na płytę był nagrywany, miksowany i masteringowany przez Wann’a w Studio Emissary. Natomiast okładkę przygotował Matt Salters (Bone Divinations).

Nieśmiało, gdzieś na marginesie  można wspomnieć też o wcześniejszym krótkim demo kapeli z 2010 roku, ale ukazało się ono w zaledwie 13 kopiach (!), więc można uznać, że tematu nie było.

Członkowie zespołu Abominor to:

Alfreð Þór – bas, wokal
Óskar Þór – gitara, wokal
Kristinn Rafn – gitara
Þórir Hólm – perkusja

0004784431_10

Na ich debiutanckim krążku „Opus: Decay” znalazło się zaledwie dwie pieśni, ale trwające w sumie ponad 21minut (!). Nie da się ukryć, iż to krótki album, ale zapewniam, że pomimo tego ma wiele do zaoferowania.

Rdzeń brzmienia muzyki Abominor stanowi surowy i dziki black/death metal. Nie tylko mocny i ekscytujący, ale też awangardowy. Ocierający się o rejony post-metalowe i otaczający się (zresztą świetnie) elementami z gatunku sludge/doom/drone/ambient. Przy okazji zespół zupełnie nie tracąc na agresywności i furii wykazuje się wysokim kunsztem technicznym i aranżacyjnym. Dowodem tego jest zadziwiająca umiejętność budowania wielowątkowych i wielopłaszczyznowych pieśni, które nie tylko cieszą uszy nagromadzeniem intrygujących motywów i frapujących zagrywek, licznymi zmianami tempa i nastroju, ale zachwycają też głębią, atmosferą oraz subtelnie wplecionymi melodiami. Nie brakuje również osobliwego transu i psychodelii. Całość ma charakter epicki i przestrzenny.

12795200_1135766269774809_5142013336473089069_o

Niezależnie od tego czy kapela pędzi ze swoją muzyką mocno do przodu czy nieco zwalnia, to niezmiennie jest równie ciekawie. I dopiero po 21 minutach orientujemy się, że przez cały ten czas mieliśmy usta otwarte ze zdziwienia.

Opus: Decay” to materiał demoniczny i brutalny, raz po raz wybuchający wściekłością i agresją. Ostre gitarowe riffy przecinają naszą skórę do gołej kości. Inne bardziej tępe smakują niczym ciosy obuchem opadające na naszą głowę. Bębnienie przywodzi na myśl ciężkie i potężne grzmoty rozdzierające niebo i ziemię. A mocarny, gęsty bas wije się złowieszczo jak wąż po rozpalonym czarnym piachu. Do tego na wskroś przenikają nas zimne, poszarpane i upiorne wokale. Szaleńcze growlingi i krzyki prowadzić mogą do obłąkania i utraty zmysłów. Mamy wrażenie jakby koniec świata był bliski, a nad nami wisiała nieuchronna zagłada. Najpierw ogień, potem śmierć, a na końcu ciemność. Od tego nie ma ucieczki ani odwrotu.

Abominor prezentują black/death metal, który jest cholernie zimny w dotyku, ale wykonany z gorącą, ognistą wręcz pasją. Co dziwne ta maniakalna i bezkompromisowa muzyka jest fantastycznie elektryzująca i hipnotyzująca. Jej siłą jest również nawiedzony nastrój i chwytliwa ambitna melodyka.

Abominor jest zespołem, któremu bez wątpienia należy się uwielbienie i podziw. Na swoim albumie „Opus: Decay” grupa pokazuje potencjał, który nie ma prawa zostać zmarnowany. W przeciwnym razie byłoby to świętokradztwo (sic!). Póki co gorąco polecam ich album EP.

 

a4080203702_10

 

 

 

Abominor :: Opus: Decay

1. 474 12:35
2. Opus Decay 08:54

 

 

 

 

 

Abominor : facebook / bandcamp / reverbnation / metal-archives


Abominor :: Opus: Decay
4.5Wynik ogólny
Ocena czytelników 1 Głosuj