Islandzko-niemiecki pagan black metalowy zespół Árstíðir Lífsins.

Jeśli jesteście ciekawi historii grupy Árstíðir Lífsins i ich wcześniejszych dokonań przeczytajcie poprzednie recenzje: „Aldafǫðr ok munka dróttinn” (2014; recenzja TUTAJ) i „Heljarkviða” (2017; recenzja TUTAJ).

26 kwietnia 2019 roku Árstíðir Lífsins powrócił z długo oczekiwanym czwartym longplayem zatytułowanym „Saga á tveim tungum I: Vápn ok viðr”, którego tytuł można tłumaczyć jako „Historia dwóch języków I: Broń i Drewno”. Podobnie jak wszystkie poprzednie płyty zespołu, ten krążek został wydany za pośrednictwem niemieckiej wytwórni Ván Records. Materiał na płytę był nagrywany w Niemczech i Szwecji na początku 2018 roku. A jego miksowaniem i masteringiem w sierpniu tego samego roku zajmował się znany producent Markus Stock w Studio E, Mellrichstadt (Niemcy). Produkcja stoi na naprawdę wysokim poziomie. Bardzo ładną i intrygującą okładkę przygotował Christopher Duis z 1gemachtes.de. Zaś wszystkie zdjęcia promocyjne zostały wykonane przez równie utalentowaną Rakel Erna Skarphéðinsdóttir.

Árstíðir Lífsins od ponad dziesięciu lat za pomocą swojej muzyki i tekstów ożywia staronordycką historię. Podobnie ma się z albumem „Saga á tveim tungum I: Vápn ok viðr”, który po pierwsze został zaśpiewany w języku staroangielskim, a po drugie sięga do średniowiecznych źródłach skandynawskich i opiera się na XI wiecznej historii (nie)sławnego norweskiego króla Óláfr helgi Haraldssona. Dodam, że „Saga á tveim tungum I: Vápn ok viðr” to pierwsza część większej całości. Siostrzanym albumem tego wydawnictwa i równocześnie jej dopełnieniem ma być płyta „Saga á tveim tungum II: Eigi fjǫll né firðir” („Historia dwóch języków II: Bez gór i fiordów”), która ma się pojawić pod koniec 2019 roku.

Wprawdzie muzyka Árstíðir Lífsins osadzona jest w konwencji black metalowej, ale ich brzmienie jest o wiele bardziej zróżnicowane. Obok nawiązań do klasycznych i nowoczesnych elementów black metalu, mamy tutaj dużo motywów progresywnych i avant-garde’owych, fragmentów nastrojowych, akustycznych i lirycznych oraz całe mnóstwo odniesień do staroislandzkiego pogańskiego folkloru, mrocznych i ponurych pieśni, a także archaicznych śpiewów chóralnych (wtedy wokalnie udzielają się wszyscy trzej muzycy). Pojawiają się też wpływy ambientem i elementy field recordings. W rezultacie „Saga á tveim tungum I: Vápn ok viðr” jawi się nam jako dzieło niejednoznaczne i wielowymiarowe, epickie i niezwykle intrygujące. Oszałamiające swoim rozmachem, atmosferą, intensywnością i nietypowymi rozwiązaniami. W tym miejscu ukłony należą się nie tylko wyobraźni i kompozytorskim talentom muzyków, ale także ich niebywałym umiejętnościom wokalnym i multiinstrumentalistycznym – Árni (perkusja, instrumenty perkusyjne, altówka, wiolonczela, organy, wokale, chóry), Stefán (gitary, bas, fortepian, wibrafon, wokal, chóry) i Marsél (wokal, chóry).

Árstíðir Lífsins podchodzi do tworzenia swojej muzyki, jak do wyrafinowanej sztuki. Na swoim najnowszym albumie „Saga á tveim tungum I: Vápn ok viðr” artyści zbudowali rozległy i niejednolity krajobraz o głębokiej atmosferze. Ten dźwiękowy pejzaż zachwyca wieloma kontrastami. Jest równie piękny, co dziki i tajemniczy. Przynosi ukojenie i spokój, a równocześnie poraża majestatem i wzbudza niepokój. Árstíðir Lífsins potrafi zmrozić krew w żyłach brutalnością i szorstkością black metalowego brzmienia. Wydaje się, że nie jest dla nich żadnym problemem postawienie przed słuchaczem nieprzeniknionej czarnej ściany rozciągającej się aż po horyzont i odcinającej drogę jakiejkolwiek ucieczki. Furia gitar, ich ziarniste brzmienie, zgrzytające riffy i metaliczne akordy oraz szalone tempa przełamane schizofrenicznymi perkusyjnymi łamańcami są niszczące i bezlitosne. Opętańcze krzyki i przerażające growle potęgują atmosferę rozpaczy. Jednocześnie te ostre, chropowate i brudne dźwiękowe krawędzie muzycy doskonale uzupełniają atrakcyjnymi gitarowymi melodiami i kapitalnymi nastrojowymi motywami akustycznymi, smyczkowymi, partiami fortepianu, poetycką melodeklamacją, czystym melancholijnym śpiewem oraz hipnotyzującymi chorałami. Klimatyczne i tajemnicze odniesienia do folkloru wspierane są od czasu do czasu także efektami dźwiękowymi, takimi jak odgłos wiatru, deszczu i morskich fal. Ten zabieg wzmaga nasze zmysły i pobudza wyobraźnię, która przybliża nas do prawdziwej natury dalekiej północy.

Album „Saga á tveim tungum I: Vápn ok viðr” ma wysoki prób wejścia, można by rzec, że na pewnym poziomie jest trudny do uchwycenia, szczególnie przy pierwszym lub pobieżnym odsłuchu. To dzieło na długi czas, które wymaga uwagi i skupienia, bo Árstíðir Lífsins nie idzie drogą na skróty. Zespół meandruje między nastrojami, ale z całą odpowiedzialnością należy stwierdzić, że nie jest to przekombinowane. Zapewniam, że warto być wytrwałym, poznawać i smakować tę muzykę, rozkoszować się nią i nasycać.

Intensywność i przeogromny ładunek emocjonalny złożonego i wielowymiarowego muzycznie albumu „Saga á tveim tungum I: Vápn ok viðr” jest obezwładniająca. To po prostu potężna, dzika i piękna muzyka! Bez wątpienia jest to największe dzieło Árstíðir Lífsins, a przy tym jedno z najważniejszych artystycznych wydarzeń roku w świecie metalowego grania. Zdaje się, że zespół osiągnął artystyczne apogeum. To co grupa prezentuje na tym wydawnictwie, stanowczo domaga się kontynuacji, dlatego z niecierpliwością czekam na kolejny tak ciężki, bezkompromisowy, eksperymentalny i wielowątkowy album.

 

 

Árstíðir Lífsins :: Saga á tveim tungum I: Vápn ok viðr

1. Fornjóts synir ljótir at Haddingja lands lynláðum (04:52)
2. Sundvǫrpuðir ok áraþytr (04:40)
3. Morðbál á flugi ok klofin mundriða hjól (07:15)
4. Líf á milli hveinandi bloðkerta (10:16)
5. Stǫng óð gylld fyr gǫfgum ræsi (11:05)
6. Siðar heilags brá sólar ljósi (04:50)
7. Vandar jǫtunn reisti fiska upp af vǫtnum (08:47)
8. Fregit hefk satt (03:21)
9. Haldi oss frá eldi, eilífr skapa deilir (14:48)

 

 

Árstíðir Lífsins : facebook / bandcamp


Árstíðir Lífsins :: Saga á tveim tungum I: Vápn ok viðr (recenzja)
5.0Wynik ogólny
Ocena czytelników 1 Głosuj