11295679_10153068206478075_6775112404722682156_n

Współczesny romantyczny wampir z Islandii

Bang Gang to projekt muzyczny, którego początki sięgają 1994 roku. Wówczas to do życia powołał go Barði Jóhannsson wraz ze swoim przyjacielem Henrik’iem Baldvin’em Björnsson’em.

Jednak już dwa lata później, w 1996 roku, Bang Gang stał się wyłącznie solowym projektem Barði Jóhannssona – kompozytora, tekściarza, multiinstrumentalisty, wokalisty i producenta.

Dotychczas ukazały się trzy albumy sygnowane nazwą tego intrygującego projektu.

Debiutem była płyta „You” (1998), na którym artysta współpracował m.in. z wokalistką Esther Talia Casey.

W nagraniach drugiego albumu zatytułowanego „Something Wrong” (2003) pojawiają się kolejne znane nazwiska np. Daniel August Haraldson z GusGus oraz Karen Ann. Nie sposób pominąć faktu, że kilka utworów z tego krążka wykorzystano w telewizyjnych programach, filmach i reklamach. np. “Find what you get” w reklamie samochodu Lancia, “Inside” w reklamie Armani i filmie “Cashback”, a utwór “Follow” w programie “O.C., California”.

Trzecia płyta Bang Gang Ghosts from the Past” (2008) potwierdziła talent Islandzkiego muzyka i umocniła jego pozycję na muzycznej scenie Islandii.

Przy okazji artystycznej twórczości i dokonań Barði Jóhannssona wspomnieć należy o jego wszechstronności i stylistycznym eklektyzmie. Przyznaje, że lubi rock, elektronikę i metal. Zresztą w jednym z wywiadów, wśród albumów, do których muzyk często wraca i które go inspirują wymienia tak różnorodnych artystów, że faktycznie trudno go jednoznacznie zaszufladkować. A wymienia płyty takich grup jak: Metallica, Spiritualized, Sonic Youth, Philip Glass, Lou Reed i Arvo Pärt.

Artysta tworzy muzykę nie tylko we wspominanym projekcie, ale również komponuje ścieżki dźwiękowe do filmów (zobacz naszą recenzję tutaj).

Ponadto współpracuje z innymi muzykami i wokalistami. Najbardziej znane jego kolaboracje to Lady & Bird, który współtworzy z Keren Ann Zeidel oraz electro-popowy duet Starwalker, który założył z francuskim muzykiem Jean-Benoit Dunckel zespołu Air.

Barði napisał również operę pod tytułem „Red Waters” z Keren Ann, która była wystawiana w kilku miejscach we Francji.

10690068_10152786137008075_5752336298006011896_n

Barði Jóhannsson to muzyk będący w ciągłym procesie tworzenia. Można odnieść wrażenie, że jego kreatywność nigdy nie ustaje. Artysta rozwija się, a w swojej muzycznej ewolucji nie ogranicza się do żadnych form ani gatunków. Nie ogląda się na mody i trendy. Cały czas tworzy muzykę, a robi to, bo jak mówi „odczuwam taki wewnętrzny przymus, który pcha mnie do tego, żeby tworzyć muzykę. W ten sposób mogę oczyścić własne wnętrze, psychikę i uczucia”. Co ciekawe jego muzyka cały czas utrzymuje wysoki poziom.

W czerwcu 2015 roku, po siedmiu latach od wydania ostatniej płyty Bang Gang, Barði powraca z czwartym albumem tego projektu zatytułowanym „The Wolves Are Whispering”. Miksowaniem materiału i jego produkcją zajmował się głównie Barði. Jedynie przy utworze „The Sin Is Near” współproducentem była grupa Bloodgroup, a przy „Out of Horizon” w produkcji pomagał Arnar Gudjonsson. Końcowy mastering krążka przeprowadził Frank Arkwright w Abbey Road Studios.

W nagraniach „The Wolves Are Whispering” pojawiają się również ciekawi goście: electro-popowa grupa Bloodgroup, Helen Lindsay Marnie (z Ladytron), Keren Ann Zeidel (z Lady & Bird), Jófríður Ákadóttir (z Samaris, Pascal Pinon) i Esther Talia Casey.

Wśród instrumentalistów znaleźli się: Noi Steinn Einarson (perkusja), Arnar Gudjonsson (gitara, klawisze), Dadi Birginsson (klawisze, fortepian), Laurent Vernerey (bas), Kristinn Snaer Agnarsson (perkusja), Tomas Jonsson (rhodes, klawisze), Greta Salome (skrzypce), Bryndis Halla Gylfadottir (wiolonczela), Viktor Orri Arnason (skrzypce).

Autorem większości kompozycji na „The Wolves Are Whispering” jest Barði Jóhannsson. Natomiast trzy utwory powstawały we współpracy z: Helen Lindsay Marnie („Silent Bite”), Karen Ann Zeidel i Birgir Thorarinsson („A Lonely Bird”) oraz Jófríður Ákadóttir („A Letter Carved in Stone”).

Barði Jóhannsson przyzwyczaił nas już do tego, że w swojej twórczości korzysta z różnych stylistyk i miesza je ze sobą, np. muzykę filmową, trip-hop, dream-pop, down-tempo, shoegaze i indie/electro pop. To musi być niesamowite. I takie właśnie jest „The Wolves Are Whispering”. Niejednoznaczna muzyka z nowego album utrudnia przypisanie go danego gatunku. Podobnie niejednoznaczny klimat tej muzyki sprawia, że jedni postrzegają ją jako mroczną, inni jako smutną, a kolejni jako radosną. Intrygujące, prawda?

Być może duży wpływ na pojawiające się określenie ‚mroczny‚ ma wpływ grafika przedstawiona na okładce “The Wolves are whispering”. Spojrzenie na okładkę wywołuje dreszczyk niepokoju. Obraz monochromatyczny, dziwaczny, wieloznaczny i niepokojący. Brak na nim nazwy zespołu oraz tytułu płyty. Jedynie sam obraz. Za to dzieło odpowiedzialna jest niemiecka artystka Ulrike Theusner, którą Barði poznał kilka lat wcześniej przy okazji kręcenia krótkiego filmu „Red Death”.

11116315_10152985193528075_8764646378343283770_n

Na “The Wolves are whispering” znajduje się wiele małych, ale niezwykle wciągających eksperymentów brzmieniowych, dźwiękowych i aranżacyjnych. Muzyka niejednokrotnie przypomina ścieżkę dźwiękową, ma tą wyczuwalną oprawę i przestrzeń filmową. Jej akcja rozwija się bez pośpiechu, a nastrój mieni się różnymi emocjami i uczuciami. W zależności od tego w jakim jesteśmy nastroju i okolicznościach słuchania płyty, możemy na nią różnie reagować, równocześnie też to muzyka może na nas różnie oddziaływać. W tym przypadku należy pamiętać, że nie zawsze wszystko jest takie na jakie wygląda na pierwszy rzut oka. Mam tu na myśli takie momenty, które wydają się nam radosne, ale gdzieś tam z tyłu naszej głowy pojawia się myśl, że nie wszystko tak do końca jest w porządku i intuicyjnie wyczuwamy pewien niepokój.

Artysta wyjaśnia, że tematem przewodnim jego nowego albumu jest ‚separacja w wielu różnych formach i odmianach, w którym pojawia się również subtelny element poczucia zagrożenia‚. Znajduje to swoje odzwierciedlenie w tekstach poszczególnych kompozycji, które dodatkowo wydają się być bardzo szczere i osobiste.

Większość tekstów przygotował samodzielnie Barði, jedynie przy „Silent Bite” współautorką jest Helen Lindsay Marnie, a „A Letter Carved in Stone” powstał przy wsparciu Jófríður Ákadóttir.

Na “The Wolves are whispering” przedstawione zostały stany emocjonalne człowieka, który w wyniku różnorodnych czynników i okoliczności znalazł się w sytuacji separacji, odizolowania, samotności. Takiemu człowiekowi towarzyszą różne uczucia i emocje, takie jak np. smutek, radość, poczucie zagrożenia, ale też nadzieja, wiara. W tym wszystkim pojawia się raz spokój, innym razem zaniepokojenie. Niejednokrotnie mamy do czynienia z atmosferą tajemnicy i melancholii, ale również rozmarzenia.

W związku z tym, że “The Wolves are whispering” ma swój temat przewodni, można go traktować jako album koncepcyjny. Z wyjątkiem jednego utworu, o którym opowiem w późniejszym akapicie. Dodatkowo mając na uwadze „kinową jakość” tej muzyki, ten refleksyjny filmowy nastrój, nie sposób nie odbierać jej inaczej niż jako wyjątkową ścieżkę dźwiękową, w której poszczególne kompozycje są kolejnymi scenami z nieistniejącego filmu. A dodać należy, że artysta tworzy tak mocno sugestywny i emocjonalny dźwiękowy świat, że słuchając jego muzyki możemy z łatwością w naszych głowach wyświetlać sobie ten nieistniejący film.

Ta muzyka nie byłaby jednak taka jaka jest bez charakterystycznego głosu artysty. Jest to głos delikatny, miękki i kojący, ale nie pozbawiony emocjonalnej głębi. W jego śpiewie jest sporo smutku, a może raczej melancholii, jednak jednocześnie przynosi on dużo nadziei, działa pokrzepiająco. Osobiście postrzegam Barðiego jako wokalistę przez pryzmat „wilka w owczej skórze”.

10351742_10152591109848075_3467542459514214020_n

W odpowiedni filmowy klimat wprowadza słuchacza otwierający album utwór „The Sin Is Near”. Atmosfera tego utworu faktycznie jest tajemnicza i ma w sobie coś z chłodu ciemnej nocy. Być może to za sprawą elektroniki obsługiwanej tutaj przez muzyków z Bloodgroup. Mocno hipnotyczny wstęp płyty, do tego świetna produkcja. Z ciekawostek powiem, że w chórkach pojawia się Esther Talia Casey (podobnie jak w kolejnym utworze).

Hear, all the wolves are whispering
Feel, that the sin is near
Fight, try to do some damage
Run, there’s no looking back…
I feel it’s never coming back again now

Po „mrocznym” poprzedniku „Out of Horizon” wypada nader pogodnie, chociaż z czasem jego trwania przekonujemy się, że wypełnia go raczej melancholia z nutą smutku, ale dla równowagi z odpowiednią dawką nadziei. Na pierwszy plan wysuwają się przyjemne harmonie wokalne. W warstwie instrumentalnej delikatność miesza się z alternatywną surowością gitar i perkusji. Całość opatrzona została wpadającą w ucho melodyką. Ten utwór został opatrzony ciekawym teledyskiem (na końcu recenzji).

„Let’s take a ride
Into the unknown
Shut down the lights
And turn the night on.
Break out from the image of the light
And turn our dreams to life
Together we can travel far in time
Where the day turns into night

My Special One” (teledysk na końcu recenzji) jest tą jedną jedyną kompozycją na płycie, którą należy traktować odrębnie od całości, gdyż nie wpisuje się ona w koncept albumu. To niezwykle nastrojowa kompozycja, której trzon stanowi wzruszająca partia fortepianu i instrumentów smyczkowych zaaranżowanych przez Gretę Salome. Utwór został napisany przez artystę dla swojej córki. Wyraża w nim swoją ojcowską miłość i tęsknotę, na którą naraża się w tych chwilach kiedy jest w podróży. Tekst w tym przypadku jest jednak na tyle otwarty, że utwór można traktować jako piękna miłosną piosenkę, którą można zadedykować każdemu kogo się kocha.

Since the day you came into to my life
With everlasting joy, eternal light
My best friend, my angel
You’re my purpose of life

W bardziej nierealny, tajemniczy i nieco „mroczniejszy” klimat przenosimy się za sprawą „Silent Bite”. Swoim surowym, organicznym i chłodnym brzmieniem utwór nawiązuje pięknie i nienachalnie do gatunków new wave-shoegaze-dream pop. Kompozycja posiada świetną melodię, a do tego na na wokalu pojawia się niezastąpiona Helen Lindsay Marnie.

Open your eyes, give yourself to him tonight
Feel alive, whipe the tears away feel rhapsody
Death defying love won’t save you now
Surviving, give yourself to him feel alive.
Only in the night
You see his eyes.
Night-fight

Spokój, błogość, lekkość, rozmarzenie. Te odczucia towarzyszą najdłuższej na płycie kompozycji „A Lonely Bird”. Utwór zaśpiewany w duecie z Karen Ann Zeidel. Całe tony nastrojowości i melancholii. Esencja neurotyzmu. W tym przypadku samotność nie oznacza jednak bezsilności.

I am a lonely bird,
I have no one,
but I am stronger then you think

Kompozycja „Sabazios O” (teledysk na końcu recenzji) to chyba najbardziej „soundtrackowy” fragment tego albumu. Tajemnicze, melancholijne i głębokie brzmienie jest tutaj niczym szept nocy, albo walka o przetrwanie. Barði śpiewa tak jakby nie chciał zburzyć ciszy. Imponujące linie wokalne. W chórkach towarzyszy mu ledwie słyszalna Jófríður Ákadóttir. Wspaniałe partie smyczkowe tej kompozycji przygotował i wykonał Viktor Orri Arnason. Plamy dźwięków wypadają tutaj bardzo sugestywnie i klimatycznie. A uderzenia perkusji brzmią jak pękająca na jeziorze tafla lodu.

In the wilderness
Of steel and stone
Give your hands to me
Gotta fight for your soul… I’ll make it bleed to the bone

A Letter Carved in Stone” to moja ulubiona kompozycja z tej płyty. Chwila cudownej i nieziemskiej magii, która dla mnie mogłaby trwać bez końca. Utwór został przygotowany przez Barði i Jófríður Ákadóttir, która wykonała tutaj partie wokalne. Całość przyjemnie dryfuje po filmowej przestrzeni zbudowanej z głuchych, pastelowych plam klawiszy, gitar oraz dźwięków wiolonczeli i skrzypiec (zaaranżowanych przez Viktora Orri Arnasona).

The two of us
A universe
Fluctuate
Our letter carved in the stone
We vanish in the ground

Minimalistyczny w warstwie instrumentalnej i w dużej mierze akustyczny „Wait by the Lake” zatrzymuje nas w romantycznym klimacie melancholii, rozświetlanym promieniami nadziei.

You will loose the light
Let me be your guide
You can run with me
To the end of the line

Album zamyka utwór „We Will Never Get Along”. Wspaniałe zakończenie płyty w iście filmowym stylu. Początkowo są to „jedynie” pojedyncze dźwięki fortepianu i spokojny śpiew artysty. Tło zagęszczane jest pasażami klawiszy i poprzecinane zawieszonymi, wydłużonymi dźwiękami gitar. Z czasem jednak atmosfera kompozycji coraz bardziej gęstnieje dźwiękowo i brzmieniowo, nabiera rozmachu. Jej przestrzeń rozwija się i dąży aż do kulminacji, by na koniec pozostawić nas w refleksji i zadumie.

We will never get along
Even though we have it all
We’ve tried everything
But now it’s time for us to live alone

Barði Jóhannsson na swoim najnowszym wydawnictwie stworzył niezwykle osobisty i intymny obraz wnętrza człowieka i działania jego psychiki.

The Wolves are whispering” cechuje specyficzny filmowy klimat oraz pełna dbałość o szczegóły w warstwie muzycznej, wokalnej i tekstowej. Ta perfekcja przyczyniła się do powstania dzieła autentycznie wysmakowanego, pozbawionego ograniczeń i niesłychanie emocjonalnego.

 

 

Bang Gang :: The Wolves Are Whispering

1. The Sin Is Near (feat. Bloodgroup) 4:36
2. Out of Horizon 3:50
3. My Special One 4:06
4. Silent Bite (feat. Helen Lindsay Marnie) 4:10
5. A Lonely Bird (feat. Karen Ann Zeidel) 8:08
6. Sabazios O 4:40
7. A Letter Carved in Stone (feat. Jofridur Akadottir) 3:40
8. Wait by the Lake 3:28
9. We Will Never Get Along 5:47

 

 

Bang Gang : website / facebook
photos by Sinsong



Bang Gang :: The Wolves Are Whispering (recenzja)
5.0Wynik ogólny
Ocena czytelników 1 Głosuj