Islandzki projekt Benni Hemm Hemm serwuje nam już drugi studyjny album w tym roku.

O niecodziennym muzycznym zjawisku jakim jest projekt Benni Hemm Hemm prowadzony przez Benedikta H. Hermannssona pisaliśmy przy okazji premiery albumów: „Skordýr” (2016; recenzja TUTAJ) i „KAST SPARK FAST” (2020; recenzja TUTAJ). Nie spodziewałem się jednak tego, że tak szybko przyjdzie nam się spotkać ponownie z twórczością islandzkiego artysty. Na marginesie dodam, że 13 lutego br. premierę miała również ścieżka dźwiękowa danego projektu nosząca tytuł „Skarfur”, którą Islandczyk napisał do przedstawienia teatralnego.

17 kwietnia 2020 roku na rynku pojawił się nowy album Benni Hemm Hemm o intrygującym tytule „Thank You Satan”. Wydawnictwo to ukazało się za pośrednictwem wytwórni Alda Music na płycie winylowej oraz w wersji cyfrowej. Autorem okładki płyty jest Peter Liversidge. Wszystkie kompozycje, zarówno muzykę, jak i teksty, napisał Benedikt H. Hermannsson. Artysta samodzielnie zajmował się także rejestracją i miksowaniem danego materiału. Ponadto wykonał większość partii instrumentalnych i wokalnych. Niemniej jednak w nagraniach pojawiło się kilku gości: Guðrún Ásta Tryggvadóttir (wokal w „Vegetables”), Níels Rúnar Gíslason na skrzypcach, Tumi Árnason na saksofonie. Mastering płyty wykonał Arnar Guðjónsson.

Benni Hemm Hemm nagrał płytę wielobarwną, sięgającą po różnorodne inspiracje. Na pierwszy plan w brzmieniu „Thank You Satan” wysuwają się wpływy indie folkowe i psychodeliczne kojarzące się z latami 60-tymi i 70-tymi. Benedikt wychyla się jednak znacznie poza ramy tej formy, postanowił upiększyć i rozbudować brzmienie płyty o wpływy alternative country, americana, gospel, indietronica, lo-fi, a nawet ambient. Album zaskakuje bogactwem dźwięków wśród których znajdziemy nie tylko akustyczne gitary i żywą perkusję, ale również partie smyczkowe, klawiszowe oraz elementy elektroniczne. Na „Thank You Satan” dużo jest również śpiewanych na głosy intrygujących opowieści, niezwykłych harmonii wokalnych i chórków, które fenomenalnie uzupełniają głos Benedikta. Całość zaskakuje nie tylko świeżością i autentycznością, ale przede wszystkim arcy-pięknymi melodiami i hipnotyzującym klimatem.

Najnowsze wydawnictwo Benni Hemm Hemm zachwyca aranżacjami. Muzyczne pomysły wręcz się tutaj prześcigają idealnie tworząc razem intrygującą całość, po przesłuchaniu której po prostu włącza się ten album od początku. I za każdym razem chce się więcej i więcej. Konstrukcje poszczególnych utworów z „Thank You Satan” są nieco odmienne. Raz minimalistyczne, rozmarzone i nastrojowe. Te przynoszą dużo wytchnienia. Innym razem pojawiają się mocniejsze momenty z intrygującymi psychodelicznymi i zawiłymi strukturami, w których dzieje się sporo. Każdy z elementów tej plastycznej układanki Benedikt używa w idealnych proporcjach, tak, by z niczym nie przesadzić. Dlatego zawsze użyty przez niego motyw i dźwięk pasuje do przejmującego i magicznego klimatu albumu – mieszanki nostalgii, enigmy i emocjonalności. A wspomniane wcześniej przeze mnie piękne harmonie wokalne i urokliwe melodie to już prawdziwe mistrzostwo.

Trudno się od niego oderwać od najnowszego dzieła Benni Hemm Hemm. „Thank You Satan” to album piękny, wielowątkowy, niejednoznaczny, który potwierdza ambicje i umiejętności oraz kompozycyjną finezyjność Benedikta H. Hermannssona.

 

 

 

Benni Hemm Hemm :: Thank You Satan

A-side
1. Say Anything
2. Painter
3. Vegetables

B-side
1. Thanksgiving
2. Conductor of the Lagoon
3. Bless

 

 

Benni Hemm Hemm : facebook / bandcamp / spotify

Benni Hemm Hemm :: Thank You Satan (recenzja)
5.0Wynik ogólny
Ocena czytelników 0 Głosów