Berndsen (właść. Davíð Berndsen) to niezwykle barwna postać i islandzka ikona electro-popu.
W 2009 roku artysta zadebiutował albumem „Lover in the dark”. Przy okazji tego wydawnictwa współpracował ze swoim przyjacielem Hermigervill’em, znanym islandzkim muzykiem i producentem. We rezultacie powstało „arcydzieło gatunku pop” będące bezpośrednim odwołaniem do popowych brzmień lat 80-tych. Album został wydany w 2011 roku także poza Islandią, m.in. w Niemczech, Holandii i Japonii.
Berndsen nie ukrywa swojego zamiłowania do brzmień i muzyki sprzed ponad trzech dekad, ze szczególnym uwzględnieniem dokonań takich wykonawców jak Soft Cell, OMD, Yazoo, Visage, Human League, Ultravox i A-Ha. U mnie pojawiają się również skojarzenia z Depeche Mode i David’em Bowie.
Ta fanatyczna, obsesyjna miłość Berndsen‚a znalazła swoje ujście w muzyce, będącej wynikiem eksperymentowania z brzmieniami syntezatorów. Cechy charakterystyczne tej muzyki to przede wszystkim chłodne dźwięki syntezatorów, automat perkusyjny, romantyczny klimat, taneczne rytmy, popowe melodie i rozpoznawalny, rozmarzony głos unoszący się delikatnie nad elektronicznym podkładem.
W listopadzie 2013 roku Berndsen dał o sobie znać drugim albumem „Planet Earth”. Album został wydany przez wytwórnię Record Records.
Ciekawostka na marginesie – w 1981 roku Duran Duran wypuścił debiutancki singiel „Planet Earth”. Przypadek?
W wywiadach muzyk wyjaśnia, że pomysł na temat płyty „Planet Earth” przyszedł mu do głowy po przeczytaniu książki o kosmosie. Stąd wydawnictwo to jest albumem koncepcyjnym traktującym o kosmosie, planecie Ziemi oraz o życiu w ogóle, w szerszym ujęciu. Zresztą „kosmiczną tematykę” zauważyć można na okładce albumu, jak i w poszczególnych tytułach utworów.
Pierwsze szkice muzyczne na ten album powstawały jeszcze w 2010 roku. Prace te zostały jednak znacznie spowolnione z powodu obiektywnych utrudnień. Berndsen przeniósł się do Portugalii, a Hermigervill do Belgii. Można powiedzieć, że nagrania trwały od maja 2012 roku do października 2013 roku i odbywały się w kilku miejscach: Antwerp, Utrecht, Porto i Reykjavik. Właściwie dopiero po powrocie muzyków do Islandii prace te nabrały większego tempa.
Muzykę na swój drugi album Berndsen skomponował wraz z Sveinbjörn’em Thorarensen’em. Berndsen odpowiedzialny jest tutaj również za podstawowe wokale oraz wiodące partie syntezatorów.
Producentem nowego krążka ponownie został Hermigervill, który oprócz tego, że pomagał przy miksowaniu muzyki, zagrał również na syntezatorze, programował automat perkusyjny i śpiewał w chórkach. Końcowy mastering materiału wykonał Friðfinnur Oculus.
Na płycie możemy również usłyszeć: Jakob Smári (Tappi Tíkarrass) i Arnljótur Sigurðsson (Ojba Rasta) na basie oraz Hrafnkell Gauti Sigurðarson na gitarze.
Natomiast podczas występów na żywo oprócz wymienionych muzyków, pojawiają się również: Gylfi Sigurðsson na automacie perkusyjnym (Roland 707) i Jón Elisson na syntezatorze, wokalu i saksofonie. Towarzyszący mu zespół Berndsen określa mianem The Young Boys.
Duży wpływ na specyficzne brzmienie wokalu Berndsen‚a, tak charakterystyczne dla lat 80-tych, miały wykorzystane vocodery: Sennheiser VSM Vocoder (Kraftwerk) i VP-330 Vocoder Plus Roland. Na pewno dodaje to kolorytu i oryginalności muzyce. Efekt jest wyśmienity.
Na nowym albumie Berndsen ponownie zaprasza nas w sentymentalną podróż do krainy syntetycznego popu lat osiemdziesiątych. Jest to podróż przygotowana z dużą klasą – wybitnie skomponowana i zagrana, a do tego dobitnie przebojowa. Świetnie prezentuje się połączenie piosenkowego synth-popu z elektronicznymi eksperymentami.
Za sprawą atmosfery stworzonej na „Planet Erath” mamy także wrażenie jakbyśmy się momentami znajdowali wewnątrz gry Game Boy, Tetris lub Super Mario Bros, dodatkowo ubarwionej tanecznymi electro rytmami.
Na „Planet Earth” jest kilka optymistycznych, radośniejszych fragmentów, ale nie brakuje również poruszania się po ciemniejszych zakamarkach duszy. W każdym przypadku znakomicie wypadają nośne syntezatorowe motywy, podbite zimną rytmiką i pulsem basu. Całość urzeka nowofalowym chłodem i romantycznym klimatem, chociaż więcej w nim poczucia samotności i opuszczenia. Piękno i wyzwolenie emocji zawiera się szczególnie w słodko-smutnych melodiach wyśpiewywanych tęsknym głosem Berdnsen‚a.
Pozycja obowiązkowa dla maniaków syntetycznych brzmień lat osiemdziesiątych! Niech żyją syntezatory!
Berndsen :: Planet Earth
1. Landing 1:37
2. Planet Earth 4:31
3. Monster Forest 5:53
4. Gimmi Gimmi 3:16
5. Data Hunter 4:55
6. Two Lovers Team 5:28
7. Game of Chance 4:12
8. X-Cryonics 5:19
9. Continents 1:36
10. Lifeless Planet 5:07
Berndsen : website / soundcloud / facebook / icelandicmusic