Islandzcy black metalowcy z Carpe Noctem powracają z nowym materiałem.
Poprzedni longplay Carpe Noctem to koncept album zatytułowany „In terra profugus”, który swoją premierę miał w 2013 roku (recenzja tutaj). Obecnie, 5 października 2018 roku, po 5 latach wydawniczej przerwy islandzcy black metalowcy powrócili do nas z zupełnie nowym zachwycającym albumem „Vitrun”, wydanym przez Code666Record/SPV.
Nagraniami i produkcją materiału na „Vitrun” zajmował się Árni Bergur Zoëga. Zaś przy dodatkowych nagraniach palce maczał Dagur Gíslason. Za końcowe miksy i mastering odpowiadał Riccardo Pasini. Płytę zdobi okładka autorstwa Stephena Wilsona.
W sercu każdego koszmaru znajduje się ukryty klucz. Vitrun to objawienie, wizja. Vitrun bada przestrzeń zawieszoną pomiędzy dwoma stanami: surrealistycznym (nieziemskim, dziwacznym, zjawiskowym i niesamowitym) i doczesnym (nudnym i banalnym).
To ten osobliwy moment kiedy wszystko zostało nam odebrane, a równocześnie nie dostaliśmy nic w zamian.
Pamięć ma postać ptaka, ukrywającego w swoich trzewiach przesłanie. Miasto, które jest wieżą, która jest górą. Pieśń, która jest echem wśród gwiazd. Anioł trzepoczący swymi nowymi skrzydłami w stanie delirium. Omszały kamień o znajomo wyglądającej twarzy, przemawiający na pustkowiu. Świątynia spowita dymem, znajdująca się poza krawędzią nieba.
Na polach Twej duszy wzrośnie płonące nasienie pochodzące z głębin miasta. Zagłuszy odgłos bicia Twojego sera kakofonią firmamentu. Dośpiewując pochwały na cześć bólu i cierpienia.
Rozkwit. Uschnięcie. Przemiana.
„Vitrun” to kolejny świetny longplay Carpe Noctem. Islandczycy dostarczyli nam ponownie interesujący black metalowy album. Jest to materiał bardzo surowy i dysharmoniczny, a przy okazji mocno awangardowy, eksperymentalny i niejednoznaczny. Większość kompozycji ma długie i rozbudowane formy, dzięki czemu muzycy mają czas na to, aby po pierwsze odpowiednio zbudować atmosferę i stopniować napięcie w danym utworze, a po drugie mają możliwość wykorzystania szerokiego arsenału różnorodnych inspiracji i motywów za pomocą rozmaitych środków wyrazu i mocno urozmaiconej sonicznej ekspresji. Stąd oprócz maniakalnych sczerniałych partii gitar i tremolo pickingu wspartego perkusyjnymi blastami oraz niepokojącymi wokalami w muzyce Carpe Noctem możemy usłyszeć znacznie więcej. Pojawiają się tutaj na przykład elementy ekstremalnego death metalu. Wrażenie intensywnego i szaleńczego, apokaliptycznego krajobrazu „Vitrun” potęgują ponure i melancholijne wątki doom metalowe. Czasami muzyka Islandczyków staje się też szalenie techniczna, a kiedy indziej wysoce progresywna. Wówczas obok częstych zmian tempa i nastroju, w gąszczu meandrujących ścieżek, pośród brudnych, ciężkich i mrocznych dźwięków, pojawiają się fragmenty subtelne, czyste i nastrojowe. Do głosu dochodzą również ciekawe melodie. Z tym, że takowe potrafią zabłysnąć także we fragmentach mrocznych i niepokojących, jak również w towarzystwie nagromadzonych dźwięków tworzących szokujące i przerażające figury. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze zimne ambientowe i ezoteryczne brzmienia, które fantastycznie uwypuklają niepokojący pejzaż tego wydawnictwa. Warto dodać, że wszystkie kompozycje wykonywane są w języku islandzkim, zaś teksty inspirowane są nordycką mitologią, okultystycznymi pismami i rytuałami czarnej magii.
Album „Vitrun” potwierdza wysoką klasę Carpe Noctem. Produkcja płyty brzmi nowocześnie i profesjonalnie, a black metalowa muzyka Islandczyków bardzo dobrze odzwierciedla miejsce swojego pochodzenia. Faktycznie brzmienie Carpe Noctem to wynik współistnienia na jednej przestrzeni ognia i lodu, naturalnego piękna krajobrazu wyspy oraz szokującego dysonansu związanego z jej surowym i nieprzewidywalnym klimatem. Stąd na tej płycie te wspomniane zmiany tempa oraz klimatu i nastroju – od spokojnych, neurotycznych i hipnotycznych mantr, przez psychotyczne progresje, aż po schizofreniczne i obłąkańcze wybuchy budzące w słuchaczu pierwotne lęki. No bo kiedy po ciężkiej i długiej drodze dochodzimy w końcu do ledwo tlącego się ogniska, niestety jego płomień zostaje zaraz ugaszony bezwzględnym lodowatym wiatrem, a my znów pozostajemy sami, zdani na dalszą walkę w zimnym pustkowiu nawiedzanym przez prawieczne demony.
Muzycy z Carpe Noctem stworzyli album, który wykracza poza black metal, choć wyraźnie z tej stylistyki wyrasta. „Vitrun” to ponad 50 minut brutalnego piękna mrożącego krew w żyłach. To solidny, dobry i mocny materiał, który autentycznie wzbudza niepokój. Poziom emocji, uczuć i pasji, który zespół włożył w tę muzykę jest naprawdę wyjątkowy. Z całego mojego (czarnego) serca polecam!
Carpe Noctem :: Vitrun
1. Söngurinn sem ómar á milli stjarnanna (6:57)
2. Upplausn (9:01)
3. Og hofið fylltist af reyk (9:37)
4. Hér hvílir bölvun (10:51)
5. Úr beinum og brjóski (3:56)
6. Sá sem slítur vængi flugunnar hefur náð hugljómun (11:40)
Carpe Noctem : facebook / bandcamp