Mam duży sentyment do islandzkiego alternatywnego zespołu/projektu Casio Fatso i jego całej dyskografii: „Controlling The World From My Bed” (2015; recenzja TUTAJ), „Echoes of the Nineties” (2017; recenzja TUTAJ), „Romantic Rock” (2019; recenzja TUTAJ) i „Last Album Before I Die” (2020; recenzja TUTAJ).
Przypomnę, że od pewnego czasu Casio Fatso tworzy tak naprawdę jedna osoba, muzyk o imieniu Sigursteinn Ingvar Rúnarsson aka SIR, który nie tylko samodzielnie komponuje muzykę i pisze teksty, ale także w pojedynkę rejestruje materiał w domowym studiu, wykonując wszystkie partie instrumentalne i wokalne, a także zajmując się miksowaniem i produkcją swojej muzyki.
1 czerwca 2020 roku ukazało się kolejne premierowe wydawnictwo Casio Fatso pod tytułem „SIR”. Jeśli ktoś zna wcześniejsze dokonania tego projektu i przypadły mu one do gustu to z pewnością ucieszy go również najnowszy album, bo to ten sam styl i brzmienie. W porównaniu do wcześniejszego dorobku zespołu wielkich różnic pod względem stylistycznym trudno się dopatrzyć. Mamy tutaj głównie głośne, przesterowane gitary, mocną i dynamiczną perkusję oraz świetne melodie. Sigursteinn ciągle śpiewa (i wyje) w starym i niesamowitym stylu. Cały czas zadziwia intrygującą barwą głosu. Zarówno w jego ostrych, jak i nastrojowych partiach jest moc melancholii i emocji.
„SIR” to bardzo solidna płyta, która z pewnością kosztowała Sigursteinna dużo ciężkiej i uczciwej pracy w studiu. Brzmienie piątego wydawnictwa w dyskografii islandzkiego projektu nie straciło nic ze swojego pierwotnego zadziornego charakteru. To wciąż kawał porządnego, surowego i na swój alternatywny sposób przebojowego rocka. A przybrudzone, garażowe granie Casio Fatso świadomie „nieoszlifowane” w studiu przywołuje nostalgię i echa rockowych lat 90-tych. Magia wraca, aż miło.
Być może nie udało się zdobyć Casio Fatso naprawdę wielkiej popularności, ale od lat trzyma się on swego, gra i nagrywa, mimo zachodzących zmian, które dokonywały się wokół, jak i wewnątrz niego. Pomimo wszystkich obaw związanych z przemianą Casio Fatso w jednoosobowy projekt, Sigursteinn powrócił w naprawdę niezłej formie, i to po raz drugi w tym roku. Dziesięć nowych utworów i 30 minut muzyki to być może niewiele, ale lepiej pozostawić słuchaczy z niedosytem, niż przeładować ich nadmiarem twórczości. Najważniejsze, że muzyka z albumu „SIR” płynie swobodnie napędzana artystyczną energią i emocjami, dosadnie i bez ustępstw. Znajdźcie sobie pół godziny wolnego czasu i dajcie się wciągnąć w tą melancholijną rockową podróż.
Casio Fatso :: SIR
1. Wheenbear Revisited 3:27
2. King Candy 3:00
3. Social Anxiety 3:24
4. Hjartalaga 3:59
5. A Knife to a Gunfight 3:28
6. Birthday Rights 3:03
7. Soft Spoken Secrets 4:21
8. Masterpiece In Plastic 5:01
9. Vögguvísur unganna 2:00
10. Haka Munnur 2:09
Casio Fatso : website / facebook / bandcamp / spotify