Drowned Session to nazwa i zespół warty zapamiętania.
Po świetnym mini albumie “Horses EP” (2014) (nasza recenzja tutaj) farersko-duński zespół powraca z nowym wydawnictwem EP zatytułowanym „Home to the Wind”. Premiera płyty zapowiadana jest przez farerską wytwórnię TUTL Records na 22 maja 2015r.
Na płycie “Home To The Wind” znalazło się 8 premierowych utworów. Mastering materiału przygotował Mads Bordinggaard Christensen. Na wstępie zaznaczę, że na nowym albumie na basie zagrał jeszcze Brian Della Valle, ale obecnie jego miejsce zajęła już nowa basistka Anja Bjødstrup.
Śpieszę donieść, że Drowned Session zaspokoił moje oczekiwania i pokładane w nim nadzieje. Talent i artystyczna wyobraźnia muzyków nie tylko nie zostały zmarnowane, ale zaowocowały płytą, jakich mało. Nigdy nie zapomnę pierwszego przesłuchania ich wcześniejszej EPki. To było coś cudownego. Poczucie czystej i nagiej, a równocześnie pięknej prawdy. Tym razem nie było inaczej.
Na swoim nowym wydawnictwie Drowned Session rozwija pomysły, którymi raczył nas przy okazji poprzedniej płyty. Ponadto zespół wzbogacił swoje surowe brzmienie nowymi rozwiązaniami, motywami i elementami. Szczególnie smakowite są tutaj wielogłosy użyte w niektórych refrenach, ciepłe brzmienie banjo oraz przesterowane gitary dystansujące od siebie ładne melodie i inne akustyczne instrumenty. Dzięki temu mroczny i bezkompromisowy akustyczny folk w ich wykonaniu stał się bogatszy brzmieniowo, pełniejszy, dojrzalszy i ambitniejszy. Naturalny kolaż żywych brzmień zawartych na „Home To The Wind” wypada genialnie. Wszystko współgra tu idealnie. Coraz wyraźniej zarysowuje się również charakterystyczny i indywidualny styl grupy.
Drowned Session stał się mocnym przedstawicielem dark nordic americana, czy może raczej soczystego northern gothic country. Jak zwał tak zwał. To po prostu znakomita muzyka i jakiekolwiek skojarzenia tego nie zmienią.
Brzmienie „Home To The Wind” jest jak światło zanurzone w ciemności, pełne subtelnych odcieni. W jej aurze zwątpienia i cieniach czają się silne intensywne i prawdziwe emocje. Przez półmroczne kompozycje błąka się również cudowna melancholia. Można odnieść wrażenie, że utwory to wołania duszy tułającej się samotnie po zakurzonych pustkowiach gotyckiego dzikiego zachodu. Muzyka ujmuje melodią i gęstym posępnym klimatem pełnym zadumy i smutku. To wrażenie potęgują teksty, których słowa układają się w gorzkie wersy. Jest coś niezwykłego w chropowatym, głębokim i żarliwym głosie wokalisty oraz jego tekstach. Przydającym tym utworom dodatkowej melancholijności i smutku.
Sugestywna i klimatyczna atmosfera płyty jest raczej niespieszna i intrygująca, do tego misternie utkana. Muzycy świetnie operują wszelkimi odcieniami smutku i żalu. Zespół raz wypada mocniej, bardziej niepokornie i rockowo, innym razem delikatnie balladowo i folkowo. Oprócz wpływów alternative country i americana, muzycy przemycają również do swojej muzyki elementy bluesa. Co więcej zahaczają także o rejony nasiąknięte soulem. prezentuje bardzo intymne i niezwykle klimatyczne dźwięki. Jednak zawartość płyty ani na chwilę nie gubi głównej myśli muzycznej. Prezentuje bardzo intymne i niezwykle klimatyczne dźwięki.
Spotkanie z muzyką Drowned Session jest fascynującą przyjemnością. „Home To The Wind” wypełniony jakąś piękną tajemnicą. Ta muzyka posiada odpowiednią dawkę mroku i poetyki nocy. Ujmuje szlachetnością i autentycznością oraz pasją wykonania. To magia, nie poddająca się rzeczywistości. Nie wierzysz? Posłuchaj tego po zapadnięciu zmroku, w środku upalnej nocy, przy otwartych na oścież oknach.
Drowned Session :: Home To The Wind
1. The Death of Jim Kerr
2. Everything Gets Open
3. Canto V
4. The Winter Way
5. March of the Frozen Lanterns
6. Nikolai Bukharin
7. The Well
8. Slowly Drown
Downed Session : website / facebook / bandcamp / soundcloud