Okazuje się, że najsłynniejsza singer-songwriterka pochodząca z Wysp Owczych, czyli Eivør w tym roku obłaskawiła swoich fanów aż dwoma nowymi albumami. Najpierw w okresie wiosny pojawiła się płyta „Bridges” (recenzja), a teraz ukazuje się nowy materiał Farerki zatytułowany „Slør” (ang. „Veil”).
Album „Slør” miał swoją „cyfrową” premierę 16-go września, ale jedynie na terenie Danii i Wysp Owczych. Natomiast oficjalna ogólnoświatowa data pojawienia się płyty na nośniku fizycznym będzie miała miejsce 18-tego października 2015 roku.
Album „Slør” nagrano w Studio Bloch w Tórshavn, na Wyspach Owczych. Na płycie znalazło się 10 premierowych utworów. Ich produkcją zajmował się Tróndur Bogason (prywatnie mąż artystki). Zaś produkcję podkładów i beatów odpowiadał Høgni Lisberg. Wśród osób mających niepodważalny wkład w materiał i nagrania mieli również: Mikael Blak (bas, syntezatory), Hallur Jonsson (syntezatory, programowanie) oraz Angelika Nielsen (instrumenty smyczkowe). Miksowanie materiału przeprowadził Addi800 w Reykjaviku.
„Slør” to jedenaste w kolejności solowe wydawnictwo Eivør i zgodnie z tym co mówi artystka należy je traktować jako „album-siostrę” względem płyty „Bridges”. Artystka dodaje, że materiał na te dwie płyty powstawał w tym samym czasie, tym samym tworzą one razem spójną całość, jedną wspólną część procesu komponowania i pisania tekstów. Zresztą większość utworów zostało napisanych w parach.
Muzyczne siostry o imieniu „Bridges” i „Slør” nie są jednak „bliźniaczkami”. Pomimo istnienia pewnego podobieństwa pomiędzy nimi, w wielu aspektach ich związek charakteryzują jednak bardziej kontrasty, aniżeli podobieństwa. Na przykład „Bridges” został wykonany po angielsku, zaś „Slør” jest po farersku. W brzmieniu „Bridges” jest więcej światła i lekkości, pomimo odpowiedniej dawki melancholii. Natomiast „Slør” wydaje się być bardziej zadumany i refleksyjny, ale także nieco surowy i na swój sposób mroczny, albo żeby być precyzyjnym „zaciemniony”, bo oczywiście nie mówimy tutaj o skrajnym mroku.
Co więcej o ile teksty na „Bridges” poruszały kwestie takie jak tęsknota za domem, przyjaźń i miłość, to jednak „Slør” w warstwie literackiej skłania się w kierunku zamiłowania do podróży i silnego pragnienia wolności.
Te tematy wydają się również przekładać na brzmienie muzyki omawianych wydawnictw. Faktycznie na „Bridges” w jego liniach melodycznych i wokalnych jest więcej słodyczy oraz poczucia tęsknoty. Więcej tu rozmarzenia i romantyczności oraz potrzeby bliskości. Jest też więcej wewnętrznego spokoju, co znajduje swoje odzwierciedlenie w subtelnej warstwie muzycznej. Dźwięki instrumentów na tej płycie są gładkie i miękkie, bardziej wtopione w tło.
Na tym tle „Slør” prezentuje się jako album mniej zachowawczy, bardziej awangardowy w warstwie muzycznej jak i wokalnej. Nie są to zmiany drastyczne, ale jednak wyczuwalne. Nie jest też tak, że na tym albumie pojawiają się mega rewolucje. To przecież wciąż Eivør. Widoczne jest tu jednak dążenie do poszukiwania, poznawania i do wolności. Dźwięki są bardziej uwypuklone, szczególnie wyraźne są bity i syntezatory, ich rola jest ważna dla całości. Instrumenty także mają więcej swobody, są bardziej „dzikie” np. smyki w „Brotin”, lub syntezatory w „Salt”. W liniach wokalnych i sposobie śpiewania Eivør jest więcej eksperymentów. Artystka pozwala sobie tutaj na większą plastyczność i elastyczność w wokalach. Tym samym są częste zmiany w nastrojach i brzmieniu jej głosu (np. „Mjørkaflókar”). Świetnie prezentują się te momenty, w których „boski” wokal farerskiej artystki kontrastuje z mocniejszą elektroniką, pulsującym basem i perkusyjnym rytmem (np. „Salt”), w tym złowrogo i szamańsko brzmiącymi bębnami (np. „Í Tokini”).
Album „Slør” wydaje się być także bardziej zakorzeniony w tradycyjnej muzyce folkowej Wysp Owczych i to nie jedynie za sprawą samego języka farerskiego. Możemy to także wyczuć w subtelnych niuansach brzmieniu tej muzyki, liniach melodycznych i sposobie śpiewania Eivør (np. „Slør”, „Trøllabundin”). Muzyka epatuje wyspiarską przestrzenią, poczuciem odizolowania i dwoistością natury.
„Slør” to wspaniałe, piękne i wzruszające uzupełnienie swojej siostry „Bridges”, którą też mógłbym opisać tymi samymi trzema słowami. Głos Eivør jest fascynujący i uzależniający, onieśmielający swym pięknem i elegancją. Swoim głosem potrafi pobudzić wszystkie zmysły. Absolutna maestria, która w wydaniu farerskim brzmi jeszcze bardziej anielsko, magicznie, zmysłowo i tajemniczo. Można odnieść wrażenie, że artysta uprawia wokalne czary. Wystarczy jej raz posłuchać, żeby się w jej głosie zauroczyć i ulec jej magii. Choć nie ukrywam, że rezygnacja z języka angielskiego była dosyć ryzykowna, gdyż duża część słuchaczy nie będzie w stanie dotrzeć do literackiego przekazu wokalistki.
Nowe wydawnictwo Eivør buduje absolutnie niesamowity nastrój. Muzyka ze „Slør” jest perfekcyjnie skomponowana i zagrana. Ma duszę, dlatego pełno jest w niej emocji, które łatwo w nas wnikają i wypełniają sobą. Wystarczy zamknąć oczy, by zanurzyć się w nie wraz z artystką. Trudno wówczas powstrzymać się od wzruszenia i ulatującej spod powieki łzy.
Wydawnictwo „Slør” to nie jest album ze zwykłymi piosenkami. Ta muzyka sprawia wrażenie, jakby została napisana w innym świecie. To album stworzony przez anielską istotę, której wrażliwość i spojrzenie jest znacznie głębsze i przenikliwsze od typowo ludzkiego, a przez to dotykającej rzeczy o wiele ważniejszych. To płyta, przy której słuchaniu z szacunku należałoby wstrzymać oddech, od pierwszego do ostatniego dźwięku. Gwarantuję, że po ostatnim dźwięku będziecie ją słyszeć dalej, a po chwili zaczniecie za nią tęsknić. Można się zakochać.
Eivør :: Slør
1. Silvitini
2. Brotin
3. Salt
4. Mjørkaflókar
5. Petti Fyri Petti
6. Røttu Skógvarnir
7. Í Tokini
8. Verð Mín
9. Slør
10. Trøllabun