Garðar Eðvaldsson jest islandzkim niezależnym inżynierem dźwięku zajmującym się rejestracją i miksowaniem nagrań. Tytuł licencjata w dziedzinie muzyki, z dużym naciskiem na nagrywanie i miksowanie muzyki akustycznej, uzyskał latem 2018 roku. Obecnie Islandczyk mieszka w Zurychu w Szwajcarii. Pracując od wielu lat w swoim zawodzie wyrobił sobie markę profesjonalnego inżyniera dźwięku. Co więcej, nadal podnosi on swoje kwalifikacje na tym polu, studiując obecnie inżynierię muzyki elektronicznej na ETH Zürich.
O wyżej wymienionym artyście wspominam, gdyż chciałbym przybliżyć Wam jazzowe wydawnictwo, które Garðar Eðvaldsson wydał 4 maja 2019 roku. Album nosi tytuł „Alive in Basel” i został zarejestrowany na żywo w tytułowej Bazylei, w Szwajcarii.
Kwartet, który skompletował Garðar Eðvaldsson tworzą muzycy pochodzący z różnych państw:
Tapiwa Svosve (Szwajcaria) – saksofon altowy
Garðar Eðvaldsson (Islandia) – saksofon tenorowy
Xaver Rüegg (Szwajcaria) – kontrabas
Phelan Burgoyne (Wielka Brytania) – perkusja
Na wstępie trzeba sobie przyznać szczerze, że poważną wadą płyty „Alive in Basel” jest słaba jakoś nagrania danego materiału. Największą bolączką są tutaj schowane gdzieś z tyłu dźwięki kontrabasu, które toną przy ścieżkach pozostałych instrumentów. Nierzadko trzeba sobie „naciągać uszy”, żeby móc je w ogóle dosłyszeć. Poza tym brzmienie perkusji również pozostawia nieco do życzenia, jest po prostu za płaskie. A szkoda i to bardzo, bo czuć, iż niecodzienna swoboda harmoniczna i nienaganny timing perkusji przy większej brzmieniowej głębi podniósłby znacznie wartość tych nagrań. Żałuję, że nie brzmi to lepiej.
A co przygotował dla nas Garðar Eðvaldsson i towarzyszący mu zespół? Muzycy proponują nam instrumentalny free jazz z elementami improwizacji. Muzycznymi narratorami jazzowych opowieści na „Alive in Basel” są frapujące partie dwóch saksofonów (alt i tenor). No chyba, że się mylę i jest to jedynie wynik tego, że przez jakoś nagrania uwaga odbiorcy po prostu koncentruje się cały czas na tych instrumentach i podąża za ich dźwiękami. Ale raczej nie o to tutaj chodzi. Istota leży przede wszystkim w precyzyjnie zbudowanej konstrukcji opartej na ciekawych i uwypuklonych dialogach dętych instrumentów, są one wyrafinowane harmonicznie. Natomiast praca perkusji i linie kontrabasu są przy nich na tyle umiejętnie prowadzone, że nie naruszają danej przestrzeni. Niemniej jednak stanowią jej wzmocnienie, no bo w końcu jazz to przede wszystkim rytm, puls i energia. Chociaż jeśli chodzi o kontrabas to możemy się jedynie opierać na przeczuciu, że pozostaje on istotnym elementem tej układanki. No, ale przyjmijmy, że tak jest.
Fajnie zgrywają się na płycie liryczne i nastrojowe fragmenty z dynamiczną ekspresją. Garðar Eðvaldsson daje słuchaczowi pełnię satysfakcji z doświadczania poruszających i zmysłowych tematów, jak i tych energicznych oraz realizowanych z namysłem improwizacji. Dlatego pomimo tych problemów, które opisałem wcześniej, muzykę „Alive in Basel” oceniam bardzo pozytywnie. Zachęcam Was do jej poznania. Zresztą, gdyby było inaczej to przecież nie poświęcałbym jej tutaj miejsca.
Garðar Eðvaldsson :: Alive in Basel
1. First Tune Of The Set 05:26
2. Pop Tune 08:06
3. More Than This 09:28
4. Oh Lord 10:20
5. 5G 09:21
6. Math 05:17
Garðar Eðvaldsson : website / facebook / bandcamp