Historię grupy Hamferð, metalowego zespołu pochodzącego z Wysp Owczych, przedstawialiśmy przy okazji recenzji ich debiutanckiej pełnowymiarowej płyty „Evst” wydanej w 2013r. (recenzja tutaj).
Dziś chciałbym Was zachęcić, abyśmy się cofnęli w czasie i przyjrzeli wydanej wcześniej, to jest w październiku 2010 roku EP’ce farerskiej grupy zatytułowanej “Vilst er síðsta fet”.
Produkcją, udźwiękowieniem i miksowaniem EP’ki “Vilst er síðsta fet” zajmował się Theodor Kapnas. Mastering materiału wykonał Peter In de Betou w Tailor Mind Production, Spanga, Szwecja. Warto również zwrócić uwagę na klimatyczne zdjęcie i okładkę zdobiącą płytę. Została ona zaprojektowana i wykonana przez artystkę Lydia Hansen.
Ówczesny skład zespołu Hamferð odbiegał nieco personalnie od obecnego i przedstawiał się następująco:
• Jón Hansen – wokal
• John Áki Egholm – gitary
• Theodor Kapnas – gitary
• Esmar Joensen – klawisze
• Tinna Tótudóttir – bass
• Remi Kofoed Johannesen – perkusja
Zespołowi w nagraniach pomagali także muzycy sesyjni:
Astrid Lindh – na perkusji w intro do „Harra Guð títt dýra navn og æra”
Björn Guo – na skrzypcach w “At enda”
Karl Appelgren – na pianinie w “At enda”
Na tym krótkim albumie, który można tłumaczyć jako „Wildest is the Last Step” lub “Lost is the last footstep” bądź “Lost In Our Last Steps” czy ”The Last Step Astray”, znajdują się 4 utwory, trwające w sumie 30 minut. Wszystkie kompozycje skomponował cały zespół. Natomiast teksty napisał wokalista Jón Hansen, z wyjątkiem utworu otwierającego album, czyli „Harra Guð títt dýra navn og æra”, ale o tym za chwilę.
Album otwierają dźwięki bijących melodyjnie dzwonów. Jak wiemy zadaniem dzwonów od zawsze było informowanie o narodzinach i śmierci, zwycięstwie lub klęsce, wołanie na trwogę, uprzedzanie o burzy czy niebezpieczeństwie. Po chwili pojawiają się ponure doom’owe riffy gitar, mocne uderzenia perkusji i klawiszowe tło. Tak rozpoczyna się wspomniany już „Harra Guð títt dýra navn og æra”. Tekst wykorzystany w tym utworze to stary tradycyjny farerski psalm, który został napisany w oryginale przez Pettera Dassa w 1698 roku, a następnie przetłumaczony na język farerski przez J. Dakla w 1925 roku. Hamferð stworzył do tego tekstu niezwykłą oprawę muzyczną. Kompozycja porusza się w rytm powolnych uderzeń perkusji. Takie tempo jest uspokajające, wypada bardzo hipnotycznie. Powagi dodają tutaj epicko brzmiące klawisze. Doom’owe brzmienie zachowuje pewną specyficzną melodyjność. Niezwykły klimat budowany jest też przez mieszankę czystych i ostrych wokali Jóna Hansena. Bardzo dobrą decyzją jest posługiwanie się przez wokalistę swoim ojczystym językiem. Pomimo tego, że dla większości słuchaczy język farerski pozostaje niezrozumiały, to jednak zachowuje swoją unikalną melodię i brzmienie, co wyróżnia zespół na tle reszty grup metalowych. Głos Jóna jest przejmujący i wypada bardzo dobrze zarówno kiedy śpiewa on czysto, jak również kiedy śpiewa pół-operowo czy growlem. Bolesne, pełne smutku linie wokalne prowadzą nas po ponurych ścieżkach, świetnie oddając poczucie izolacji związanej z życiem na wyspie, jak i poczucie tęsknoty. Utwór jawi się jako ociekająca melancholią smutna historia.
Kolejny utwór „Vráin” rozpoczynają pojedyncze dźwięki gitar i schowane w tle klawisze, ale niedługo potem kompozycja nabiera szerszego i mocniejszego brzmienia. Interesująco wypada rytmika i głęboko funeralna atmosfera rozwijająca się przez ponad osiem minut. Nie mamy wątpliwości, że farerski zespół jest silnie zainspirowany doom metalem. Wszystko jest na swoim miejscu. Ten fragment przywodzi mi na myśl Opeth. Gitary oferują świetne riffy, z wydłużonym echem ponurych dźwięków. Perkusja miażdży i rozbija swoimi uderzeniami. Klawisze brzmią jak żałobny chór i potęgują mroczą i dołującą atmosferę. Do tego dużo zmian nastroju, przejść, ciekawych motywów oraz szerokiej palety wokalnej. Brzmienie niesamowicie apetyczne i melodyczne.
„Aldan Revsar Eitt Vargahjarta” to przede wszystkim kwintesencja doom’owego piękna i melodii. Podobnie wiele muzycznych zwrotów akcji, dzięki czemu nie doświadczymy nudy ani monotonii. Mnogość rozwiązań muzycznych (zmiany rytmu, wyciszenia, przyśpieszenia) i wokalnych (czysty wokal, growl, pół-operowy). Zespół sprawnie porusza się po ciężkich ścieżkach gatunku, aktualnie często zakurzonych, a kiedyś wytyczanych przez My Dying Bride, Swallow the Sun czy Paradise Lost.
Na koniec zespół zostawił nam prawdziwą perłę. Utwór „At enda” w czasie prawie dziewięciu minut w sposób doskonały łączy smutek z pięknem. Przekonujemy się, że klawisze nie służą temu zespołowi do słodzenia ani łagodzenia brzmienia, tylko do pogłębiania mroku i wywołania przyjemnych dreszczy. Akompaniujące skrzypce dodają kompozycji odrobinę dramaturgii. Ekspresja wokalna osiąga szczyty i prezentuje się nader atrakcyjnie. Wokalista może pochwalić się wyrazistym, mocnym wokalem, którym świetnie operuje i dozuje swoją ekspresję. Utwór ma moc i łapie za serce. Album kończy się szumem fal oceanu.
Zespół Hamferð wydając EP’kę “Vilst er síðsta fet” był dopiero na początku swojej muzycznej drogi, a potrafił już wtedy określić własną tożsamość. Wzbudzając ogromne emocje zaproponował ambitny album, do tego stworzony na wysokim poziomie. Pełen pasji i zachwycający doom’ową „przebojowością”. Pomimo tego, że muzycy umieścili na nim zaledwie cztery utwory to jednak pół godziny muzyki to wystarczający czas na to, aby zaprezentować swoje umiejętności.
Inspiracje zespołu i muzyków nie przesłaniają w tym przypadku najważniejszego – bardzo dobrych kompozycji, utrzymanych w odpowiednim klimacie i przykuwających uwagę. Muzyka jest przemyślana, ale nie przekombinowana, wypełniona smutkiem, melancholią i mrokiem. Poraża umiejętność tworzenia przez zespół depresyjnego nastroju i melodii nacechowanych nostalgiczną nutą.
Zachwyca pełne, selektywne i dynamiczne brzmienie. Ton instrumentów jest głęboki, potężny, genialnie współpracujący z głosem wokalisty. Muzycy w rozbudowanych strukturach utworów proponują sporo ciekawych urozmaiceń rytmiczno-melodycznych. Płyta broni się solidnością.
Hamferð gra majestatyczny funeral doom metal zabarwiony elementami folkowymi. Melodie zalane są melancholią północy. Głos wokalisty wyśpiewuje teksty jakby były mroczną poezją. Całość w sposób sugestywny odzwierciedla atmosferę odizolowanego miejsca smaganego wiatrem, ale te ponure krajobrazy zachowują także swoją wspaniałość i piękno.
Hamferð :: Vilst er síðsta fet (Wildest is the Last Step)
1. „Harra Guð títt dýra navn og æra” (God the Lord, Your Precious Name and Honour) – 4:45
2. „Vráin” (The Turn) – 8:25
3. „Aldan revsar eitt vargahjarta” (The Wave Punishes a Wolven Heart) – 8:37
4. „At enda” (To End) – 8:57