Helgi (Helgi Kristjánsson) to muzyk znany dotychczas gównie z roli perkusisty w zespołach takich jak między innymi Ásgeir, One Week Wonder i Hugar.
W 2016 roku Helgi rozpoczął prace nad swoim premierowym solowym materiałem. Debiutancki album artysty zatytułowany „Skýjabönd” ukazał się 31 sierpnia 2018 roku. Przy jego nagraniach i produkcji pomagał muzykowi jego przyjaciel Ásgeir Trausti.
W udzielanych wywiadach Helgi podkreśla, że wydaniu pierwszego solowego albumu i zagraniu pierwszego solowego koncertu towarzyszy absolutnie elektryzujące uczucie – „To jest coś, czego pragnąłem od dawna”. Tym miejscu nadmienię, że podczas występów na żywo artyście towarzyszą: Hjörvar Hans Bragason (bas), Magnús Jóhann Ragnarsson (fortepian, syntezator), Bergur Einar (perkusja) i Kristinn Þór Óskarsson (gitara).
Helgi mówi o tym, że największy wpływ na jego muzykę miał wspomniany Ásgeir Trausti. Tłumaczy to w następujący sposób – „W dużej mierze wynika to tego, że jesteśmy bliskimi przyjaciółmi, mamy podobne gusta i nadajemy na tych samych falach jeśli chodzi o muzykę”. Siłą napędową solowego projektu Helgi był także jego nowy związek. Mówiąc w skrócie relacja ta uświadomiła muzykowi gdzie jest i kim jest.
„Skýjabönd” to elektro-akustyczny album indie folk popowy. Brzmienie tej płyty oraz barwa głosu Helgi’ego, a także kreowana przez Islandczyka atmosfera i estetyka jego muzyki, kojarzyć się może ze stylem takich artystów jak np. Justin Vernon/Bon Iver, Iron & Wine, jak i dobrze nam znanym Ásgeirem.
Debiutancki album Helgi’ego nie dokonuje rewolucji ani dekonstrukcji w nurcie indie folk pop. Nie jest to krążek nowatorski, no bo przecież nie uciekniemy od środowiska, w którym przyszło nam rzez długi czas bytować. Ale z pewnością ta płyta przynosi nam znakomicie wykonaną muzykę, której słucha się niezwykle przyjemnie. Przecież nie zawsze trzeba być super oryginalnym i innowacyjnym, by muzyka się podobała.
Całość „Skýjabönd” utrzymana jest w tonacji natchnionej, emocjonalnej podróży przesiąkniętej specyfiką skandynawskiej intymności i krzepiącej melancholii. To, co w kompozycjach Helgi’ego wydaje się być najważniejsze to naturalna swoboda i pewna prostota. Jego muzyka nie jest przekombinowana ani przeładowana dźwiękowymi warstwami. Wprawdzie oprócz podstawowego instrumentarium w postaci gitar akustycznych i elektrycznych, basu i perkusji dominuje tutaj również dużo pastelowych syntezatorów i klawiszy. Pojawia się także akompaniament fortepianu oraz partie instrumentów dętych i smyczkowych. Mimo to trzeba zauważyć, że aranżacje poszczególnych utworów są umiejętnie przygotowane, wyważone i stonowane, aczkolwiek równocześnie bardzo atrakcyjne i pociągające. Islandczyk tworzy muzykę subtelną, ale przemyślaną w każdym calu. Słuchacz może czuć się ukojony wszechobecną, ale i nienachalną lekkością, wzniosłością i przestrzennością jego muzyki, które zebrane razem robią niesamowite wrażenie. Zupełnie jakby te dźwięki falowały w powietrzu, popychane przez wiatr.
Helgi to artysta z ogromnym zmysłem estetycznym i równie ogromną wrażliwością. Ma też talent do tworzenia pięknych melodii. Ponadto posiada niezwykły dar w postaci ciepłego i przyjemnego głosu, który brzmi kontemplacyjnie i przejmująco. Jego śpiew okazuje się celnym strzałem prosto w serca słuchaczy podatnych na wzruszenia.
„Skýjabönd” to dobry debiut, który rozbudzone nadzieje i pozytywnie rokuje na artystyczną przyszłość Helgi’ego. Od pierwszego przesłuchania ma się wrażenie, że muzyka z tego albumu ma w obie to coś. Jej się nie słucha, ją się chłonie w całości. Wydawnictwo to wydaje się być też idealną płytą na jesienne i zimowe wieczory.
Helgi :: Skýjabönd
1. Enn Logar 03:52
2. Skýjabönd 04:13
3. Mig Dreymir 03:38
4. Sumarljós 04:26
5. Sviptivindar 03:26
6. Himnastríð 04:11
7. Betra 03:55
8. Blik 04:05
Helgi : facebook / instagram / spotify